magdalena2021
Zarejestrowani-
Zawartość
5 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez magdalena2021
-
Heja. Mam taki problem, że mój małżonek bardzo często się obraża. Nic nie można mu powiedzieć, absolutnie nie ma żadnej rozmowy, jak coś mu nie pasuje to się nie odzywa. Idzie np. spać do samochodu. Nie odzywa się też wtedy do dzieci, leży sobie z telefonem i ma wszystkich nas w dupie. I to mnie najbardziej boli. Mamy 2 dzieci, jedno większe a drugie 2 letnie i tato ma też je w dupie, nie pobawi się z nim, nie odezwie się słowem. Jedynie swojego strajku nie manifestuje poprzez niejedzenie, jedzenie u niego jest na 1 miejscu, także nie przeszkadza mu kiedy je obiad, który ugotowała jego wredna żona. Męczy mnie ten chłop. Postanowiłam jutro wystroić się i pojechać byle gdzie na cały dzień i zostawić go z całym majdanem, (tak jak ja siedzę każdego dnia, ogarnięcie domu - ja, posiłki - ja, zabawa i gry - ja, usypia nie, kąpiele - ja) brudne gary dzisiaj zostawiłam, nic jutro na obiad nie wymyśliłam. On chyba naprawdę myśli, że siedzenie w domu to nic takiego, pełen relaks, odpoczynek i zajebisty komfort psychiczny. Myślicie ze to dobry pomysł zostawić go jutro na cały dzień samego z dziecmi?
-
On na pewno ten cały burdel ogarnie (już tak zostawiałam syf dla niego jak mnie wkur...) , przy gotowaniu się popłacze bo nie wie co z czym, gdzie i jak. Szokiem będzie moje wyjście bez słowa. Dzieci... Nie wiem czy coś dociera do jego pustego baniaka.. Leżał dzisiaj na kanapie w pokoju obok, dzieci go widziały, ale w sumie to też miały go w dupie. Najważniejsze, że była mama. I to mnie zastanawia, czy on to widzi. Dzisiaj to może dla niego żaden problem, ale w przyszłości dowie się jakim był ojcem bo to się mocno w człowieku małym utrwala. Straszne to kiedy człowiek nie umie usiąść i powiedzieć co go boli, porozmawiać, pomyśleć nad rozwiązaniem, tylko leżeć w ciszy. Ja mu to wyrzucam co mnie boli, żeby coś zmienił w sobie a on ma wzrok wbity w ścianę
-
Mieszkaliśmy, ale było inaczej. Może też się obrażał, ale nie było dzieci i jakoś to się rozwiązywało. Teraz nie będę na pewno poświęcać dzieci żeby rozkminiać jego fochy.
-
Nooo... Małżeństwo wiele weryfikuje. Nie każdy się do tego nadaje, dla mojego męża to był priorytet żeby się ożenić, widział siebie jako męża, ojca, ale mu to nie wychodzi
-
Żadne provo... Przypomniałam sobie o kafeterii po x latach, musiałam się zarejestrować (szok) i jeszcze mnie dobiłeś/łaś tym, że już tu nikt nie zagląda zacofana jestem.