Triple panic
Zarejestrowani-
Zawartość
157 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Triple panic
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7
-
Cześć Dziewczyny! Ledwo nadążam Was czytać Gratuluję wyników, tak trzymać! Co do ćwiczeń na YT to też mogę polecić Pamelę Reif - robi bardzo fajne zestawy ćwiczeń na różnych poziomach trudności. Ja planuję w najbliższym czasie zamówić łańcuch i kasetę do roweru i oddać go do serwisu przed sezonem. Chciałabym już wrócić do moich porannych rowerowań Wczoraj upiekłam w końcu ten pasztet z fasoli (po dwóch dniach moczenia na nasion ) - eksperymentalnie dodałam gruszkę i wyszedł... słodki ale w ogólnej ocenie nawet nieźle smakuje. Tęsknię już za świeżymi, zielonymi warzywami a tu chyba jeszcze z miesiąc trzeba będzie wytrzymać Przez ostatnie kilka dni kiepsko się czuję, trochę jak bym była chora. Ciągle boli mnie głowa, kicham i smarkam, na nic nie mam siły. A może to tylko skutek przesilenia wiosennego, nie wiem. Przede mną znów cały weekend nauki, ale obiecałam sobie, że przynajmniej jeden dłuższy spacer musi być Miłego wieczoru!
-
Dzień dobry! Cześć Milky Wpadam tu na szybką kawę przed pracą a tu tyle się wydarzyło U mnie ten tydzień kalorycznie idzie zgodnie z planem, staram się zwiększyć trochę podaż białek w miejsce węglowodanów. Namoczyłam właśnie fasolę na pasztet, czyli akurat na piątek będzie pieczony Dzbanek filtrujący to super sprawa - używam od kilku lat, także ze względu na ograniczenie użycia plastiku. Ale ja w ogóle mam bzika na punkcie ekologii - zawsze wożę swoje torby i kartony na zakupy, w sezonie jeżdżę po owoce i warzywa bezpośrednio do gospodarstw (po kwiatki na taras zresztą też), pieczywo czy nabiał kupuję tylko od lokalnych rzemieślniczych wytwórców itp. Dlatego zima jest dla mnie tak trudna do przeżycia, bo lokalnie to można kupić ziemniaki, buraki i ogórki kiszone Miłego dnia!
-
Dzień dobry! Mój dzień ważenia - praktycznie bez postępu - 63,7 kg, czyli całe 100 gramów mniej niż w ubiegłym tygodniu. Pewnie za mało wody wypiłam Albo to śmieciowe sobotnie jedzenie się odbiło. Dziś zaczęłam od kanapek z hummusem - Jas, w tej wersji bobki są bardzo ok Dyniowej mam na jakieś 2-3 dni, może jeszcze jakieś sałatki porobię. Ja odkryłam mój taras w ubiegłym roku, jak przyszła zaraza. Przez 10 lat nie wiedziałam, że go mam a rok temu, jak już mnie zamknęli w domu, wychodzę, patrzę a tam taras No i był szał - kompulsywnie kupowałam kwiatki, doniczki, nawet stolik i kanapę ze starych wojskowych skrzyń zrobiłam i do późnej jesieni babrałam się w ziemi. Ogródek (co prawda niewielki) zostawiłam na razie do obsługi mężowi - nie wszystko na raz przecież A teraz jak patrzę na to słoneczko, to już nie mogę się doczekać pierwszych bratków, które przywiozę w tym roku. Miłego dnia!
