Triple panic
Zarejestrowani-
Zawartość
157 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Triple panic
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7
-
Cześć Dziewczyny, jestem, żyję, daję radę, powoli porządkuję ten mój cały bałagan i staram się wieczorami podczytywać, co u Was. Jas - ogromnie mi przykro ale jeszcze mocniej wierzę, że do trzech razy sztuka i Twoja historia będzie miała happy end Postaram się odzywać regularnie i już nie znikać - jutro zważę się z Wami i zobaczę, z jakiego pułapu ruszam w dalszą drogę. Chociaż mimo braku kontrolowania postępów starałam się utrzymywać mój tryb postu przerywanego, nawet udawało mi się w niektóre dni dołożyć spacery. Wszystkim Wam - wytrwałym odchudzaczkom - bardzo gratuluję spadków! Mój mąż jednak zdecydował się na zmianę pracy i teraz przeżywa na zmianę fazy "nie mogę się doczekać pierwszego dnia" oraz "czy na pewno dobrze robię" - a że siedzimy ze sobą 24h na dobę w domu, to muszę znosić te jego emocjonalne sinusoidy Kabanosik - przypomniała mi się historia sprzed wielu lat, jak mojemu mężowi wbiła się w gardło ość karpia. Byliśmy w dwóch szpitalach, wytrzymał godzinę wpychania szpatułki w gardło przez laryngologa, ale ości nie udało się ani zlokalizować ani tym bardziej wyjąć. W sumie czas oczekiwania na obu ostrych dyżurach i cała akcja zajęła nam ponad 8 godzin. Finalnie dostał receptę na antybiotyk i zalecenie, że "jak do jutra nie przejdzie, to proszę przyjechać na ostry dyżur". Wróciliśmy do domu po 22:00, wzięłam latarkę i pęsetkę kosmetyczną i... sama wyjęłam... za pierwszym podejściem, w dwie minuty... Nie chcecie wiedzieć, co ja wtedy o tych wszystkich lekarzach myślałam... Ja wiem, że wtedy miałam po prostu farta, że mi się to udało, ale naukę wyciągnęłam z tej historii taką, że z lekarzami to naprawdę różnie bywa. Kochane, dobrego wieczoru Wam życzę I widzimy się - wracam na dłużej
-
Cześć Dziewczyny, wybaczcie, że tak mnie nagle wcięło, ale w sobotę grubo mnie dojechały problemy osobiste, nawet nie miałam głowy do tego całego odchudzania Od stresu dostałam rzutu migreny, która mnie trzymała do wtorku Jestem kompletnie rozwalona, do tego w pracy rozlało się jakieś szambo, które muszę do piątku posprzątać - nie moje, żeby nie było, ale do sprzątania dostałam - mam wrażenie, że żyję drugi dzień z telefonem służbowym przyrośniętym do ucha od rana do nocy Ogólnie tym razem u mnie czas do dupy, muszę przetrwać. I przetrwam. I wrócę do Was, promise Tylko się pozbieram...
-
To zależy - np. branża IT w PL jest praktycznie całkowicie przejrzysta na etapie publikacji ofert, jeśli chodzi o oferowane zarobki. Tu Cię trochę zaskoczę - to nie jest polska firma, tylko amerykańska i taki standard stosuje przy zatrudnianiu na całym świecie. Ale cały ten proces jak dla mnie był dziwny - oczywiście, gadają tylko z tymi, z których cv wynika odpowiednie doświadczenie, ale jak twierdzą, szukają "najlepszych z najlepszych" i co do tego - muszą się upewnić. Poza tym z punktu widzenia kosztów organizacji taki proces musi ich kosztować krocie - oni zaangażowali w te rozmowy kilkanaście osób (!!!) - i to w większości "drogich" i z różnych krajów. No mówię, sekta jak nic
-
Dzień Dobry Dziewczyny! Milky - gratuluję, piękny wynik! Majax - wiem, że już dawno o to pytałaś, ale całego pora daję do sałatki jarzynowej, drobno posiekanego. No chyba że jest jakiś wyjątkowo wyrośnięty, to wtedy pół Laski, jestem wykończona tym maratonem rekrutacyjnym mojego męża, ale wczoraj dostał info, że przeszedł i dostanie ofertę. W ogóle już na etapie rekrutacji ta firma mi wygląda jak sekta - maglowali go w sumie prawie dwa tygodnie, w tym we wtorek od 10:00 do 17:00 miał pięć godzinnych rozmów. I zero informacji, jakie warunki zatrudnienia oferują Zero. Przedstawiają je dopiero ludziom, którzy są wystarczająco zajebiści, żeby dla nich pracować Ja mam tylko nadzieję, że finalnie się okaże, że warto było
