Triple panic
Zarejestrowani-
Zawartość
157 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Triple panic
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7
-
ileO - kochana, na szczęście celiakię wykluczyłam - zarówno badaniami krwi jak i gastroskopią - kosmki są na swoim miejscu. Wzjg już jest wystarczającym utrapieniem, jak by do tego doszła celiakia to nie wiem, co by mi zostało do jedzenia No i właśnie przy tej okazji, każda hospitalizacja (a niestety mam ich już trochę za sobą) wiąże się z kompletem dość szczegółowych badań, nie tylko endoskopowych, ale też na pasożyty (w tym lamblia oczywiście), bakterie (typu clostridium difficile czy helicobacter) i wszystko, co tylko można sobie zbadać. Także tu też mam pewność, że polip jest polipem i albo się przepoczwarzy w coś groźniejszego, albo tak sobie będzie siedzieć Właśnie z tym układem odpornościowym też temat jest u mnie trudny, bo z jednej strony staram się o niego dbać, ale z drugiej, żebym mogła w ogóle funkcjonować, muszę brać azatioprynę, której zadaniem jest... osłabiać układ odpornościowy. Dodatkowo azatiopryna może mieć działanie kancerogenne i jak dodam to sobie do tego rosnącego polipa, to całość nie wygląda optymistycznie. Ale faktycznie - posty robię dopiero od kilku miesięcy i sama jestem bardzo ciekawa, co mi na tym badaniu wyjdzie. Jas - pięknie! Na te 2 cm masz tyle czasu, że nie ma chyba czym się martwić Ja już po leniwych - oj, nie pamiętam, kiedy ostatni raz jadłam... były pyszne!
-
Milky - na 99% wynik nie będzie zły Niestety nie toleruję laktozy i kazeiny, więc wszystko na mleku odpada Ale na leniwe - nie powiem, całkiem mam ochotę Kilka lat temu miałam mały wypadek na snowboardzie i mocno zbiłam sobie żebra. Ponieważ długo bolały, lekarz skierował mnie na usg - okazało się, że żebra w porządku, ale przypadkiem odkryliśmy polipy w pęcherzyku żółciowym. No i teraz muszę co roku kontrolować, czy się nie rozrastają z nich jakieś nowotwory. A że w ubiegłym roku przez zarazę nie zrobiłam kontrolnego usg, to teraz czas najwyższy. Zawsze się trochę stresuję, co tam wyjdzie tym razem, bo plan jest taki, że jak za bardzo się rozrosną, to wytną mi cały pęcherzyk
-
Dzień dobry! Majax - pięknie! Milky - daj znać, jak po zabiegu. Długo będziesz czekać na wyniki badania tego wycinka? U mnie w weekend nudy - nauka, nauka i nauka, a że pogoda była beznadziejna, to nawet na spacer nie wyszłam. Za to popłynęłam... z zakupami przez internet a to wszystko przez sąsiadkę, bo poprosiła o pomoc w zakupie ...enki przez sieć i jakoś tak się razem nakręciłyśmy Dwa dni się zbierałam, żeby się mężowi przyznać, zanim paczki zaczną przychodzić Dziś muszę pokombinować z jakimś lekkostrawnym jedzeniem przed jutrzejszym usg, więc odpadają wszystkie surowe warzywa i owoce, pestki, orzechy, ciemne pieczywo i tym podobne. Pewnie przeżyję dzień na jajkach na miękko, kluskach leniwych i szparagach z wody... Miłego dnia!
