Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ona111a

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Mam 27 lat. Męża i dwójkę dzieci. Nie pracuję. Jestem kiepska chyba we wszystkich pracach domowych... Zacznę od gotowania. Mi wszystko ogólnie smakuje, lubię po prostu wszystkie potrawy. Ale niestety moja rodzina już nie. Starszy syn 4l je tylko kotlety, zupy to tylko krem, a najchętniej to bułkę z masłem... Młodszy ma niecały rok więc przygotowuję mu cztery dania dziennie. Musi być zupa na obiad (czasami słoiczki, ale niestety są drogie) naleśniki, placuszki, jajecznica kaszki itp. Mąż to wg najchętniej tylko kotlety, zupy nie tknie, jakieś kanapki je, jajka, czasami gotowe dania. Jak tu się zorganizować żeby wszystkim dogodzić?? Ja nie umiem tego totalnie, czuję że żyję w ciągłym chaosie. Po śniadaniu to ja mam tyle sprzątania że masakra, a już obiady to nie wspomnę. Na gotuje się, na sprzątam, a i tak ktoś jest niezadowolony, albo nie starcza mi sił żeby ogarnąć po tym. Jak wy to robicie żeby jakiś porządek zachować i wykarmić rodzinę?? Pranie to też nie jest moją mocną stroną. Mam ciągle duuużo prania. Staram się żeby najmłodszy jadł samodzielnie, więc jest ciągle wszystko brudne starszy to kropla zupy spadnie i jest ubranko beee. A jeszcze jak się sama przy nich upaplam to i ze mnie jest prania... Mąż najmniej brudzi Siedzę i segreguje te prania, staram się prac w taryfie oszczędnościowej, włączam więc głównie w nocy i ciągle mi wszystko zalega. A ile razy pranie przefarbowane, a ostatnio zakupiliśmy suszarkę i się okazało że suszyć też nie umiem, bo spodenki ze starszego na młodszego pasują No chodzącą tragedia ze mnie. Jak to się robi prawidłowo?? Czytam te metki, ale prania mam tyle że chyba by się góra zrobiła, jakby wstawiała według nich wszystko. Sprzątanie w pokojach. Chaos największy to oczywiście pokój dzieci. Ciągle coś na podłodze. Nasz dziecięcy pokój wg nie wygląda jak ten na zdjeciach z katalogów. Wszędzie coś leży, a ja to już nie wiem co robić czasami, czy się zająć dziećmi czy wszystko to najpierw ogarnąć. Jak zostawię starszego w pokoju, by zrobić coś w kuchni czy w salonie to zaraz tragedia książki wywalone klocki leżą. Ogólnie to jakby mu pasowało że wszystko jest na podłodze, a ja mu ciągle tłumaczę że to brzydko wygląda, że się źle czujemy w bałaganie, że nóżkę możemy skaleczy bo na klocek nadepniemy. I jakby grochem o ścianę. Jak chce żeby sprzątał, to wszystko przymusem. Biorę jego rączkę i nią sprzątam i czuję się jak terrorystka... On płacze mi się chce płakać. Aj okropne. Dałoby się żyć, bo robaków nie mamy, dzieci żyją i są zdrowe, nawet bym powiedziała że szczęśliwe, ale mnie strasznie denerwuje taki nieporządek, bałagan. Ja się bardzo staram, cały dzień mam zapełniony i wraz jest wszędzie chaos. Nie mam na nic czasu. Ja chyba się nie nadaje. No naprawdę nic nie umiem. Uwielbiam majsterkować, wszystko sama naprawię, wszystko rozkrece i skrece. Ale jako pani domu to ja się wg nie odnajduję. No nigdy nie jest tak idealnie jak bym chciała. A ile razy coś zapomniałam. Raz to nawet ciasto do przedszkola musiałam kupić, bo się okazało że to my mieliśmy upiec, o czym nie wiedziałam. Więc pędziłam samochodem kupić, by zdążyć. Katuje się tym do dziś, chodź z rok temu to było... Czuję że wszystko mi nie wychodzi. Nie jest tak jak być powinno. Macie jakieś rady dla mnie. Proszę mnie za bardzo nie krytykować, bo ja bardzo wrażliwa na krytykę jestem, długo wszystko przeżywam. Jak wy to robicie że macie dzieci zadbane porządek i męża szczęśliwego? W końcu mnie zostawi, jak będę taką ofermą domową
×