-
Cześć Laski! Tak... waga po świętach bez postępów od piątku Ale i bez regresu, więc ogólnie czas świąteczny oceniam jako poprawny redukcyjnie Na rower niestety się nie zebrałam, zamiast tego sporo spacerowałam. Mój mąż ma dziś ostatni etap (pięciogodzinny!!! ) rozmów rekrutacyjnych i przez całe święta przygotowywaliśmy business case'y na te rozmowy, a najlepiej nam szło na spacerach właśnie. Jestem wykończona Czuję się, jak bym sama się tam rekrutowała Mama - post był, a jakże! Poszczę w każdy wtorek, czwartek i niedzielę; już mi wypadały posty w tłusty czwartek czy walentynki, więc post w niedzielę wielkanocną jakoś specjalnie nie robi mi różnicy. Ale powiem szczerze, że po sobotnim świętowaniu z sąsiadami i wczorajszym śniadanio-obiedzie u rodziców, post w niedzielę i dziś był/jest niemal jak balsam... e-mis - u mnie w domu sałatkę jarzynową zawsze robiło się z dziewięciu składników (jabłko, ogórek kiszony, por, seler, pietruszka, marchewka, ziemniaki, jajka, groszek) plus majonez i musztarda. I taką robię - czyli obowiązkowo z porem, groszkiem i ziemniakami I - co cieszy najbardziej - mam jeszcze pół gara Dobrego dnia, Girls!
-
Cześć Laseczki, ja już po sklepowym maratonie i szybkiej wizycie z zakupami u rodziców - ludzie się wściekli, wszędzie tłumy Waga spadła w ciągu tygodnia o kosmetyczne 0,2 kg; zobaczymy, co pokaże po świętach Mama, haha, powiem szczerze, że tak się skupiłam na tych polskich szwalniach, że w ogóle się nie zastanowiłam nad tym, jak bardzo niepolskie są te nazwy Faktycznie - tu jest zgrzyt. Bielizna jest naprawdę boska, mam kilka kompletów i szczerze je uwielbiam. Od pierwszego lockdownu w ubiegłym roku dziewczyny pozamykały te trzy butiki w centrach handlowych i całkowicie przeniosły sprzedaż do internetu - bardzo prężnie działają z transmisjami na fb (chociaż wcześniej taka forma sprzedaży nie bardzo mi odpowiadała). Oprócz tego można umówić się na tzw. video-porady, podczas których dziewczyny dobierają zdalnie bieliznę czy ubrania no i jest opcja wizyty osobistej w showroomie w Pruszkowie - byłam tam kilka razy - można wtedy się naprzymierzać do woli. Poprzez video poradę też zdarzało mi się kupować kilka razy i zawsze dziewczyny trafiały idealnie z rozmiarem. Milky - my siedzimy w domu. Jutro przywożę do siebie moją siostrę - półtora tygodnia temu miała operację nosa i musi bardzo uważać, żeby się nie zainfekować, więc siedzi biedna w mieszkaniu i nigdzie nie wychodzi. Być może w poniedziałek odwiedzimy moich rodziców. Chcieliśmy też odwiedzić teściów, ale wolimy ich nie narażać, bo dopiero we wtorek mają przyjąć pierwszą dawkę szczepionki.
-
Myślę, że tak Moje ukochane LiParie - przede wszystkim piękna bielizna i trochę oversize'owych ubrań - nie wiem, jak one to projektują, ale naprawdę trudno w tym wyglądać źle (niezależnie od wymiarów czy wagi); bardzo ładne rzeczy (ale już bez bielizny) robią też L'attore i Risk made in Warsaw.
-
Cześć Girls, wczoraj udało mi się ruszyć tyłek z domu na spacer i w sumie wpadło 13 tysięcy kroków. Jak wróciłam do domu, to padłam Rower oddałam we wtorek do serwisu, mam nadzieję, że niebawem odbiorę i może uda się w święta pokręcić trochę kilometrów. Kabanosik - zrobiłam dokładnie to samo z ubraniami - kupuję mniej, dużo lepsze jakościowo, żeby dłużej służyły i głównie polskie marki, szyte przez polskie szwaczki za uczciwe wynagrodzenie (nie tylko że polska metka a szyte w Chinach). Czyli raczej mało znane polskie marki A naprawdę znajduję takie perełki, że nie mam zupełnie ochoty wracać do zakupów w sieciówkach. Dobrego dnia!
