Moja przygoda z moknięciem w deszczu zaczęła się gdy pewnego pięknego letniego zresztą dnia byłem na długim spacerze. Przechodziłem akurat przez lasek. Gdy wyszedłem z lasku nad sobie znajomym stawem spojrzałem na niebo, które zaczęło zasnuwać się coraz gęstszymi i gęstszymi chmurami. Najpierw chciałem pobiec aby się gdzieś schronić przed deszczem ale w tym momencie z nieba spadła ogromna ulewa. Ogromne krople deszczu w jednej chwili zmoczyły mnie całego. Pomyślałem sobie, że skoro i tak już jestem mokry to po co się mam spieszyć i tak po woli idąc przez kałuże wyszedłem z lasu. Gdy wyszedłem stwierdziłem, że leje jeszcze bardziej niż na początku. Wszedłem w deszczową otchłań i rozkoszując się strugami deszczu, które spływały po mnie dotarłem do domu. Zauważyłem po drodze do domu, że jest to całkiem przyjemna sprawa moknąć sobie w deszczu. Od tamtego czasu wychodząc z domu nigdy nie zbieram ze sobą nic przeciw deszczowego.