Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Panimm

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Panimm

  1. Moja przyszła teściowa wymyśliła sobie cały scenariusz ślubu jej syneczka już kilka lat temu. Przystałam na kilka jej „genialnych” pomysłów, bo w życiu czasami trzeba iść na kompromisy. Im bliżej ślubu, tym bardziej mam jej dość. Mój narzeczony pochodzi z wioski, wschodnia cześć Polski. Ja pochodzę z miasta, ponad 100 tys mieszkańców, można powiedzieć, ze Polska Centralna. U mnie w rodzinie nigdy się nie robiło wielkich wesel z poprawinami, pieczonymi prosiakami, lejącą się czekoladą i srającymi gołębiami. Zawsze to było max 120 osób i to miał być dzień dzień na ludzie dla na którym młodzi mieli się bawić dobrze. Moja teściowa chce żeby wesele było u nich- zgodziłam się i teraz serdecznie tego żałuje. Dla niej to jest festyn postaw się i zastaw przed ludźmi z wioski. Nigdy nie pracowała, teściu dobrze zarabia i chce wszystkie pieniądze przepierdzielic w dwa dni. Za samo jedzenie z poprawinami za jednego mojego gościa, wychodzi 600zl- dla mnie to jest bardzo dużo. O wszystko jest jazda. Gada ze jestem sknera, a ja sama płace za swoich gości i wiem ze pieniądze z nieba nie lecą, tak jak u niej. Moi rodzice powiedzieli ze na jej głupie pomysły nie będą dawać pieniędzy, tylko dołożą się do mieszkania- dla mnie to jest normalne podejście. Kolejne mocne spięcie było o muzykę. Wymyśliła sobie kapele w której gra mąż jest znajomej. Byłam kiedyś na weselu na którym grali i szczerze, tragedia. Lubię disco polo, ale nie w 99%. Wybrałam DJa wodzireja, bo na weselu na którym grał było znakomicie. Nigdy się tak dobrze nie bawiłam. Teściowa nie może tego przeżyć „ bo kto będzie mi piękne grał pod oknem”. Dla mnie to jest tragiczna tradycja, jak Pan Zbyszek nawala harmonijką pod oknem. Do teściowej nie dociera, ze mnie się to zwyczajnie nie podoba. Twierdzi ze wiecznie chodzę naburmuszona i gada takie rzeczy do mojego narzeczonego, że z „twoją Aneczką to ciężko będzie, ciągle jest niezadowolona”. Samo szukanie sali było tragedią. Chciałam żeby sala, kościół i nocleg dla moich gości znajdował się blisko. Spodobała się jej jedna sala, tylko było tam w sumie 30 miejsc noclegowych w pobliżu. Czyli dla nas odpada, bo moich gości ma być więcej. Po czym moja teściowa się zapytała się mnie z uroczym uśmieszkiem czy, aby jestem pewna ode mnie będzie aż tyle osób. Aż mi ręce opadły :/ ona zaprasza ponad 150 osób
×