-
Jas - wiedziałam! Tyle kciuków na raz - to nie miało prawa się nie udać!
-
Cześć Dziewczyny, nie było mnie w pracy trzy dni i jak wczoraj się pokazałam po urlopie, to wszyscy poszaleli - nie wiem, w co ręce włożyć Mama - jak Cię to pocieszy, to ja wczoraj też zjadłam z 2800 kcal Coś mi odbiło i skusiłam się na pół kinder bueno (a chyba ze dwa lata nie jadłam takich rzeczy) - mój brzuch nie chce mi do tej pory tego wybaczyć Jas - mocno kciuki Kabanosik - "nie chcą zauważyć" to niestety częsta przypadłość Czasem mam wrażenie, że społecznie mamy w genach dołowanie zamiast wspierania. Dlatego tu będziemy się obdzielać wyłącznie wsparciem i pozytywną energią, bo kto inny nam to da, jak nie my same U mnie w domu podejście do wagi było delikatnie mówiąc słabe - jak byłam dzieckiem rodzice chyba za punkt honoru sobie postawili utuczyć mnie jak prosiaka, bo tłuste dziecko, to zdrowe dziecko. A że w domu było też tak sobie, to ja się nabawiłam kompulsów a moja siostra dla równowagi anoreksji. Ogarnęłyśmy się dopiero po studiach, wyprowadzce z od rodziców i terapii. Za każdym razem jak próbuję zbijać wagę po sterydach albo innych lekach, to moja matka wpada w histerię, dostaje spazmów i urządza mi dzikie awantury, że przytyłam to trudno, ale nie wolno mi się odchudzać, bo przecież jestem chora i na pewno lekarz mi zabronił Także gdyby nie wsparcie mojego męża, czy siostry, która też przeszła swoje i to wszystko rozumie, to nie wiem, czy bym wytrzymała to stężenie gnojenia w wykonaniu moich rodziców Nawet teraz, jak jestem już dorosłym człowiekiem...
-
Jas - bądź dobrej myśli - ja wierzę, że Wam się uda Zresztą pewnie wszystkie tutaj wierzymy i trzymamy kciuki Ja się zebrałam mimo wiatru i otworzyłam sezon Wyszło niecałe 35 km. Marzy mi się, żeby w końcu w jednym sezonie od wiosny do późnej jesieni przejechać 10.000 km. Może w tym roku w końcu się uda... ...zostało zatem 9965 km i jakieś 7-8 miesięcy na realizację a jak Wam niedziela mija?
-
Dzień dobry Dzięki Dziewczyny, wszystko zdane na 4 albo lepiej Czekam jeszcze na ocenę z tego programowania, bo projekt zaliczyłam na max pkt, ale nie ocenił egzaminu z teorii - jak sprawdzi i zsumuje punkty, będę wiedziała na czym stoję. Milky - to programowanie to trochę "wypadek przy pracy" - musiałam zaliczyć, bo jest w programie studiów. Zawodowo nie jestem programistą i nie zamierzam nigdy być Zajmuję się analizą danych i budową systemów raportowych - czymś na pograniczu big data i business intelligence. Czasem ogólne pojęcie o programowaniu się przydaje, no może nawet teraz bardziej się przyda ze względu na dość dynamiczny rozwój modeli opartych o sztuczną inteligencję, ale na pewno nie będzie to podstawa mojej pracy. W tej chwili chyba te nierówności płacowe na rynku się w miarę wyrównały - przynajmniej ja (wydaje mi się, że moje koleżanki też) nie odczuwam dysproporcji w zarobkach. Zwłaszcza, że już na etapie oferowania zatrudnienia firmy właściwie w standardzie podają widełki płacowe, więc nie ma tu za bardzo miejsca na kombinacje ze względu na płeć. Na pewno w tej chwili jest to bardzo chłonny rynek, który potrzebuje dużo więcej specjalistów, niż system edukacji jest w stanie dostarczyć, co faktycznie przekłada się na wysokość oferowanych wynagrodzeń, więc (pewnie podobnie jak Twój mąż) nie mogę narzekać na zarobki. Jedyne na co narzekam, to podatki - wpadanie w drugi próg strasznie boli i jeszcze bardziej wkurza , bo dla mnie to taka trochę kara finansowa za to, że pół życia się rozwijam i dokształcam... Majax - i ode mnie przyjmij (spóźnione, ale szczere ) - wszystkiego, co najlepsze, niech wszystkie Twoje marzenia się spełnią Jas - jak się czujesz? Mam nadzieję, że ból przestał dokuczać - w każdym razie mocno Ci tego życzę i ściskam Powiem Wam, że sponiewierał mnie ten wczorajszy maraton egzaminacyjny, chodzę jak zombie. Liczę, że pogoda się poprawi po południu, bo czaję się na jakiś krótki wypad rowerowy, żeby sezon zainaugurować Spokojnej niedzieli!