-
Dzień dobry! U mnie wczoraj zajęcia w szkole od rana do wieczora, na szczęście z przerwą w środku dnia, którą wykorzystałam na półgodzinny spacer - pogoda była tak świetna, że nie mogłam się oprzeć. Dołączam do fazy na domowe fast foody - nas wczoraj naszło na zapiekanki, więc zrobiłam bagietki orkiszowe z serem i podsmażanymi pieczarkami. I cola zero. I jeszcze deser był - pół kubeczka lodów Niby w kcal się zmieściłam, ale makro to nic wspólnego ze zbilansowanym żywieniem nie miały... A flaki oczywiście odpowiednio odchorowały tę nieszczęsną colę Dziś będę pichcić zupę dyniową a butelka gazowanej wody już się chłodzi Zabieram się za zadania domowe, jak uwinę się w miarę sprawnie, to spróbuję wygospodarować czas na jakiś spacer. Dobrego dnia
-
Cześć, jednak migrena postanowiła dalej rujnować mi życie zarówno wczoraj jak i dziś od rana; dopiero jakieś 3h temu odpuściła Wczorajsze popołudnie i wieczór spędziłam w łóżku z zimnym okładem, więc nie było mowy o aktywnościach. Ale o jedzeniu też nie bardzo, bo cały czas mnie mdliło. Mam nadzieję, że weekend będzie lepszy, bo jutro od samego rana mam szkołę i chciałabym jak najwięcej skorzystać. Mama, e-mis - brawo Dziewczyny! Gratulacje! Jas - nie przejmuj się; masa ciała potrafi się wahać nawet o 2 kg w ciągu doby - liczy się tendencja w dłuższej perspektywie, sądzę że mniej więcej miesiąca. Teraz najważniejsze - nie trać motywacji (i pij wodę ), bo jesteś na dobrej drodze do osiągnięcia celu. Trzymam mocno kciuki I moje odkrycie tygodnia - jak się bardzo, bardzo postarać, to gazowana woda z cytryną smakuje prawie jak lemoniada... no dobra, trochę sobie trzeba wyobrazić, że tak smakuje Udanego piątkowego wieczoru
-
Cześć Kochane! Znowu mnie migrena wycięła z życia, ledwo dawałam radę w pracy, a i tak trochę na pół gwizdka Dziś chyba już wracam do żywych. Staram się bardzo uważać na wszystkie (przynajmniej mi znane) wyzwalacze a i tak ta franca potrafi zaatakować z zaskoczenia... e-mis - pod koniec listopada, jak zaczęłam odchudzanie, ważyłam niecałe 71 kg. Jest mi ciężko z tym nawadnianiem - nie smakuje mi ta woda, odrzuca mnie od niej, kombinuję, jak mogę - kupuję czasem gazowaną dla urozmaicenia, wyciskam cytrusy, cokolwiek, żeby ona jakoś smakowała. Jas - tu się nie ma co wkurzać, tu trzeba działać wiem, teraz mi łatwo mówić, ale sama początki miałam kiepskie. Praktycznie od roku nie wychodzę z domu - na początku pracy zdalnej wszystko się zaciera - po prostu siedzisz przed kompem albo tv, łazisz w piżamie i nie wiesz do końca, czy pracujesz, czy odpoczywasz, chociaż tak naprawdę nigdy nie odpoczywasz, bo nie możesz wypocząć i mimo, że siedzisz w domu, to na nic nie masz czasu. Teoria organizowania się jest oczywiście prosta, ale implementacja już niekoniecznie. Myślę, że pierwszy krok to przestać się wkurzać na siebie - tak na serio, dać sobie prawo do tych niedoskonałości. Ale głównie chodzi o to, żeby się nie przytłaczać wyrzutami sumienia. A potem jest z górki, bo chęci do działania czy zmian powoli przychodzą same Dobrego dnia!
-
Dzień dobry! Melduję się po weekendzie W sobotę i niedzielę udało mi się zrobić dwa krótkie spacerki a poza tym to głównie usiłowałam się uczyć - z takim sobie skutkiem. Jedzeniowo utrzymałam deficyt i okienko żywieniowe, więc wszystko poszło zgodnie z planem Z tym piciem wody - mi też przychodzi to wyjątkowo ciężko zimą - wcale nie mam na nią ochoty, wolę ciepłą herbatkę Dziś ważenie, i co? 63,8 kg..., czyli kilogram mniej... Teraz nie ma, że boli - najpierw woda, potem kawa Dobrego dnia!