-
Hej Girls, Kabanosik, Matylda - Mama i e-mis mają rację - 1. przestoje to normalna sprawa i każda z nas się z nimi mierzy prędzej czy później 2. powolne chudnięcie jest lepsze niż bardzo szybkie spadki i przy okazji dajemy sobie więcej czasu na zaprzyjaźnienie się z dobrymi praktykami żywieniowymi - a jak one z nami zostaną, to już nie ma siły - będziemy szczupłe A jak by podejść do tego od strony matematycznej - żeby spalić kilogram czystego tłuszczu potrzebujemy mieć deficyt (w zaokrągleniu) mniej więcej 7800 kcal. Licząc w uproszczeniu - jeśli codziennie utrzymujemy rozsądny deficyt około 300 kcal, to spalenie kilograma tłuszczu zajmie... 26 dni. I to jest jak najbardziej ok! A i tak najważniejsze jest to, że cały czas trwacie w dbaniu o lepsze zdrowie i sylwetkę - osiągnięcie celu to jedynie kwestia czasu Ja nie wiem, co się dziś stało, ale obudziłam się po 10:00... Pogoda nie zachęca, więc nie wiem, czy wypełznę na jakiś spacer. Muszę w tym tygodniu pozamieniać sobie dni postu, bo w środę wieczorem mam usg brzucha a dwa dni bez żarcia pod rząd to za duży hardcore jak dla mnie Wczoraj zrobiłam pieczone zielone szparagi, do tego mix sałat z pomidorkami, ogórkiem, cebulą, balsamico i oliwą i grillowany halloumi - to było tak dobre, że mogłabym jeść codziennie Został mi jeszcze jeden pęczek szparagów - akurat na jutrzejszą kolację Dobrego weekendu
-
Ja też nie widzę w tym żadnej przyjemności, dlatego nie jeżdżę na ścigaczu tylko na motocyklu turystycznym i - o zgrozo - jeżdżę zgodnie z przepisami Zwłaszcza, że lubimy jeździć krajoznawczo przez małe miejscowości, drogami wojewódzkimi, powiatowymi a tam głównie pięćdziesiątki w zabudowanym... i nie raz już mi jakaś koza czy pies pod koła wylazły. Na temat jazdy 200 km/h się nie wypowiem, bo ani samochodem ani motocyklem nie jechałam nigdy trasą, na której taka prędkość byłaby dozwolona. Co do wygodny też nie mogę narzekać, bo kanapa jest robiona na zamówienie pode mnie - obniżona i bardzo wygodna. Mama - współczuję takiej historii i cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło
-
Hej Girls! Wow, gratulacje, piękne wyniki! Moja chwila prawdy - 59,1kg, czyli -0,6 kg Ale coś z tym tłuszczem na brzuchu musi być, bo waga już wszystkie wskaźniki pokazuje mi na zielono, z wyjątkiem tłuszczu podskórnego, który jest odrobinę ponad normę. Ten brzuch powoli schodzi, ale jakby od zewnątrz do środka, bo do mięśni skośnych brzucha skóra całkowicie przylega i jest napięta, problem tłuszczu występuje między skórą a mięśniem prostym brzucha Heh, jeżdżę, to dużo powiedziane... Mam prawo jazdy, mam motocykl, ale jestem mocno zachowawcza, nie lubię jeździć w ruchu miejskim pomiędzy samochodami, więc ograniczamy się do weekendowych czy wakacyjnych wypadów gdzieś poza miasto. W praktyce w sezonie przejeżdżam max. kilka tysięcy kilometrów, czyli często mniej niż rowerem Ale mam ambitny plan, żeby w tym roku po zakończeniu roku akademickiego wyskoczyć na szkolenie na torze i podszlifować umiejętności. No w sumie tak, mamy z mężem trochę tych wspólnych pasji Ale motocykle są jedną z tych rozpoznawanych we dwoje. Poznaliśmy się przez internet poderwał mnie przez nieistniejący już komunikator internetowy Tlen na... wspólne zajęcia z tańca towarzyskiego W sumie jesteśmy dość niestandardową parą, bo jesteśmy razem praktycznie odkąd się poznaliśmy, czyli od 2007 roku a na ślub zdecydowaliśmy się dopiero po 13 latach. Milky - będzie dobrze, zagoi się, zanim zauważysz Z takim miejscem nie mam doświadczenia, u siebie wycinałam z brzucha i ud, no i szwy nosiłam po 2 tygodnie, więc - głowa do góry Histo-patem też się nie martw - zobaczysz, że wyjdzie dobrze No dobra, teraz tak mówię, ale przyznaję - przy moim pierwszym wycinaniu też byłam nieźle spanikowana Majax - nie mylisz się Ja kupuję liściastą, najczęściej senchę z dodatkiem różnych owoców. Mam sprawdzoną herbaciarnię, niedużą, żadna sieciówka, z bardzo częstymi dostawami herbaty w niewielkich ilościach, dzięki czemu mam pewność, że towar nie stoi miesiącami na półce i nie wietrzeje. Dostarczają też zamówienia kurierem albo do paczkomatu, więc czasem, jak nie chce mi się do nich jechać to po prostu zamawiam herbaty do domu.