-
Hej Laski! Wpadłam się tylko przywitać przy porannej kawce Trzymajcie kciuki - zaczynam o 8:00 od egzaminu z matmy a potem maraton z programowania Dobrej soboty!
-
Majax - cudnie Najważniejsze, to się nie poddawać - niezależnie od częściowych rezultatów - a prędzej czy później osiągniesz sukces
-
Cześć Dziewczyny! Cześć Roza Ufff, napisałam tę grę do końca i działa, jak chciałam; muszę jeszcze uzupełnić komentarze, wygenerować dokumentację i będę gotowa na jutro Mama, super! Gratuluję! Muszę przyznać, że dziś nie wytrzymałam i też weszłam na wagę... Nie wiem, co się odwaliło, ale pokazała 60,80 kg Czyli od poniedziałku -0,7 kg a od końcówki listopada równiutko 10,05 kg mniej - Mama strasznie się cieszę, że razem możemy dziś świętować dziesięciokilogramowy kamień milowy
-
Dzień dobry Laseczki! Ledwo nadążam Was czytać Piszę od wczoraj grę na zaliczenie programowania i tak się wciągnęłam, że jak usiadłam o 11:00, to skończyłam po 22:00 Zostało mi jeszcze kilka funkcjonalności, ale mam nadzieję, że dziś się uda dokończyć, bo do soboty mam czas na wysłanie. Majax - CIERPLIWOŚĆ to klucz do sukcesu Gratuluję Ściskam Was i zmykam do nauki, bo egzaminy już w sobotę
-
Cześć Dziewczyny! Kabanosik - dużo się nie pomyliłam - samego towaru z tego przepisu jest praktycznie kilogram, to jeden placek musi ważyć pół kilo Tak serio, to sama bardzo lubię chaczapuri imeruli, ale nigdy nie byłam w stanie zmieścić więcej niż taki placuszek o masie 250g. Matylda - piękna aktywność, tak trzymaj! Tak, to prawda - kocham pizzę (oraz pizzopodobne potrawy innych kuchni niż włoska) ponad wszystko Jas - ja też mam niestety zdrowotnie spore ograniczenia żywieniowe - zero błonnika, zero cukru, zero mleka, żadnej przetworzonej żywności a reszta zależy - jak mój flak ma zły dzień to i miseczkę truskawek potrafi srogo odchorować Muszę się mocno pilnować i tu akurat Cię rozumiem... Majax - ja mam wagę breuera powieszoną na ścianie - ale chyba producent wagi to rzecz wtórna. Natomiast samą wagę polecam bardzo, choćby po to, żeby uczciwie sprawdzić, ile zjadamy. Nie zniechęcaj się tak szybko - każda z nas ma takie momenty, że waga się zatrzymuje, ale przyczyny są naprawdę bardzo różne. Ludzki organizm to superskomplikowana maszyna - nie raz się o tym przekonałam. I nie tylko waga - serio. Mierz się, rób zdjęcia. Ja robię co kilka tygodni fotkę w bikini i zestawiam ją ze zdjęciem z końca listopada - ostatnią robiłam w poniedziałek i nieźle się zaskoczyłam - niby 9kg różnicy na wadze a na zdjęciu inny człowiek. A przede wszystkim to CIERPLIWOŚĆ i KONSEKWENCJA w działaniu Nie ma drogi na skróty. Podejdź do tematu na spokojnie, rozłóż ten duży cel na malutkie cele, zaplanuj realizację tych malutkich celów i skupiaj się na wytrwaniu do najbliższego z nich. Odchudzanie to nie zryw na trzy dni a potem sukces i luz, tylko praca do końca życia - najpierw nad zrzuceniem wagi a potem nad jej utrzymaniem. Mama - masz dużo racji - ja sobie nie wyobrażam np. zrezygnować z pizzy do końca życia (w końcu pizza to moja miłość ). Ale też nie muszę jej jeść codziennie, ani nawet raz w tygodniu, nie muszę zjadać całej, nie muszę wybierać najbardziej kalorycznych dodatków, itp. Wydaje mi się, że ważne jest zdrowe podejście do jedzenia - słuchanie, kiedy organizm jest syty a kiedy głodny i zjadanie takich porcji, jakich on potrzebuje.