-
Dzień dobry! To dieta jest dla nas a nie my dla diety Istotny jest cel, który mamy gdzieś w zasięgu wzroku. ileO - mega współczuję reakcji na gluten Ale też rozumiem - sama wiele razy skusiłam się na zjedzenie czegoś, co potwornie odchorowywałam nawet wiedząc, że to odchoruję Mama - ja z ważeniem wstrzymam się do poniedziałku - sprawdzę, czy to nawadnianie faktycznie da efekt. Jas - jak bez szału? Ponad 0,5 kg/tydzień - bardzo dobry, zdrowy wynik Dobrego dnia Kochane!
-
Jas - dużo zdrowia dla mamy! Wygrałam - żadnego faworka, żadnego pączka a mąż zjadł trzy 2 litry wody przyjęte, ale wcale nie jest to takie łatwe, jak sądziłam... e-mis - może i człowiek bywa słaby, ale co z tego? Jutro też jest dzień, a zgrabna sylwetka to projekt, w którym nie należy za bardzo skupiać się na potknięciach
-
Cześć Kochane! Jas - pięknie, cukier jak u zdrowego człowieka Co do wędlin - osobiście nie jadam takich gotowych od lat, zresztą mięsa też za bardzo nie jem. Jak jeszcze jadłam więcej mięsa, wędliny robiłam sama z kawałka surowego mięsa - wystarczyło przyprawić i ugotować albo upiec albo robiłam takie surowe suszone. Wbrew pozorom nie jest z tym dużo roboty a smak nieporównywalny ze sklepowymi. O walorach zdrowotnych nie wspominając. Wczoraj dzień z deficytem, nawet poćwiczyłam pół godzinki i dzielnie popijałam wodę od rana do wieczora. Plan na dziś - nie jeść pączków ani faworków We wtorek był dzień pizzy - oparłam się a kocham pizzę najbardziej na świecie. To i w tłusty czwartek dam radę Trzymajcie się i dobrego dnia
-
Dzień dobry! Ja już dawno przestawiłam się na nieprzetworzone jedzenie i jak czasem z lenistwa zdarzy mi się skusić na jakiegoś gotowca, to zazwyczaj to odchorowuję Mama - w sumie od listopada ważę się w poniedziałki i waga spadała, więc teoretycznie dzień w tygodniu nie powinien mieć wpływu na wagę. Ale zrobiłam uczciwy rachunek sumienia i ostatnio faktycznie zaniedbałam picie wody. Kawę i herbatę piję w każdej ilości, ale o wodzie jakoś zapominam. Więc od dziś wprowadzam plan naprawczy - minimum 2 litry wody i będę tego pilnować. Niedawno też wymieniałam implant hormonalny i tak przyszło mi do głowy, że może teraz trzykrotnie większa dawka etonogestrelu w organizmie niż z końcówki starego implantu mogła trochę namieszać. Pozostaje obserwować. I pić wodę Ej, z tym wiekiem i metabolizmem to wcale nie są takie dramatyczne spadki - to kilka, może kilkanaście kcal rocznie (oczywiście w skali dekady robi się z tego kilkadziesiąt kcal, ale to nadal mniej niż np. banan, którego trzeba by sobie odmawiać). Wydaje mi się, że bardziej zmienia nam się tryb życia i z czasem spada aktywność - 20 lat temu to ja miałam siłę na wszystko - szkoła, treningi, życie towarzyskie, imprezy itp. a teraz żyję głównie przy komputerze... Właśnie... zaczęłam kolejny semestr i już czuję się dojechana ilością nauki Trzymajcie się! Dobrego dnia!
