Ludzie, mam następujący problem, mieszkam pod jednym dachem z facetem i naszym dzieckiem, problem polega na tym że facet nie daje mi żyć, zachowuje się jak książe na zamku, zamyka się ze swoim laptopem w jednym z pomieszczeń mieszkania za które oboje płacimy i tym sposobem zabiera zabiera mi dostęp do większej części mieszkania. Mam wymagającą prace i po powrocie do domu nie wspiera mnie, zachowuje się jakby mi wielką przysługę robił że kiedy pracuje to on zajmie się dzieckiem. Kiedy mam wolne i nie jestem w pracy to palcem przy dziecku najczęściej nie ruszy. Ciągle mnie obraża słowami typu : co, w domu ciebie nie wychowali? ; do dziecka: no zobacz, jaka matka, nie zrobiła tego i tego i tego...jak sprzątam, piore ciuchy itp. to ciągła krytyka: ja bym to lepiej zrobiła, bo moja mama robiła inaczej, weź i zrób jeszcze 1000 innych rzeczy...nie ma u niego dnia bez alkoholu, zawsze piwo albo pół litra co wieczór, potrafi chować butelki za meblami, nie mam psychicznie spokoju bo codziennie wysłu...e że jestem głupia, że nie robie różnych rzeczy tak jak jemu by się podobało, że jestem złą matka ( a dziecko zdrowe i zadbane). Wynajmujemy razem mieszkanie, często do mnie mówi że jak mi się coś nie podoba to tam są drzwi, mimo że na umowie wynajmu jesteśmy oboje. Co mogę zrobić, jak się obronić? Czy mogę zgłosić przemoc psychiczną? I w pewnym sensie ekonomiczną, większość rachunków płace ja, ostatnio otworzył pocztę zaadresowaną do mnie, a ja do jego konta w banku nie mam dostępu. Jak rozwiązać sprawę jeśli chodzi o dziecko ( jest w porządku ojcem, ale partnerem okropnym) :( kiedyś nie był taki, mam ochotę uciekać na koniec świata