-
Mama, w ogóle nie jadam siemienia lnianego, ale z innych powodów - unikam wszystkiego, co ma znaczną zawartość błonnika, bo on mi całkowicie dewastuje jelito. Oczywiście jest dopuszczalna dawka (w końcu wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną) - fajny film na YT na ten temat nagrał Pod mikroskopem (Siemię lniane może być trujące; jaka ilość jest bezpieczna i jak je przygotować?). Ważne jest też to, żeby nie spożywać uszkodzonych (np. zmielonych) nasion. Nasiona spożyte w całości nie niosą ryzyka zatrucia, ale też niczego nie zostawiają w organizmie - są wydalane w niezmienionej postaci.
-
Mama, ja akurat herbaty zamawiam mniej więcej co 2 miesiące z lokalnej herbaciarni i tam mają wszystko - czarne, zielone, białe, czerwone i btw tym razem wzięłam rooibosy. Jas - u mnie odwrotnie - wolę smakowe Teraz testuję trzy różne - waniliowy, cynamonowy i imbirowy i nie mogę się zdecydować, który lepszy. Kabanosik - diabeł tkwi w szczegółach. Żeby chaczapuri miało te 1300 kcal, to musi ważyć z pół kilograma. Pół placka to już tylko 650 kcal i ćwierć kilograma. Można go jeszcze bardziej odchudzić - ćwierć placka to nieco ponad 300 kcal w 125 gramach. Dokładamy do niego np. sałatkę z 200-250g warzyw i voila - można być jednocześnie na diecie i wcale nie obchodzić się zapachem A tak serio - konia z rzędem temu, kto zmieści na raz pół kilograma placka w żołądku. Ja ostatnio ledwo wepchałam 250 g
-
Dzień dobry! Jas - niech bąbelek rośnie duży Kama - piękny wynik! Ostatnio w ramach eksperymentu dorzuciłam do mojego herbacianego zamówienia kilka rooibosów i muszę przyznać, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły - całkiem moje smaki. W sumie to nawet nie jest herbata, więc można bezpiecznie pić przed snem, bo nie ma tych wszystkich właściwości pobudzających herbaty. Za to ma dużo innego dobra Próbowałyście? Lubicie?
-
Dzień dobry! Jas - i ja mocno trzymam kciuki Ten tydzień u mnie bez sukcesu - nadal 61,5 kg. Fakt, nie było za bardzo aktywności, ale jesteśmy trochę uziemieni w domu przez tę samoizolację. Na razie nie mamy żadnych objawów, więc wygląda na to, że tym razem nam się upiecze... Mama, ech, to chyba kwestia tego, ile tych tysiaków ktoś by Ci dawał za naukę Przypuszczam, że każdy ma swój taki poziom tysiaków, który go przekona nawet do nauki Dobrze, że choroba dała Ci wreszcie spokój, bo to nic fajnego. Majax - zazdroszczę podejścia Ja ani nie lubię pościć ani lubię, podchodzę do tego czysto narzędziowo. Ale może właśnie powinnam zmienić podejście i po prostu je polubić? Dobrego dnia! I niech ta wiosna już przyjdzie!
-
Tempo chudnięcia regulujesz deficytem - u mnie od końca listopada spadło ok. 9 kg, więc średnio wychodzi właśnie 0,5 kg/tydzień. Zdecydowanie lepiej jest nie rozbijać tych 500 kcal na 2 posiłki, bo 2 posiłki to 2 momenty, kiedy na chwilę wstrzymujemy proces spalania tkanki tłuszczowej i na czas zużycia energii z posiłku organizm przestanie interesować się swoim tłuszczem. Ja bym wybrała te 500 kcal na kolacje, ważne jednak, żeby to był lekki, szybkoprzyswajalny posiłek a nie np. stek, który będzie długo trawiony. Ale generalnie nie ma to większego znaczenia czy będzie to śniadanie czy kolacja. Można także z tych 500 kcal całkiem zrezygnować (ja tak robię) i dodać je do tego, co zjemy następnego dnia. Niemniej jednak na początku przygody lepiej je sobie zostawić Nie lubię samej formuły egzaminów, bo zazwyczaj tak się emocjonuję, że wszystko, o co pytają, to wykułam, że połowy zapominam napisać/powiedzieć Matmę zawsze lubiłam, jedynie trochę się obawiam, że mogę porobić jakieś drobne błędy rachunkowe, bo to mi się niestety zdarza. Bardziej mnie martwi programowanie...
