Skorzystałam sobie dla żartu z portalu wróżbiarskeigo. Jedna z wróżek tam, jakaś w miarę nowa, wywróżyła mi na czacie, że się zejdę z panem koło 60, który będzie do mnie przyjeżdżał co tydzień i mi pomagał, ale będzie nieśmiały, więc trzeba zrobić pierwszy krok, bo sobie da spokój. Myślałam, że głupota, bo nikt do mnie nie przyjeżdża, ale zamówiłam raz hydraulika, bo trzeba coś było pilne naprawić - covid, nie covid, spłuczka działać musi działać :)))))
No i ten pan co przyszedł, tak się miło rozmawiało, teraz wpada raz na tydzień, bo obejrzał mieszkanie i znalazł inne rzeczy do naprawy. Taki złota rączka jest. Ale nie chce brać pieniędzy, tylko wpada właśnie pod pretekstem, że a to coś poprawi, przybije... i już tak mam wrażenie, że coraz bardziej wymyśla te zepsute rzeczy, żeby przyjechać. I przyjeżdża RAZ NA TYDZIEŃ....
Wierzycie we wróżby? Bo trochę się głupio czuję. Jestem wdową od 6 lat, pogodziłam się już z samotnością. Może ten pan przychodzi do mnie z troski i litości? Mam 58 lat i na tyle też wyglądam, więc nie wiem, co o tym myśleć. Zrobić ten pierwszy krok, czy się zbłaźnię?