Witajcie,
piszę z nadzieją, że znajdzie się tu ktoś kto być może ma podobne doświadczenie jak ja i podpowie mi jak poradzić sobie z odrzuceniem przez przyrodnie rodzeństwo, z którym próbował nawiązać po latach jakiś kontakt i z drugiej strony pokaże mi jak może się czuć i co może motywować człowieka do tego by nie chcieć kontaktu z przyrodnim rodzeństwem i nie chcieć zaakceptować jego istnienia. Chętnie posłucham też ludzi, którzy bezpośrednio tego nie doświadczyli ale temat jest im bliski i mają coś wartościowego do powiedzenia w tej kwestii.
Po krótce: przez pół życia tęskniłam za swoim ojcem, choć mama mówiła mi, że nie mam ojca lub że nie żyje, miałam przeczucie, że to nie prawda, które z czasem coraz bardziej zaczęło się potwierdzać, aż w wieku 24 lat udało mi się ojca odnaleźć, usłyszeć jego głos przez telefon, porozmawiać. Do tego stopnia mnie to "oczarowało", że poczułam się innym człowiekiem... ale niestety ojciec choć obiecywał coś innego urwał kontakt. Ponieważ wiedziałam, że ma żonę i dużą rodzinę, a ja byłam wpadką podczas jego bardzo krótkiego romansu (w wieku ok 45-50 lat) to nie chciałam mu burzyć czy utrudniać życia swoją osobą i nie nalegałam na kontakt... do momentu gdy nie zobaczyłam w Internecie nekrologu. Skłoniło mnie to do kontaktu z jego żoną, z którą kiedyś już rozmawiałam, ale teraz nie chciała ze mną porozmawiać i w konsekwencji jego dziećmi, które ode mnie dowiedziały się wszystkiego. To jest piątka dorosłych ludzi w wieku 45-55 lat (ja mam 35), z którymi po stracie ojca zapragnęłam mieć kontakt, czując że może to w podobny sposób mnie "uleczyć" jak było to w przypadku odnalezienia ojca. Oni niestety nie chcą słyszeć o moim istnieniu ani tym bardziej mieć żądnego kontaktu. Nic mi nie odpowiedzieli. Miałam tylko krótki, ale całkiem przyjacielski kontakt z żoną przyrodniego brata, która jako jedyna choć trochę mnie zrozumiała i okazała odrobine otwartości. Ciężko mi sobie poradzić z tym tematem. Teraz czuję się drugi raz odrzucona. Najpierw przez ojca a teraz przez przyrodnie rodzeństwo.
Chętnie porozmawiam z kimś kto ma podobne doświadczenie lub punkt widzenia, który może pomóc pogodzić się z ta sytuacją, zrozumieć, zasugerować jak żyć z takim tematem w sobie :)