-
Milky - pierwszy raz będziesz wycinała znamię? Wydaje mi się, że takie są procedury po wycięciu - moje zawsze trafiały do badania O której masz ten zabieg? e-mis - my mieszkamy 350 km od teściów, więc możemy działać z nimi tylko zdalnie. Ponoć to prawidłowa odległość od teściów Kabanosik - ale to nie ja taka mądra; ja tylko czasem lubię się pokopać w ogólnodostępnej wiedzy. I to też nie zawsze i nie w każdej dziedzinie. W kwestii cukrzycy standardowo bada się glukozę na czczo, ale jak wychodzi wysoki wynik to stan już jest poważny. Można wcześniej wychwycić insulinooporność/stan przedcukrzycowy badając krzywą glukozową + krzywą insulinową (np. trzy pobrania krwi) albo policzyć wskaźnik homa z pojedynczego badania poziomu glukozy i insuliny. Więcej pewnie na ten temat powiedzą Ci ileO i Jas. Majax - gratuluję! Fantastycznie Ci idzie! Tak, tłuszcz na brzuchu to moja zmora - został mi taki pionowy wałek centralnie na środku od mostka do bioder i jak się schylam to tak śmiesznie wisi - szacuję, że ze dwa kilogramy tłuszczu tam jeszcze siedzą do spalenia. Mama - walić to - odchudzanie odchudzaniem, ale komfort psychiczny w słabsze dni też jest ważny. A może nawet i ważniejszy Jas - uwielbiam koktajle owocowe na mleku kokosowym - chyba najbardziej z mango Aż sobie jutro zrobię Milky - ja jestem trochę leń - szparagi i obieranie to się nie łączy, więc kupuję wyłącznie zielone Już zamówiłam odbiór na jutro - na razie mają tak mało, że wychodzą jako "towar spod lady"... Najbardziej chyba lubię z piekarnika z dodatkiem czosnku, soli i oliwy a gotowane lubię dodawać do makaronu np. z kozim serem albo pieczonym łososiem... Mi mąż rzucił ciuchowe wyzwanie - mam się zmieścić w jego najmniejsze spodnie motocyklowe. Mierzyłam, do zapięcia brakuje niewiele, kolejne podejście zrobię za jakieś 2 kg Tak, jeżdżę w męskich spodniach motocyklowych , bo damskie ciuchy na moto są beznadziejne, dużo droższe niż męskie i szyte na wysokie laski z chudymi nóżkami i bez bioder... Przymierzyłam dziesiątki damskich - z każdymi było coś nie tak a pierwsze podkradzione mężowi pasowały idealnie Dziś dzień zakończony pozytywnie - zamiast jechać do kosmetyczki autem, poszłam z buta mój organizm i środowisko są dziś wdzięczne Dobrego wieczoru Girls!
-
Jas - trzymam kciuki za rezerwację terminu No właśnie tłuczemy mu do głowy z tą dietą, ale opór po drugiej jest znaczny Najgorsze, że jakiś sąsiad mu nagadał, że cukrzyca to nic takiego, bo on miał, poleżał kilka dni w łóżku i w ten sposób się wyleczył... Milky - bądź dobrej myśli Ja wycięłam już kilka znamion, bo wyglądały podejrzanie, ale histo-pat zawsze wychodził czysty. Najważniejsze to zareagować i pokazać lekarzowi. I nie martwić się tym
-
Takie dni lenia też są potrzebne Więc jak tylko nadarzy się okazja, to leniu... bez wyrzutów sumienia
-
Dzień dobry! Robiłam keto dwukrotnie - ta dieta ma sporo zalet, ale też jedną zasadniczą wadę - nie wolno pozwolić sobie na odstępstwo, bo od razu wyrzuca organizm z ketozy. A ponowne wprowadzenie to robota od nowa. No właśnie przedwczoraj się okazało (i to przypadkiem), że teść ma cukrzycę... Zmierzył sobie dla zabawy cukier na czczo i na cito ogarniał wizytę u lekarza. Także zaczynamy z mężem akcję edukację, bo teściowie żyją w przekonaniu, że bez bułeczek, ciasteczek i cukiereczków to nie ma dnia i nie da się żyć. Z przyjemności - dziś wieczorem idę na paznokcie. Jak ogłosili otwarcie branży beauty, to serwery booksy umarły i dopiero po dwóch godzinach walki udało mi się złapać termin na dziś Jas - samą ceremonię zaślubin będziecie robić w urzędzie, czy plenerowo, w tym sielskim miejscu, które wybrałaś? Miłego!
