Moja mama była szanowaną pedantyczną panią prawnik na wysokim stanowisku. Na dodatek pochodzącą z dobrej rodziny, i surowo wychowywaną w dzieciństwie. Była egocentryczką i apodyktyczną jedynaczką, która wiele osiągnęła. Ja jako kilkuletnia dziewczynka nie do końca spełniałam wszystkie jej oczekiwania. Chciała mieć chyba piękną, mądrą, córkę od razu z umysłem dorosłej osoby. Nie miała do mnie cierpliwości, nie poświęcała mi wiele czasu, choć wychowywała mnie sama. (Tata odszedł od niej kiedy byłam jeszcze bardzo mała/teraz nawet się nie dziwię/). Uważała że powinnam wiedzieć to czy tamto, zapominała że jestem dzieckiem. Od małego dostawałam klapsy, praktycznie codziennie; bo coś źle założyłam, bo nos nie wydmuchany, bo but rozwiązany... Chciała mieć dziecko idealne, i móc się nim pochwalić. NIESTETY idealna nie byłam. A to się pobrudziłam, a to coś rozdarłam, a to rozlałam. Jak chyba każde dziecko. Wtedy krzyczała na mnie, i dawała kilka mocnych klapsów. Pierwsze lanie pasem pamiętam bardzo dokładnie: Poszłyśmy z mamą, jej koleżanką, i jej córką o rok, czy dwa lata starszą ode mnie na sanki do parku. Panie spacerowały, a my zjeżdżałyśmy na sankach bawiąc się. Mnie coraz bardziej chciało się siku po wypitej przed wyjściem na rozgrzewkę gorącej herbacie. Powiedziałam jej o tym. Mama powiedziała, żebym zjechała jeszcze kilka razy, i już powoli się zbieramy. Minęło jeszcze dobrych kilka chwil, i wszystkie cztery udałyśmy się na podwieczorek do mamy koleżanki. Po drodze zrobiło mi się chłodno, czułam, że już nie wytrzymam, powiedziałam mamie, ale ona stwierdziła, że muszę wytrzymać, i że za 3 minuty będziemy już na miejscu i pójdę do toalety. Gdy weszłyśmy do mieszkania mama rozebrała siebie, a potem mnie. Kiedy zdejmowałam ocieplacz mama zauważyła że mam mokre rajstopy....Poczerwieniała ze złości, do mnie syknęła po cichu, że mnie tak w domu zleje, że na d upie długo nie będę siadać. Koleżanka mamy zapytała czy coś się stało, chyba domyślając się sytuacji. Mama odparła jej z przyklejonym uśmiechem, że wszystko w porządku, tylko jest mi zimno i nie będzie mi zdejmować spodni od ocieplacza. A w ogóle to się trochę spieszymy, więc wypijemy tylko herbatę i jedziemy do domu. Szybko wypiłyśmy herbatę, i mama zadzwoniła po taksówkę. Był to idealny powód żeby wyjść. W taksówce usłyszałam jakim to jestem wstrętnym bachorem, i ile jej wstydu narobiłam, i że koleżanka pewnie zobaczyła że się posikałam, i opowie innym koleżanką z pracy... Matka aż kipiała ze złości, wyzywała mnie od gówniar i szczochów, jeszcze w taksówce na ucho powiedziała, że jestem za duża żeby robić w majtki, i dlatego po raz pierwszy dostanę lanie pasem na goły tyłek, żebym na długo zapamiętała swój występek. W domu matka szybko się rozebrała, i poszła do garderoby. Ja jeszcze się rozbierałam, gdy wróciła z cienkim brązowym paskiem złożonym w pół. Łzy płynęły mi po policzkach już po drodze, bo wiedziałam że byłam niegrzeczna i narozrabiałam, ale na widok paska rozpłakałam się na dobre. Matka rozpięła i opuściła mi spodnie od ocieplacza, schwyciła mnie mocno za ramię i zaczęła lać. Zaczęłam tańczyć okładana raz po raz skórzanym paskiem. Matka darła się, że narobiłam jej strasznego wstydu i obciachu. Oberwałam kilkanaście pasów. Gdy usiadłam na podłodze rycząca zostawiła mnie. Po