Mam już trochę lat i zauważyłem, że z wiekiem panie coraz bardziej zaczynają przesadzać z "higieną" przy seksie. Ślina jest "nie halo", sperma jest "nie halo", Zocha wypucowana niemal domestosem... Rozumiem, że zęby mają być zdrowe i umyte i z Zochy nie moźe walić, ale gdy kobieta, ktora uwielbiala nie chce się ani całować, ani dać sobie wylizać Zochy czy innej Grazynki, o kakaowym (czystym!!!) oczku nie wspomnę - to juź przesada. I nie mówię tu o pojedynczych przypadkach, bo to staje się jakąś plagą, wiem bo spotykam się z różnymi dość często i muszę kończyć kolejne znajomości, szukając nowych. Dojrzała kobieta, która ma odrobinę zapachu, kisielku lub puści kilka kropli moczu staje się skarbem