Wiktor22
Zarejestrowani-
Zawartość
5 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wiktor22
-
Po roku znajomości ciąża, pół roku po ślubie poród, niestety martwego dziecka. Cztery miesiące po porodzie słyszę: nie kocham ciebie, chcę rozwodu. Przyznam, nie myślę w tej chwili racjonalnie. O co w tym chodzi?
-
Napisałem, że znam się na ludziach. niestety nie. Przegadałem temat z żoną do znudzenia i kilkoma znajomymi. Otóż sprawa ma się banalnie chociaż mnie szokuje. Żona od ponad dwóch lat kochała się w żonatym facecie. On nie chciał się rozwieść. Chciał być z żoną po nieudanym porodzie, brzmi znajomo? Moja żona obmyśliła plan. Wybrała mnie, bo ponoć ciacho, dla wzbudzenia zazdrości. Bzyknęła się z nim w płodny dzionek, niby na pożegnanie. Planowała po porodzie przedstawić jemu dziecko co miało załatwić problem wątpliwości. Plan genialny lecz nie uwzględniał pewnych niezgodności między nimi. Mnie nie kocha co zaczęło mi wręcz schlebiać. Mój plan na zakończenie związku nie jest tak wyrafinowany. Zerżnę wszystko płci żeńskiej z jej otoczenia, łącznie z matką. Wiem, faceci to chamy. Pozdrawiam.
-
Obrona? Przed czym? Beznamiętność wyklucza reakcję spontaniczną. To przemyślane (bez znaczenia czy rozsądne i dla kogo) postawienie granicy. Raczej kontrolowana agresja. W mojej ocenie nie było ku temu powodu. To chyba coś co leży poza mną. Tylko co? Nie jest tak, że emocje są złe. Są uczciwsze i prawdziwe. Ukazują nas takimi jakimi jesteśmy. Ja w emocji powiedziałem, że skoro tak to złóż pozew rozwodowy. Nie krzyczałem, powiedziałem to spokojnie, ale głoś się łamał. Odpowiedź równie dziwna: złóż ty. Wiem jesteście "inne", ale bez przesady. Potraficie walczyć o swoje jak lwice. Boję się, że ochłonięcie będzie zapadnięciem się w oszustwo. Mniej bolałaby mnie wiedza o zdradzie niż ta beznamiętność, nieoczekiwane zimno. Przepraszam Was za moje marudzenie. Historii takich jak ta pewnie wiele. Piszę bo potrzebuję pomocy, sam nie potrafię uzyskać potrzebnego dystansu. Chcę to zrozumieć bez przeciągania w czasie. Od tego zależy co dalej. Już mi pomogliście porządkując myśli przydługim pisaniem. Nie chcę porady psychologa i sztampy rozmów, rozmowa z Nią przy zachwianym zaufaniu i niechęci do rozmowy nic nie da.
-
co masz na myśli pisząc nieważne? Potraktuj mnie jak osobę ze zmniejszoną zdolnością postrzegania i proszę wyjaśnij. Masz na myśli błąd w ocenie?
-
Roztrząsam słowa i sytuacje. Gdybym usłyszał żale, pretensje, uzasadnione lub nie. Ale to zdanie rzucone beznamiętnie? W pierwszej chwili odebrałem je jak coś co ma związek z porodem, coś co pozwoli odciąć się od złego zdarzenia. Jednak na pytania takie jak tu zadałem nie usłyszałem niczego. Nie padło nic, jakbym nie istniał. Dla kogoś kto kocha to zmiana nie tylko niezrozumiała. To było okrutne i bezwzględne. Słowa padły i ich nie zapomnę. Rozumiem ich treść, zupełnie nie przyczyny. Tylko domysły. Te bolą jeszcze bardziej. Dziecko nie było przypadkiem. Tak mi się wydawało. Czy jest możliwe, że było inaczej, był ktoś jeszcze? Że moja rola w tym wszystkim polegała na tym, że byłem pod ręką? Czy możliwe jest takie aktorstwo i bezczelność a po zakończeniu niespodziewanie przykrym zbędny balast? Poczuła ulgę? Znam się na ludziach, tego wymaga mój zawód. Nigdy nie stosowałem swoich umiejętności w związku, zresztą jak i w życiu prywatnym. Potrafię to oddzielić i gdybym musiał to stosować czułbym się podle, byłbym w związku spięty. Teraz to wychodzi ze mnie, czysty obłęd. Piszę o tym bo nigdy nie zdarzyło mi się spotkać tak dobrze prowadzonego kłamstwa, przez tak długi okres. Bez potknięć. Jeśli mój domysł ma w ogóle sens.