-
Dzień dobry! U mnie niestety i ten tydzień bez postępu - waga stanęła. Ale dopóki mieszczę się w spodnie o rozmiar mniejsze niż w grudniu, to nie będę rozpaczać Planuję cierpliwie przeczekać, ewentualnie zmobilizować się bardziej do ruchu. ileO - piękny wynik!!! Gratulacje!!! Jas - czasem na jedzeniu nie warto oszczędzać to trochę jak z paliwem do samochodu - jak dbamy o auto, to lejemy lepsze paliwo, żeby dłużej nam służyło bezawaryjnie. Z organizmem jest trochę podobnie - im gorsze "paliwo", tym szybciej się psuje i na odwrót. Siadam do kawki i startuję z pracą. Dobrego dnia!
-
Dzień dobry! Nie wiem, co się stało, ale obudziłam się dziś po 10:00... i to bez migreny Normalnie przed 8:00 jestem na nogach a jak już zdarzy mi się pospać chwilę dłużej, to zazwyczaj budzę się z pękającą głową. Chyba ten wczorajszy chillout dobrze mi zrobił Mama - musiałam się odgruzować po miesiącu nauki w zamknięciu Pedicure, manicure i henna. Fryzjera ogarnęłam w środku tygodnia, odświeżyłam kolor i przycięłam końcówki. Przez długi czas miałam długie włosy, które rozjaśniałam do platynowego blondu, ale kilka lat temu po rozpoczęciu leczenia dość inwazyjnymi lekami, włosy mi praktycznie wypadły. Jakiś czas chodziłam w przyciętych do 3 mm, żeby za bardzo nie było widać, że niewiele z tych włosów zostało. I kiedy zaczęły w końcu odrastać, zapuściłam do ramion, wróciłam do rozjaśniania i w listopadzie ubiegłego roku stwierdziłam, że to nie to I poprosiłam moją zrozpaczoną (wtedy) fryzjerkę o położenie czekoladowego brązu. Zresztą mąż, jak mnie zobaczył po tej zmianie, też był trochę zrozpaczony Po kilku tygodniach się przyzwyczaił i stwierdził, że jednak jest fajnie. Mi się ta zmiana bardzo spodobała i czuję się w tym kolorze dużo bardziej naturalnie, niż w blondzie - chociaż kiedy byłam dzieckiem moim naturalnym kolorem był właśnie platynowy blond, który z czasem ściemniał do takiego mysiego. Ja też się zastanawiałam, czy jest sens wydawać pieniądze na takie usługi w pandemii, kiedy siedzę w domu całymi dniami i praktycznie nikt mnie nie ogląda, ale doszłam do wniosku, że wiele sektorów gospodarki przeżywa teraz bardzo trudny czas. I skoro moja sytuacja się nie pogorszyła, to zdecydowałam wspierać tę branże poprzez nie rezygnowanie z usług, z których korzystałam przed pandemią. Pewnie gdyby moja sytuacja się pogorszyła, to patrzyłabym na to inaczej, ale moja myśl na dziś jest taka, że chciałabym, żeby po tej całej zarazie zarówno moja zaufana kosmetyczka jak i zaufana fryzjerka po prostu miały pracę. Podobny pomysł miałam na wsparcie lokalnej gastronomii, ale ze względu na moje odchudzanie zamawiamy gotowe jedzenie nieco rzadziej niż raz w tygodniu. Jas - te termy brzmią świetnie, nie ukrywam, też bym się skusiła Ja - wbrew pozorom - jestem bardzo ciepłolubna. To morsowanie to po prostu wypadek przy pracy - kilka lat temu znajomi mnie namówili, żebym z nimi pojechała (niekoniecznie wchodziła do wody) i jakoś tak wyszło - fajna atmosfera, fajni ludzie, wesoła rozgrzewka i zanim się obejrzałam, już siedziałam w wodzie Co do wieku - mój mąż zawsze powtarzał, że każdy ma tyle lat, na ile się czuje. Metrykalnie skończę w październiku 38, ale jest to dla mnie jakaś abstrakcja, bo ja się w życiu nawet na 30 nie czułam Niedzielę planuję spędzić przy garach - Mama - u mnie też łosoś - lubię łączyć z pieczarkami i ziemniakami z piekarnika, jeśli mogę Cię jakoś zainspirować. Faza na sałatkę jarzynową trwa, więc przede mną pół dnia gotowania i krojenia. I pewnie popiekę buraki, żeby mieć do sałatek i na zupę. Ale nie zamierzam tego wszystkiego dzisiaj zjeść Porcjuję i rozkładam na kolejne dni w tygodniu, żeby nie gotować codziennie. Dobrego dnia Dziewczyny!