-
Miała być rozmowa techniczna... Chip RFID ma wszczepiony mój kot - to chip pasywny, pozwala na odczyt zawartej w nim informacji z numerem w celu identyfikacji. I poza przechowywaniem informacji taki chip niewiele więcej może W praktyce jest to obwód rezonansowy oraz przełącznik, który zwiera lub rozwiera tenże obwód i pewnie jakaś cewka umożliwiająca odczyt sygnału - czyli nie ma funkcji modyfikacji genetycznej, bo gdyby miał - to jeszcze bardziej genetycznie by nas modyfikowały wszystkie urządzenia elektroniczne korzystające z komunikacji radiowej No i rozmiar takiego chipa to co najmniej pół milimetra na pół milimetra - przez te cieniutkie igiełki w punktach szczepień taki kawał chipa się nie przepcha. Mój kot chodzi z tym chipem od jedenastu lat - nie zauważyłam przez te jedenaście lat ani jednej zmiany genetycznej. Czyli - ufff - jesteśmy bezpieczni!!!
-
I tak dotarłyśmy do końca tej dyskusji Jestem niewierząca, nie uznaję zatem podporządkowywania życia jakiemuś bliżej nieokreślonemu bytowi. A przede wszystkim odpowiedzialność za swoje życie i czyny biorę na siebie i nie przerzucam jej na ten nieokreślony byt, bo w niego nie wierzę. Percepcyjnie wiem, że jestem tu i teraz i na siebie w tym czasie i miejscu mam wpływ. Mam też jedno życie i skończony czas, którego nikt mi nie odda, jeśli go zmarnuję. Przez całe moje dotychczasowe życie nie znalazłam powodu, żeby myśleć inaczej. Niemniej jednak szanuję to, że jesteśmy różnymi ludźmi i przyjmujemy różne punkty widzenia oraz szanuję to, że ktoś wybrał drogę wiary, mimo że się z tym nie zgadzam.
-
A Ty dasz gwarancję, że przebieg covidu u osoby niezaszczepionej nie będzie cięższy niż u osoby zaszczepionej? Weźmiesz na siebie odpowiedzialność za osoby, które przekonasz do tego, żeby się nie szczepiły a one się zarażą i umrą? Bo takich, co umarli bez szczepienia, jest ponad 3 miliony. Szczepionka to nie magiczne zaklęcie na nieśmiertelność. Zgon po szczepionce świadczy jedynie o związku czasowo-skutkowym a nie przyczynowo-skutkowym. Bez rozpoznania klinicznego konkretnego przypadku nie jesteś w stanie w ciemno ocenić, czy dany zgon nastąpił na skutek szczepionki, czy pomimo szczepionki, czy też związku ze szczepionką nie było wcale. A związek czasowo-skutkowy zachodzi również wtedy, kiedy Kowalski wyjdzie z przychodni po zaszczepieniu pierwszą dawką i rozjedzie go na chodniku pijany kierowca. No jak nic - Kowalski zginął kwadrans po podaniu szczepionki. Serio chcemy to naciągać, że Kowalski zginął od szczepionki?? Jeszcze raz zachęcam - zajrzyj do Pubmedu i wpisz dowolne słowa klucze: powikłania, zakrzepy, zgony - są konkretne badania z całego świata uwzględniające nie tylko stan zdrowia pacjentów, ale i cały łańcuch logistyczny czy sytuacje konkretnych przychodni. I tam są dość precyzyjne odpowiedzi, czy przyczyną rozjechania zaszczepionego Kowalskiego na chodniku przez pijanego kierowcę na pewno była dwudawkowa szczepionka.
