Heja.
Mam taki problem, że mój małżonek bardzo często się obraża. Nic nie można mu powiedzieć, absolutnie nie ma żadnej rozmowy, jak coś mu nie pasuje to się nie odzywa. Idzie np. spać do samochodu.
Nie odzywa się też wtedy do dzieci, leży sobie z telefonem i ma wszystkich nas w dupie. I to mnie najbardziej boli. Mamy 2 dzieci, jedno większe a drugie 2 letnie i tato ma też je w dupie, nie pobawi się z nim, nie odezwie się słowem.
Jedynie swojego strajku nie manifestuje poprzez niejedzenie, jedzenie u niego jest na 1 miejscu, także nie przeszkadza mu kiedy je obiad, który ugotowała jego wredna żona.
Męczy mnie ten chłop.
Postanowiłam jutro wystroić się i pojechać byle gdzie na cały dzień i zostawić go z całym majdanem, (tak jak ja siedzę każdego dnia, ogarnięcie domu - ja, posiłki - ja, zabawa i gry - ja, usypia nie, kąpiele - ja) brudne gary dzisiaj zostawiłam, nic jutro na obiad nie wymyśliłam. On chyba naprawdę myśli, że siedzenie w domu to nic takiego, pełen relaks, odpoczynek i zajebisty komfort psychiczny.
Myślicie ze to dobry pomysł zostawić go jutro na cały dzień samego z dziecmi?