MrocznyMuffin

Missha perfect cover, krem bb z filtrem UV chyba 42. Mają mało odcieni, ale jak już znajdziesz swoją "jasność" to naprawdę przepięknie komponuje się z twarzą. Używam od czerwca chyba i coraz bardziej lubię. Producent poleca przypudrować, ja pudruję tylko strefę T.

Na pewno nie do noszenia n co dzień, chociaż od kiedy mi ją poleciła kafeteria, to śledzę Siulkę z przyjemnością. Ona zresztą na co dzień maluje się przecież zupełnie normalnie, te pisanki to raczej sztuka dla sztuki, a i tak podobają mi się wielokrotnie bardziej niż dziwolągi promowane przez np. Miyo. Sama Ada robi makijaże od czapy, bynajmniej nie upiększające.

Zdaje się że Robert Welsh też mówił, że Szarlota jest przereklamowana, chociaż ma piękne opakowania. O Denonie to chyba tylko Sylwia S. mówi otwarcie źle.

tłumaczę tylko dlaczego nikt się o to nie procesuje. Odwołuję się do tego jak to wygląda w ramach rozumienia międzynarodowego prawa autorskiego, nie odnoszę się polskich ustaw. Bardzo trudno jest zastrzec wzór przemysłowy w ramach jakiejś palety, bo w ramach tego rynku wszystko już było. Inaczej wyglądałaby sprawa z unikalną grafiką lub nazwami. Osobiście sądzę, że jakość sama się broni i poważnie rozważam zakup jakiegoś odpowiednika oryginalnej Naked, ale nie przepadam za podłużnymi wypraskami.

Niezbyt rozumiem trudność tego wyzwania. Sama ostatnio malowałam się głównie podczas przerw obiadowych w pracy, czyli bez podkładu niemal przez miesiąc, często też bez korektora. Sprawę rozwiązuje noszenie że sobą małego pędzelka kabuki i prasowanego pudru o jakimkolwiek stopniu krycia - trochę rozmywa całość, w dni kiedy przykrywam zasiniena korektorem puder dodaje mi krycia. Dziękuję, kurtyna. Nakładanie korektora wokół ust nigdy się u mnie dobrze nie kończy. Nic do niej nie mam, ale pomysł z tym, że sztuczne piegi odwrócą uwagę od stanów zapalnych na skórze to trochę jak psikanie szamba lakierem do włosów, by zamaskować zapach.

Nie wiem czy do mnie był ten post, ale trochę mnie to męczy, więc tak czy tak odpowiem. Jestem trochę fanatyczką Zoevy, ale oni zrobili tylko jedną prawdziwie chłodną codzienną paletę i to było en taupe. Zazwyczaj denerwowało mnie to, że robą ciepłe maty i chłodne błyski w jednej paletce. Together we shine mnie dobiło, bo znowu są tam dwa złota (których unikam) i brązy z żółtymi tonami - używałabym połowy cieni. Z tych dwóch najnowszych to chyba Together we grow już bardziej mi podchodzi, ale nie kupiłam, bo wciąż za ciepłe maty. Z codziennych palet bardzo mi się podobała ich En Taupe i Naturally Yours (jedno złoto mogę przeżyć). Trochę żałuję, że nie kupiłam Basic moment, ale wydała mi się monotonna No i na dziś kupiłabym Melody, żeby mieć coś z dawnej Zoevy.

Czasami takie cienie tylko na zdjęciach /w opakowaniach wyglądają na ciemne. Dużo też zależy od formuły, bywa, że te ciemne rozcierają się do średnich tonów na skórze. Ja chce obejrzeć słocze nim zdecyduję.

Tak, może niejasno się wyraziłam - imo lepiej jest przyjść na cudze wesele jako skromne bezguście niż w bikini w panterkę. Zasada jest tylko taka, by proszący i zaproszeni dobrze się czuli w swoim towarzystwie. Zresztą gdyby nawet te botki były nowiusieńkie, to śmieszniejsze są jej reakcje urażonej nastolatki, która aspiruje do dawania innym rad.

O nie nie. Ona przeszło 2 lata temu mówiła, że powiększała usta (wspominała w filmiku z lamakeupebella) i wtedy jeszcze wyglądała fajnie. W każdym razie to nie bylo to jednorazowe pompowanie.

Najpierw był projekt opakowania, a potem trzeba było domyślić kolory. A tak bardziej serio to w internetach wyglądają na użytkowe, za to nie wiem kto potrzebuje całego pierwszego rzędu. 50 odcieni banana.

Holo Hanna Glam.

Makijaże są tylko w stories, poza tym jej plecy trafiają się statystycznie częściej.

Dlatego zaznaczyłam, że usta są pełne, ale bez tandetnego efektu Może i robiła, ale efekt jest ładny i naturalny.