chwili kazała zanieść ocieplacz do łazienki, a mnie przyjść do gabinetu. Posikana i zaryczana wykonałam posłusznie jej polecenie. Kazała mi na siebie popatrzeć, zwyzywała od gówniar i ...i. Zaczęła rozmowę, czy widziałam żeby inne dzieci w moim wieku (miałam 7 lat)robiły siusiu w majtki...Zapytała dlaczego to zrobiłam? Nie umiałam znaleźć żadnej odpowiedzi, wiec milczałam ze wzrokiem wpatrzonym w podłogę. Trzymana za ramię dostałam kolejne parę pasów, znów wybuchłam płaczem. Znów padały jakieś pytania których oszołomiona laniem i płaczem nie słyszałam. Ostatnie z nich brzmiało czy zasłużyłam na solidną karę. Przez łzy odpowiedziałam że tak. Zostałam poproszona o przełożenie się przez krawędź kanapy. Wykonałam posłusznie polecenie (wcześniej klapsy dostawałam zazwyczaj przełożona przez kolano). Matka ściągnęła mi do kolan posikane mokre rajstopy i majtki. Zapytała czy wiem za co zostanę ukarana? Powiedziałam że tak, na moją gołą pupę po raz pierwszy w życiu spadł raz cienkim skórzanym paskiem. Myślałam w pierwszej chwili że dotknęło mnie coś gorącego. Kolejne razy były jeszcze gorsze, świst pasa, rycząc darłam się, a matka lała konsekwentnie raz po razie. Jak już uspokoiłam się trochę po jakichś dwóch kwadransach zostałam zaprowadzona do łazienki, w międzyczasie poinformowana, że od tej chwili za każdym razem jak popuszczę w majtki to zostanę tak ukarana. W lustrze przez chwilę widziałam moją pupę udekorowaną gęsto pręgami i śladami po pasie. Widok ten przeraził mnie, i na bardzo długo utkwił mi w głowie. Po wyjściu z kąpieli natychmiast zasnęłam. Następnego dnia na miejscu gdzie mama przygotowywała mi rzeczy do ubrania obok bielizny leżała... ceratka i tetrowa pielucha. Matka gdy tylko usłyszała że wstałam oznajmiła że muszę mieć podłożoną "na wszelki wypadek" pieluchę, i za chwilę pomoże mi się ubrać. Prosiłam ją, że nie jest to konieczne, pupa szczypała mnie tak, że wiedziałam że mogę tydzień nie chodzić do Wc, a w majtki i tak na pewno nie popuszczę! Niestety moje słowa nie przyniosły nic dobrego. Matka odwróciła się na pięcie i wyszła. Po chwili wróciła z pasem. Krzycząc że wczorajsze lanie nie wiele mnie nauczyło ściągnęła mi rajstopy i majtki z tyłka, i wlała szybką seryjkę. Na porządnie zbity dzień wcześniej tyłek bolało straszliwie. Ryczałam i szlochałam. Posłusznie zostałam przebrana w pieluchę. Tak chodziłam przez dalszą część dnia. Matka narzekała jeszcze ile przeze mnie ma prania, ile proszku do prania etc. Potem pojechałyśmy na obiad do babci , gdzie po obiedzie zostałam poproszona o wytłumaczenie dlaczego mam "kaczy kuper". Kiedy zawstydzona i czerwona jak burak opowiedziałam babci moją nieszczęśliwą historię, ta skwitowała, że ma nadzieję, że mama dała mi porządne lanie pasem na goła d upę i że powinnam dostać jeszcze poprawkę abym lepiej to lanie zapamiętała (!)
Od tej pory lanie wąskim skórzanym paskiem na gołą pupę stało się normalną metodą wychowywania mnie. Towarzyszyło mi nawet kilka razy w tygodniu (!) do końca ogólniaka. W miarę lat liczba pasów była coraz większa, a matka wkładała w lanie więcej siły, a może wściekłości. Pomimo tego że tyłek miałam praktycznie ciągle siny i pocięty pręgami od pasa, nadal nie spełniałam jej wysokich oczekiwań. Obecnie od dłuższego czasu widujemy się wyłącznie z okazji świąt.