-
Cześć Laseczki! Moja walka z zadaniami z matmy zaprocentowała - praca domowa zaliczona na max punktów. Jeszcze tylko egzaminy za tydzień... Matylda - 5:2 to jedna z form postu przerywanego. Ja robię coś podobnego, tylko z jednym dniem postu w tygodniu więcej (czyli 4:3). Najważniejsze pytanie, na jakie musisz sobie odpowiedzieć, to po co chcesz to zrobić? I tak mż będzie cały czas podstawą, odpowiednie makro, nawadnianie, odpowiednia długość snu, plus ewentualna aktywność. Posty to dodatek. Moją motywacją jest przede wszystkim regularne doprowadzanie organizmu do stanu autofagii - mam przewlekły stan zapalny, który na i tak już bardzo silne leki reaguje różnie - raz jest lepiej, raz gorzej. Na posty zareagował świetnie - póki co wszelkie dolegliwości poznikały. Drugi powód - jest mi po prostu łatwiej w ten sposób utrzymać deficyt. Ale codzienne okienko żywieniowe liczone w godzinach (8, 6 czy 4) też to ułatwia - wszystko zależy od indywidualnej oceny, co jest dla nas akceptowalne a co nie. Kolejny duży plus - to najtańsza dieta świata - wybierasz sobie jakieś dni, w które nie jesz, więc nie kupujesz jedzenia i nie wydajesz pieniędzy. Tzn. wydajesz - na inne przyjemności O adaptacji organizmu pisałam we wcześniejszych wpisach - najpierw robiłam ketoadaptację, potem okienka 16:8 i 18:6 i dopiero kolejnym krokiem były posty trwające noc-dzień-noc. I powiem szczerze - pierwszy tydzień, czyli pierwsze trzy posty - był słaby, zniosłam to tak sobie, bez przyjemności. Już wtedy myślałam, że wytrzymam od 2 do max. 4 tygodni. W drugim tygodniu przestałam odczuwać fizyczne uciążliwości związane z nie jedzeniem, a od czwartego łapię się na tym, że muszę się zastanowić, jaki ja mam dziś dzień - postu czy okienka żywieniowego. Na pewno jakiekolwiek posty nie są magiczną receptą na odchudzanie i nie gwarantują, że waga będzie spadać na łeb na szyję - czego też jestem przykładem. Już dwa (na szczęście krótkie) efekty plateau mam za sobą i nie wiem, ile przed sobą Poza tym zawsze będę powtarzać, że najlepsza dieta to taka, którą jest nam najłatwiej utrzymać - bo nie chodzi o super szybki efekt i powrót do starych nawyków po osiągnięciu celu, a o wprowadzenie trwałych zmian w życiu. Uprzedzając pytanie - nie zamierzam pościć trzy dni w tygodniu do końca życia, ale docelowo chciałabym zostawić sobie na stałe od dwóch do czterech dni w miesiącu bez jedzenia. Także zachęcam do rozważenia wszystkich za i przeciw i wybrania czegoś możliwie najlepiej dopasowanego do nas samych
-
Nie przytyłaś Odbudowałaś zapasy glikogenu w mięśniach i wątrobie i trzymasz jeszcze część tego, co zjadłaś, w układzie pokarmowym. Głowa do góry!
-
Jeżeli ma to być 1-2 łyżeczki zupy jednorazowo w czasie postu, to oczywiście, że wpływ będzie nieznaczny. Jeśli jednak będzie to próbowanie potraw wiele razy w ciągu dnia, to post przestanie być postem. To nie my jesteśmy dla diety - to dieta jest dla nas. Formuła, jaką wybierzesz, jest wtórna a post przerywany to nie jedyna metoda, a już na pewno nie metoda uniwersalna czy odpowiednia dla każdego. Nie ma też przymusu stosowania postu liczonego w dniach - zawsze możesz zacząć od wariantu godzinowego typu 16:8 i dostosować te 8h do codziennych obowiązków. A i tak punktem wyjścia musi być jakość i ilość jedzenia - dopiero potem można dokładać różne kombinacje, w zależności od tego, co komu indywidualnie pasuje.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7