-
To akurat działa na niekorzyść tych szczepionek - w przypadku szczepionki z wyizolowanym wirusem jest znacznie więcej przeciwwskazań zdrowotnych do ich przyjęcia, ergo - mniej ludzi może takie szczepionki przyjąć, czyli efekt odporności stadnej też będzie słabszy bądź trudniejszy do uzyskania. Ale zawsze znajdą się ludzie, którzy będą negować postęp - jak stawiali pierwsze maszty radiowe, to też chłopi mówili, że krowy im się przestaną cielić. A jednak się cielą
-
To porozmawiajmy czysto technicznie - jak zbudowany jest taki chip? Z jakich materiałów, jak wygląda jego konstrukcja, jakie ma rozmiary, w jaki sposób w chipie są implementowane geny oraz instrukcje wykonujące zmiany na naszej genetyce? W jaki sposób jest zasilany? Jak pojemne to są ogniwa i czy wymagają wymiany bądź ładowania? Jeśli tak - w jaki sposób ma nastąpić wymiana zasilania takiego chipa po jego wszczepieniu lub w jaki sposób będziemy go ładować? W jaki sposób mRNA wpływa na genetykę? I jaka jest różnica między tym chipem a mRNA, czy może jednak to jest to samo? Czy ten chip znajduje się tylko w szczepionkach mRNA czy w wektorowych również? A co z "żywymi" szczepionkami? Czy te są wolne od chipów, czy jednak nie? Rola szczepionek jest znana od dawna - przede wszystkim chodzi o uzyskanie odporności populacji i zatrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa. Dzięki temu populacja chroni najsłabsze jednostki, które szczepić się nie mogą (o niskiej odporności) - czyli zazwyczaj bardzo chore osoby i bardzo małe dzieci. Nigdzie nie twierdzę, że szczepionka ochroni mnie przed zarażeniem - wprost napisałam, że daje mi szansę na łagodniejszy przebieg choroby i tym samym przeżycie. Mutacja wirusa nie jest równoznaczna z powstaniem całkowicie nowego wirusa, mutacja to zmiana sekwencji DNA jednego z białek wirusa - zatem owszem, szczepienie może zagwarantować odporność na mutacje wirusa i jest to bardzo prawdopodobne. W najgorszym wypadku reakcja obronna organizmu będzie po prostu słabsza. I najważniejsze - mutacja nie oznacza stworzenia nowego super hiper zabójczego wirusa - mutacje są całkiem przypadkowe i większość z nich w efekcie dezaktywuje samego wirusa; są też mutacje, które po zmutowaniu nie są w stanie aktywować się i replikować w organizmie ludzkim i atakują np. wyłącznie określone gatunki zwierząt. Mutacji jest też ograniczona ilość. A same szczepionki mRNA to żadna nowość, bardzo polecam odwiedzić Pubmed i trochę tam poszperać - znajdziesz tam odpowiedzi na większość pytań i wątpliwości. Jest cała masa substancji nieobojętnych dla organizmu, a mimo to powszechnie po nie sięgamy i nie mamy z tym problemu - papierosy, alkohol, jakiekolwiek leki i wreszcie - jedzenie - bo to dawka może uczynić z jedzenia truciznę. No właśnie, i jak już jesteśmy przy jedzeniu to idę wszamać te truskawki Zostało mi jeszcze jakieś 500 kcal do upchnięcia na dziś i właśnie się zastanawiam, z czego je wezmę
-
ileO - z całym szacunkiem do wiary, jako inżynier elektronik wiem, że technologicznie mikro bio chipy zmieniające osobowość nie mają prawa istnieć. Takiej konstrukcji po prostu nie da się wykonać. Gdyby jednak istniało coś takiego i jeszcze było rozdawane za darmo, to wzięłabym sama ze dwadzieścia, bo potencjalnie widzę sporo zastosowań dla takiego wynalazku Zdegradowany układ immunologiczny mam teraz - przez chorobę autoagresywną w połączeniu z leczeniem immunosupresyjnym. Zarażenie covidem to dla mnie prawdopodobnie wyrok śmierci a szczepionka - jedyna szansa na mało bolesne przejście choroby, jeśli się kiedyś zarażę. Ja jestem zdecydowanie bliższa stanowisku Jas - wiedza, nie wiara. Mama - dla mojego rocznika też skierowania mają być 30/04, ale dziś o północy wystawili je dla wszystkich w wieku 30-39, którzy w styczniu i lutym zgłosili chęć zaszczepienia przez formularz MZ i tylko dlatego udało mi się ogarnąć temat wcześniej.
