xmen13
Zarejestrowani-
Zawartość
18 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez xmen13
-
Cześć. Jestem z dziewczyną ponad rok, mieszkamy razem od niedawna, ale od pewnego czasu ciągnie się za nami pewien problem który nie daje mi żyć. Wraz z upływem czasu coraz mniej się kochamy i nie jest to moja wina. Ja chcę, namawiam ją ale staram się nie być natarczywy, a ona nie przejawia żadnych chęci. Bardzo często mi odmawia bo jest zmęczona, bo ma gorszy czas, bo ją głowa boli, bo teraz nie chce, bo ostatnio przecież się kochaliśmy i tak mogę wymieniać. Już zanim zamieszkaliśmy razem sytuacja była coraz gorsza, ale myślałem że wstydzi się kochać, gdy inni domownicy są w domu mimo że mamy sporą prywatność. W aktualnej sytuacji mogę określić że kochamy się raz- dwa razy w miesiącu i z czasem jest tego coraz mniej i każde kochanie się jest pod moją namową. Ona nie interesuje się mną w ogóle. Pieszczę ją, dotykam po piersiach, kroczu a ona leży i ogląda telewizor. Nie działa to nią w ogóle. Gdy kładziemy się do łóżka odwraca się tyłem i zasypia. Nie pamiętam kiedy ostatnio chciała się ze mną kochać, tak żebym ja tego nie zaproponował. Próbowałem z nią porozmawiać na ten tamat już kiedyś ale twierdziła że to tylko gorszy czas i zdaje sobie sprawę z problemu, a to było pół roku temu. Teraz jak z nią rozmawiam mówi że ona taka jest takie ma potrzeby i nie chce się zmieniać i jest to zupełnie normalne że dwóch młodych ludzi kocha się ze sobą raz na miesiąc lub i rzadziej. Gdy pytam dla czego mnie nie pożąda mówi że to nie prawda, ale gdy pytam kiedy ostatnio chciała się kochać już nie potrafi odpowiedzieć. Zaczynam myśleć że coś ze mną jest nie halo i to ja jestem dziwny że chciałbym się kochać częściej, co najmniej raz lub dwa na tydzień. Wiecie już mniejsza z tym że ze rzadko się kochamy ale najbardziej daje mi w kość to że nie interesuję jej w ogóle w tych sprawach. Czuję się źle, czuję się nie pożądany odrzucany i coraz bardziej głupio mi pytać o kolejne stosunki bo jak to robić gdy druga osoba nie jest zainteresowana. Boję się że to zniszczy nas ale nie potrafię do niej dotrzeć. Nie chce mnie słuchać, nie chce spełniać moich potrzeb, głupio jest mi o tym rozmawiać i z nią i z wami, bo w dobrym związku ludzie się kochają, czują wzajemne pożądanie samoistnie. Gdybym ja nie oferował tego to możliwe że w ogóle by tego nie chciała albo raz na pół roku. Gdy pytam czy jej nie zadowalam zaprzecza. Proszę o poradę i opinie czy waszym zdaniem to normlane i czy tak powinien wyglądać związek. Dziękuję
-
Nie bierze
-
Do rozwiązania zagadki trzeba dwóch. Ja zostałem z tym sam
-
Już parę związków za mną i w żadnym tego problemu nie było
-
A czy dla was byłby to problem gdybyście wskoczyli w moje buty?... Bo to może ze mną jest coś nie halo i mam zbyt duże potrzeby seksualne. Was takie życie w łóżku by satysfakcjonowało?
-
Nie jest. Czuję ogromną kompromitację rozmawiając o tym. Moim skromnym zdaniem nie powinno tego być. Uwazam ze jesli ludzie się kochają to sex jest nieodłączną częścią ich życia. Współczuję każdemu kto musi o tym rozmawiać, bo bardzo to obniża samoocenę. Osobiście, to nigdy nie czułem takiej kompromitacji.
-
Ona wychodzi z zalozenia akceptujesz mnie albo spadaj
-
Zrozumiałbym pojedyncze sytuacje, ale ona nie wykazuje w ogóle zainteresowania mną i ochotą na sex od pewnego momentu Próbuję wybadać temat, znaleźć źródło problemu, ale nie chce już ze mną rozmawiać na ten temat bo się czepiam w jej mniemaniu. A tylko pytam, jak człowiek.
-
Może ona mi czegoś nie mówi?
-
Dlatego czuję się tak źle. Mamy po 20 lar z hakiem a czuję staro. Okropnie mi z brakiem pożądania i chęci na sex u drugiej połówki. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem i muszę przyznać że nie zazdroszczę nikomu kto boryka się z takim problemem. A sex jest praktycznie tylko za moją namową. Gdybym nie prosił to nie wiem po jakim czasie by się jej przypomniało. Ja wytrzymałem ponad miesiąc, bez pytań i zero, totalne zero zainteresowania.Teraz już czuję zawstydzenie pytając o to, bo wiem ze ona nie chce się kochać. Czuję ze w pewnym momencie przestanę o to pytać i już zupełnie temat odejdzie w niepamięć.
-
Każdy jest inny, kadżdy ma swoje potrzeby, ale dobry związek chyba nie jest wyprany z pożądania i chęci sexu. Na początku tak nie było i czasami aż miałem wrażenie ze ma większe potrzeby niż ja. To mnie szokuje.
-
Czemu tak uważasz?
-
Z tym raczej nie mamy problemów. Jesteśmy odseparowani od świata, nie ma presji. Moim zdaniem problem leży w tym że ona nie widzi problemu. Dla niej wszystko jest cacy. Ona nie ma takich potrzeb i egoistycznie brnie w to nie oglądając się na moje potrzeby.
-
Moje pytanie jest nadal aktualne... Brak pożądania, sex raz- dwa w miesiącu to normalne?
-
To bym wykluczył
-
Ta intymność była ale z czasem zaczęła się ulatniać. Pierwsze rozmowy pomagały ale im dalej w las tym jest gorzej. Teraz juz nie chce ze mną w ogole rozmawiać bo mówi ze się tylko czepiam. Ale jak mam się nie czepiać skoro się to nie zmiena...
-
Pytałem. Mówi że wszystko jest dobrze. Uważa że to jest normalne kochać się tak rzadko, a na pytania czy mnie pożąda twierdzi ze tak ale ja tego nie widzę w ogóle.
-
Ale my jesteśmy razem ledwo rok a mniej więcej w połowie zaczęło się to psuć.