-
Cześć Kochane, piątek w pracy przetrwałam, ale strasznie późno skończyłam robotę Takiego smaka mi zrobiłyście na łososia, że wstałam bladym świtem i pojechałam do mojego ulubionego hipsterskiego rybnego na drugi koniec miasta po tatar z łososia na śniadanie i filet z łososia na obiad Tatar rozpracowaliśmy z mężem dziś, jutro się wezmę za pieczenie fileta. Dziś przesiedziałam prawie 3h u kosmetyczki, potem wybrałam się na spacer z koleżanką - zmarzłyśmy strasznie, ale zrobiłyśmy ponad 6 km i uznajemy to za niezły wynik w tej temperaturze Dlatego na wieczór przewidziałam już tylko chillout przy herbatce i pod kocykiem Miłego wieczoru
-
Cześć Kochane, wybaczcie, że zamilkłam, ale dziś i jutro mam sądne dni w pracy. Dziś jeszcze musiałam zaliczyć kontrolną wizytę u gastrologa i odebrać cały plik skierowań na przeróżne badania. Przez tę zarazę unikałam osobistych wizyt przez rok, ale nie mogę sobie niestety dłużej pozwolić na nierobienie morfologii itp. e-mis - ja mam ekstremalnie nierówne aktywności przez siedzącą pracę i studia staram się w dobre dni dobijać do 10 000 kroków, ale przy dużym natężeniu nauki 2000-3000 to czasem wszystko, co jestem w stanie zrobić. Ja też od roku pracuję zdalnie, więc dla mnie pójście do pracy to wstanie z łóżka po to, żeby usiąść na krześle... Jas - też jestem zdania, że warto konsultować wyniki z różnymi lekarzami. Mi trochę zajęło, zanim trafiłam na mojego gastro idealnego, a jednemu w międzyczasie prawie udało się mnie wykończyć Miłego wieczoru Dziewczyny
-
Mama - a to dobre pytanie, bo w sumie używam wersji płatnej i może faktycznie w tej darmowej się nie da...
-
Mama - Zdrowie to defaultowa apka w iOS, komunikuje się z wieloma różnymi apkami, zbiera dane z zegarka i stanowi takie trochę centrum informacji. W sumie od lat jestem fanką produktów Apple'a i nawet nie rozważałam innych zegarków czy telefonów Stąd też wiedziałam, że jak apka wyszła na iOS i ma funkcję komunikacji z apką zdrowie, to siłą rzeczy zbierze dane z zegarka. Bo szczerze mówiąc to w sumie nie zastanawiałam się, czy to zadziała To taki ekosystem, że jakiego elementu nie dodam - zawsze działa Yazio na pewno łączy się z Fitbitem, Garminem i Polarem, bo tych producentów ma w sugerowanych połączeniach. Ale na Androidzie może to wyglądać inaczej - tego nie sprawdzałam. W aktywnościach zegarkowych nie mam nordic walking (pewnie trzeba odpalać marsz w plenerze), ale zegarek umożliwia instalowanie zewnętrznych aplikacji sportowych, które taką aktywność mogą mieć i dalej możliwa jest komunikacja z apki zewnętrznej z innymi apkami. To tylko brzmi tak skomplikowanie, ale tak naprawdę parujesz taki zestaw raz i potem on już po prostu hula. Już chciałam napisać, że ja z mojego zestawu jestem bardzo zadowolona i on nie ma wad, ale jednak jedną ma i to dość istotną - cena I o ile wybrałam taki zestaw jeszcze z kilku innych powodów, to jeśli miałabym wydać tyle pieniędzy na telefon i zegarek wyłącznie dla funkcji sportowych, to nie jestem pewna, czy nie wolałabym poszukać czegoś innego...
