samichan
Zarejestrowani-
Zawartość
15 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
0 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
mam wade genetyczna która spowodowała ze nie wyrosła mi część zębów stałych. górnych mam dosłownie 5. od dziecka nosze proteze i chyba nawet przed samą sobą udawałam ze wszytsko jest ze mną okej. nigdy o tym nikomu nie mówiłam, bo cholernie sie tego wstydze. nawet mój były nie wiedział o tym przez 2 lata, a mieszkalismy razem. wiem, ze to mnie nie wartoścuje, wiem ze nic nie moge z tym zrobic (implanty niestety nie są rozwiązaniem w moim przypadku). wiem tez ze gdybym powiedziala o tym moim przyjaciołom to by mnie nie ocenili. a mimo wszystko nie umiem tego z siebie wyrzucic. jestem tak strasznie zablokowana w tym temacie. jestem singielką juz od kilku lat i chciałabym zaczac troche randkowac, spotykac sie z kims, i wydaje mi sie ze muszę o tym powiedziec na początku relacji, a nie ukrywac, tak jak zawsze to robilam. Tylko jak to powiedziec? zawsze mi sie wydaje ze wielu ludzi ma obsesje na punkcie zębów i mogłoby ich to obrzydzic. prosze o jakies rady, bo mnie ten temat kompletnie przerasta.
-
Tyle się słyszy, że partner musi spełniać nasze standardy. Ale własnie jakie są wasze? Kiedy zapytałam swoje znajome, to uslyszalam tylko, że dobra praca, własne mieszkanie i samochód. Serio, to są standardy? A jakieś emocjonalne, uczuciowe kwestie? Wspólne patrzenie na przyszłość?
-
-
bardzo ladnie napisane. wpisze sobie to w kalendarz, zeby pamietac. moze kiedys dorosne by tak jak mowisz, ruszyc do przodu. choc dodam jeszcze, ze to nie jest tak, ze nie probuje. poszlam na studia, by jakos to swoje zycie zmienic, ale chyba przez ta pandemie, i przez to ze jestem sama w obcym miejscu, i nawet nie mam mozliwosci nikogo poznac, doskwiera mi samotnosc. jestem pewna ze gdyby zycie toczylo sie jak dawniej, to juz bym o nim zapomniala.
-
wyjechalam z kraju, wszystko zostawilam jak bylo i zniknelam. juz raczej okazji miec nie bede, choc chcialabym zobaczyc jak zycie sie na nim mści.
-
nic nie pisz. niech poczuje, ze Cie stracila. moze to ja zaboli...
-
Rok temu odeszlam od goscia, ktory mnie bil, wielokrotnie okradał, oskarżał o zdradę, w końcu zabrał mi wszystko - kontakt z rodziną, znajomych, wszytskie oszczedności, prywatne życie. rozwalił telefon i komputer. Robił mi nawet awantury, kiedy zamykałam łazienkę na klucz. Nie mówiąc juz o tym, ze to ja placilam za wspolne mieszkanie i rachunki, ja tankowałam samochod, bo przecież był mój - a jego szanownym 4literom podwózka sie zawsze nalezała. Odeszłam nie zabierając nic. Nawet jego marnych kilku stów z miedzy gaci. odeszłam po ciuchu. nie narobiłam mu syfu wsród znajomych i w pracy. A on tydzien pozniej mieszkał już z inną i jeszcze probował mnie zmusić do płacenia za mieszkanie do końca umowy. Żałuję, strasznie ŻAŁUJĘ, że sie nie zemściłam, że nie zostawiłam go na ulicy bez środków na zycie, tak jak on kiedyś mnie.
-
7 dni ale nie calą dobe ale raczej nie wybiore sie przed 6 ani po 23 pozyczyc cukier
-
nie spotkam go przypadkiem w osiedlaku. nikt normalny nie robi tam zakupów, mysle ze sasiad raczej robi zakupy w markecie. o osiedlaku wspomnialam bo ktos zaproponowal ze powinnam do sasiada sie wybrac po cukier, ale napisalam ze to bez sensu bo mam wspomniany osiedlak pod domem wiec w razie jakby mi zabraklo cukru czy soli to predzej do sklepu niz do sasiada bym sie wybrala. sasiad raczej wszedzie autem, nie widzialam zeby gdzies chodzil na piechote. tak, tak, mieszka sam. tzn z 2 kotami
-
przez rok nikogo nie widzialam poza nim i dwoma kotami jak otworzy zona, to wtedy zapytam o cukier
-
nigdy sie nie minelismy, mieszkamy na tej samej ulicy ale on mieszka na jej koncu, dlatego ja widze go z okna z tyłu domu kiedy z samochodu idzie do swoich drzwi. Byc moze widział mnie w oknie, ale tez nie ma jakiegos super łatwego widoku, bo domy leża po skosie. musialby sie specjalnie patrzec w moje okno. wiec nie wiem czy sam by zagadał, bo nawet nie wiem czy potrafilby zgadnąc ktore to sa moze drzwi wejsciowe. zreszta nie mieszkam sama, wiec nie mialby pewnosci ze akurat ja otworze.
-
Osiedlak niemalże pod domem, wiec po sól i cukier to raczej tam niż do sąsiada. tu sie raczej tak nie robi. A jesli chodzi o duze gabaryty to tylko na dowóz, bo tu kwarantanna i wiekszość sklepów funkcjonuje tylko online. wiec chyba powinnam wyłozyc kawe na ławę. Jak byscie zareagowali gdyby do Was zapukała sąsiadka i chciała sie umówić?
-
Mieszkam za granica, od roku z okna mojej sypialni widze pewnego meżczyznę kiedy wraca do domu z pracy. Chciałabym zapukac do jego drzwi i zapytac czy nie pojdzie ze mna na spacer, ale tak cholernie sie wstydze... myslalam zeby podrzucic mu liścik, ale to chyba jeszcze gorszy pomysł... co myslicie, czy to jest w ogole dobry pomysł???