-
e-mis - brałam pod uwagę, że byłyby to dwie wycieczki Na szczęście znajoma rejestratorka medyczna pomogła i podmieniła termin na dzień wcześniej i w moim mieście. Mojej siostrze też złapała termin na ten sam dzień, tylko kilka godzin wcześniej. No i bez sensu zmarnowałyśmy pół nocy - jak bym wiedziała, że ta znajoma jest taka skuteczna, to wyspałabym się jak normalny człowiek
-
Dzień dobry! Dziś jestem półprzytomna, bo do pierwszej w nocy walczyłam z zapisem na szczepienie. I jedyna opcja, którą udało się złapać, to w przyszły piątek, ale 100 km od domu Będę próbowała zmienić lokalizację, ale jak się nie uda - trudno, bujnę się na wycieczkę. Byłam też rano w moim ulubionym gospodarstwie i oprócz rzodkiewki i szczypiorku udało mi się kupić pierwsze truskawki Do pełni szczęścia brakuje jeszcze tylko szparagów Pierwsze mają się pojawić w piątek, ale nie jestem pewna, czy uda mi się kupić - ludzie się strasznie na nie rzucają Na reszcie zaczynam czuć wiosnę w kuchni Dobrego dnia!
-
Cześć Dziewczyny, mnie już niestety dojechała nauka w tym tygodniu i mam niewiele czasu dla siebie, w tym na pisanie z Wami Wczoraj przez cały dzień nawet na 5 minut tyłka sprzed komputera nie ruszyłam Dziś wyskoczyłam tylko do sklepu - nie wiem, czy w sumie ze 2 km przeszłam. I znów wracam do kompa... Jas - my bardzo podobne wesele zrobiliśmy w ubiegłym roku - w sumie na 35 osób (ale to akurat było planowane i na tyle podpisaliśmy umowę w styczniu, jak jeszcze nie było mowy o tej całej zarazie), ze ślubem plenerowym, nad wodą. Muszę przyznać, że ja byłam bliska paniki i w maju już chciałam przekładać termin na późniejszy a tylko determinacja i spokój mojego męża uratowały temat I w sumie to trochę Ci zazdroszczę, bo chętnie bym ogarnęła taką imprezę jeszcze raz ileO - zwłaszcza w necie szpiegowskie czasy pracuję w branży i niestety wiem, jak wiele informacji o sobie zostawiamy, jak one są potem zbierane, przetwarzane i wykorzystywane... Wkurzyłam się strasznie wczoraj, bo zamówiłam super hiper krajalnicę do jajek za miliony monet z dużego i znanego sklepu a przysłali zniszczony egzemplarz ze zwrotu... Nie dość, że czekałam tydzień od zamówienia, dostałam nic nie warte coś, to samo podjęcie reklamacji i wysłanie prośby o zdjęcia zajęło im ponad... dobę... ech... takie rozczarowanie. Miłego wieczorku Wam życzę
-
Cześć Dziewczyny, no nie ma siły, żeby tych zgubionych kilogramów nie było widać - gdzieś czytałam, że pierwszy taki moment, kiedy spadek masy ciała jest zauważalny dla otoczenia, to spadek na poziomie około 10% masy początkowej. Wydaje mi się, że większość z nas już dawno te 10% zgubionej masy ma za sobą. Moja sobota była bardzo intensywna - rano zakupy spożywcze na pół tygodnia w moich ulubionych lokalnych sklepikach (a że są rozrzucone po mieście i okolicach, to trochę się najeździłam), potem wykład, po wykładzie przywiozłam siostrę i poszłyśmy na dłuższy spacer. I w sumie przez cały dzień wydeptałam 13 tysięcy kroków. U mnie wczoraj też królowała pasta jajeczna, ale wersji wiosennej - z rzodkiewką, szczypiorkiem i odrobiną majonezu - uwielbiam ją od czasów dzieciństwa i zawsze robię, jak tylko pojawiają się nowalijki. Dziś nie wiem, jak będzie ze spacerem, bo w planach mam sporo nauki a pogoda też tak sobie zachęca - niby z jednej strony pokazuje się słońce, ale jakieś ciemne chmury w oddali też widać. Dobrego dnia!