-
Odpisałam Wam, ale post trafił na różowo do moderatora... Dam im chwilkę. Jak nie przejdzie - spróbuję jeszcze raz
-
Ja akurat używam Yazio (apka) i do tego Apple Watch. Dla mnie to jest absolutny must have, żeby ogarnąć, czy zjadam mniej niż spalam. Apkę i zegarek zintegrowałam z aplikacją zdrowie w telefonie i aplikacje wymieniają się danymi między sobą. Do wagi też mam w sumie aplikację zintegrowaną z całą resztą i nic nie muszę robić dodatkowo, żeby dane się przesyłały pomiędzy apkami. Aktywności nie dopisuję ani nie dodaję, tylko uruchamiam aktywność w zegarku - spacer, rower, taniec, fitness, stretching - w zależności, co akurat robię. Kalorie zliczają się na podstawie moich parametrów - masy ciała, wzrostu, tętna i czasu ćwiczeń. I po zakończeniu aktywności apka dolicza mi kalorie z aktywności do danego dnia. Dla mnie jest to o tyle duże uproszczenie, że mam bardzo nierówne aktywności - jak mam dużo nauki to często trudno mi wygospodarować pół godziny na spacer; jak mam mniej nauki, to potrafię wsiąść na rower i przejechać 120 km. Bez jakiegoś uczciwego sposobu na zliczanie tego codziennie nie dałabym rady. Zegarek monitoruje też na bieżąco kroki i zlicza z nich kalorie w apce. Według mnie dużym plusem jest to, że zegarek robi pomiar bardzo indywidualny i tym samym - możliwie dokładny.
-
Dzień dobry Ja wczoraj jednak przegrałam walkę i po 20:00 zasnęłam... ale dziś już czuję się zdecydowanie lepiej. e-mis - ja ogarniam kcal i makro wpisując to co zjadam (albo raczej zamierzam zjeść) w aplikację - ona wszystko za mnie liczy - kcal zjedzone z makrami i spalone, które na bieżąco sczytuje z zegarka. Jak bym miała to wszystko sama liczyć i kontrolować, to już dawno dałabym sobie spokój. Na IG szczególnie nie zwracam uwagi, bo nie mam takich ograniczeń zdrowotnych, ale też ze względu na to, że nie jem wysokoprzetworzonej żywności ani słodyczy, to w naturalny sposób sięgam raczej po produkty z niższym IG niż wyższym. ileO - zaciekawiłaś mnie tym tyciem od produktów zależnie od naszej grupy krwi - to serio działa? Próbowałam poszukać wczoraj w necie jakichś źródeł, badań na ten temat, ale nie trafiłam na tzw. "twarde dowody", więc sama nie wiem... Dziś mam straszną ochotę na pastę jajeczną, więc kwestia śniadania jest prosta Miłego dnia
-
I podtrzymuję - pieczone bobki są fajne Mogę się chwalić opieraniem się pokusom - u mnie dziś dzień bez pieczywa, bez serów i bez słodyczy of course Walczę jeszcze ze sobą, żeby poćwiczyć - ostatnio ogólnie czuję się nie za bardzo, jak by mój organizm odreagowywał nadmierne obciążenie w sesji...