-
Kochana, pokaż mi tu taką, której waga się nie zatrzymuje albo nie waha Każda tak ma i to jest całkowicie normalne zjawisko Chodziło mi o to, że odniosłaś już potężny sukces i jesteś na dobrej drodze, żeby ten sukces był jeszcze większy - niepotrzebnie stresujesz się tymi wahaniami wagi, bo po pierwsze to nieprzyjemne uczucie a po drugie wyrzut kortyzolu hamuje spalanie tłuszczu a to ostatnia rzecz, jaka jest Ci potrzebna. Zatem Dziewczyno - działaj!
-
Majax!!! Marudo... najwięcej piszesz, że nigdy nie schudniesz a sumarycznie wynik masz chyba najlepszy z nas wszystkich Więcej wiary w siebie a wszystko osiągniesz Ja głównie żyję na filtrowanej kranówce, często wyciskam do niej sok z cytryny, bo sama wchodzi mi tak sobie. Od czasu do czasu, jak mam ochotę na bąbelki, to kupuję gazowaną butelkowaną.
-
Ja wszystko robię na opak Rok temu zdemontowaliśmy wszystkie anteny telewizyjne, nie odbieram żadnych kanałów ani naziemnych, ani satelitarnych. Korzystamy jedynie ze streamingów typu Netflix, Player, Ipla, Vod czy YT. Ale jak już wiem, który sezon, to namierzę na Playerze
-
O masakra, nie wyobrażam sobie tego, żeby ważyć 420 kg i... w ogóle żyć... Tymi kilogramami to spokojnie z siedem osób da się obdzielić... Który to sezon i odcinek? Zobaczę, czy ja będę w stanie obejrzeć...
-
Dzień dobry, moja waga po przerwie pokazała 59,7 kg - czyli prawie kilogram mniej od ostatniego ważenia po świętach. No i w końcu przekroczyłam psychologiczną barierę sześćdziesięciu kilogramów Podsumowując: od 23 listopada (czyli w równe 5 miesięcy) pozbyłam się ponad 11 kg. Mama - jak to mówią informatycy - dziwne, u mnie działa - ja widzę Twoją stopkę. Może wyczyść cashe przeglądarki? I_can - czy aloes odmładza, to nie wiem ale do tej pory naukowcy zidentyfikowali trzy czynniki mocno wpływające na młody wygląd: ekspozycja na skrajne warunki temperaturowe (bardzo zimno vs. bardzo ciepło - np. morsowanie połączone z sauną), krótkotrwałe okresy głodu (tu się post przerywany dobrze sprawdza) i aktywność fizyczna - ale o zaletach aktywności to wszystkie chyba tutaj dobrze wiemy No właśnie, aktywność - dziś mi się raczej nie uda, bo nauka ma priorytet. Wstępnie umówiłam się na jutro z siostrą na spacer, więc mam dużą nadzieję na nadrobienie w weekend. Skusiłam się w tym tygodniu na zakup spódniczki w panterkowy print - zastanawiałam się chyba z miesiąc nad nią, bo strasznie się bałam, czy nie będę wyglądać źle albo wulgarnie albo (to najgorsze) grubo a że kupowałam online, to ryzyko było Jednak słowa mojego męża utwierdziły mnie, że dobrze wydałam hajs Po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy (może nawet nigdy? ) powiedział, że wyglądam... "sexy" Czyli piątkowa złota myśl brzmi: ciężka praca popłaca może odchudzanie nie jest najprzyjemniejszą rzeczą, jaką robiłam, ale efekty są najlepszą nagrodą - wszystkim nam życzę takiej nagrody Dobrego piątku Kochane!
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7