-
Cześć Dziewczyny, szczególnie nowe koleżanki Ponoć w kupie siła Tak Was czytam i dochodzę do wniosku, że ja jednak jestem z tych niesłodyczowych - jakby ciasta, ciasteczka, torty czy cukiereczki nie istniały, to pewnie bym nie zauważyła. No ostatecznie latem czasem zjem loda i może gofra Dużo bardziej mnie pogrąża miłość do tłustych serów, tłustych ryb i dobrego pieczywa Ale też dawkuję ograniczenia małymi kroczkami i np. pieczywo jadam nie częściej niż co drugi dzień. Bo te tekturowe zamienniki (jak nazywam pieczywo chrupkie) nie wchodzą w grę - wolę zjeść mniej, ale smaczniej Dla mnie jednak największym odkryciem w czasie przymusowego siedzenia w domu było to, jak bardzo spadło mi zapotrzebowanie kaloryczne, od kiedy znacznie mniej się ruszam. Albo może nie tyle odkryciem, co długo nie chciałam sobie tego uświadomić. Jak przestałam sama siebie oszukiwać, że "przecież jem mniej a nie chudnę" i uczciwie policzyłam kalorie, to nagle się okazało, że chudnę i to bez problemu. Wczoraj wieczorem byliśmy u mojej mamy, bo miała urodziny. Na szczęście udaje mi się na nią wpływać w kwestiach zdrowszego odżywiania i zamiast tony ciast czy innych tego typu rzeczy podała roladki z indyka z pieczonymi warzywami, kilka sałatek i deskę serów na deser. W sumie z tą kolacją urodzinową kalorycznie powinnam się zmieścić, bo w ciągu dnia jadłam "oszczędnie", w okienku żywieniowym też się zmieściłam. Teraz kawka na dobry początek dnia i startuję z pracą Miłego dnia Wam wszystkim
-
Cześć Dziewczyny! Z tymi migrenami to już nie jest tak źle - teraz mam maksymalnie kilkanaście napadów rocznie i nie trwają dłużej niż 2 dni. Kiedyś męczyłam się po 2-3 dni w każdym tygodniu i tak się po prostu nie dało żyć. Przeszłam kurację flunaryzyną - bardzo się po niej poprawiło, ale też bardzo przytyłam. Miałam wrażenie, że na tym leku moje łaknienie nie było w stanie się wyłączyć. Z jednej strony wiedziałam, że powinnam być najedzona a z drugiej czułam permanentny głód - i tak przez praktycznie 4 miesiące przyjmowania leku Dzisiejsze ważenie bez sukcesu - 64,85 kg - co daje tak naprawdę 0,2 kg więcej niż tydzień temu. Ale jakoś bardzo się tym nie martwię - martwić się będę jak sukcesu nie będzie po miesiącu. Na razie obserwuję Mama - to ciasto z fasoli ma nie tylko konsystencję "normalnego" ciasta, ale i smakuje jak "normalne" ciasto - mój mąż mi nie chciał uwierzyć, że tam zamiast mąki jest fasola i banan Jas - ja też jestem wielką fanką sałatki jarzynowej. Teraz w sezonie na warzywa korzeniowe i kiszonki robię praktycznie co dwa tygodnie duży gar - tyle, że majonezu dodaję bardzo, bardzo oszczędnie. Dziś zaczęłam dzień od kawy i dopiero zaczynam się zastanawiać, jak by tu rozplanować jedzenie. Buziaki dla Was i miłego dnia!
-
Dzień dobry Kochane! Wczoraj dostałam ataku migreny i cały dzień spędziłam w ciemnym pokoju w łóżku - jestem wykończona. Na szczęście dziś już odpuściła, ale czuję się trochę, jak by czołg mnie rozjechał. Udało mi się wyjść na spacer, bo pogodna naprawdę jest cudna, jednak godzina i niespełna 6 km było dziś szczytem moich możliwości. Wszystkie aktywności mierzę zegarkiem i ze spaceru policzył 440 kcal. Mama - robiłam kiedyś to ciasto czekoladowe z fasoli tylko w wariancie z ksylitolem zamiast miodu - jest świetne. Z fasoli też ostatnio robiłam pasztet - co prawda nie na słodko, ale też bardzo mi smakował. Jas - zazdroszczę determinacji spacerowej - mi to zaraz za zimno (o ironio, jak się kąpię to nie zimno ), albo za bardzo wieje, albo coś mnie boli, zawsze coś
-
Dziewczyny, gratulacje!!! Piękne spadki
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7