Kika32
Zarejestrowani-
Zawartość
7 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Kika32
-
Nie mam się do kogo odezwać. Sytuacja wygląda tak.. Chwilowo wróciłam w rodzinne strony, z perspektywa otworzenia własnej działalności gospodarczej. Ma być to uzupełnienie działalności rodzinnej. Wszystko jest na etapie przygotowań, ale nie wiem co z tym dalej będzie... Mieszkalam sama od czasów liceum, naście lat. Miałam mały kontakt z rodziną. Rozmowy z mamą o duperelach, z tatą kontakt prawie zerowy, moge powiedzieć, że mnie ignorował. Takie kartonowe relacje, o pogodzie, zakupach, obiedzie. Zdecydowałam się na powrob w rodzinne strony też ze względu na to, że tak wiele lat mnie nie było, z chęci pomocy i znalezienia swojego miejsca przy rodzinie. Po jakimś czasie widzę, że trudno jest mi się odnaleźć na poziomie emocjonalnym. Nie rozumiem relacji tu panujących. Odrazajacy brak szacunku. Wszystko zdaje mi się takie nienawistne. Ciągle słyszę ze ktoś oczekuje szacunku i komu mam go okazywać. Np.dziewczynie brata za to że mu gotuję i pierze mam być wdzięczna... a ja ją widziałam trzy razy. Mój brat jest tu jakimś bogie. Każdy jest mu podporządkowany, jest jak jakiś bóg. Kiedy chce wyjść z domu ciągle gdzie idę. Albo gdzie byłam mimo,że mało się do mnie odzywają, ale to pytanie musi paść. Częstą reakcja na moją wypowiedź jest stwierdzenie, że jestem "psychiczną". Od taty usłyszałam, że nie potrafię myśleć. Albo kiedy coś mówię, on twierdzi że mówię nie wyraźnie i on mnie rozumie, tak jest bardzo często. Ciągle że czegoś nie potrafię i że nie mam doświadczenia. Kiedyś był problem o mrożonkę która kupiłam...blokowała korzystanie z zamrażarki. Nie dalo się tam już nic włożyć...i wyzwiska. Nie chce i się pisać o wszystkich epizodac, ale czuję się tu obco. Moja rodzina jest dysfunkcja, od zawsze był problem alkoholu taty. Nie było tylko problemów finansowych. Czuję się tu jak obiekt tolerowany z przymusu. W perspektywie taty, stara panna której nikt nie chciał...Muszę tu jakoś wytrzymać bo ta działalność to perspektywa świetnych zarobków dla mnie i możliwość realizowania artystycznych projektów. W glowie kłębią mi się czasem różne myśli. Nie mam tu nikogo z kim mogę rozmawiać jako ja. Ja która nie cedzi siebie, tego co czuje przez tych którzy mnie otaczają. Nie mam tu nikogo do kogo mogę swobodnie się odezwać. Nie wiem czy mnie ktoś tu zrozumie, ale samo pisanie dało mi jakoś ulgę. Po płakanie jakoś oczysza i pozwala iść dalej. Mam nadzieję że to sytuacja przejściowa i to się zmieni.
-
Ojciec po alkoholu po powrocie do domu był Panem i władca. Zależy od ilości jaka wypił. Czasem stwarzał sytuację w których poniżał bardzo osobiste i intymne kwestie do których prawo posiada takze dziecko. Czerpał z tego siłę i satysfakcje i uczucie spełnionej powinnosci wychowawczej. Ja pamiętam o tym do dziś i nie zapomnę bo się nie da. Zniszczyło to moja pewność siebie. Budziło nieufność i podejzliwosc do wszystkich. Kiedy miałam 9 lat, pewien kolega taty pozwalał sobie na gesty wobec mnie, które można skojarzyć jednoznaczne. Starał się być blisko mnie, zawsze jakoś przywitać, w sposób bardziej zażyły, obściski, wypytywać o chłopaków...pewnego dnia pozwoli sobie na zbyt wiele. Mówiąc wprost obmacywal mnie w miejscach intymnych przez ubranie. Pamiętam jaki to był szok i wstyd dla mnie, a on się śmiał. Szybko zapomniałam o tym, albo raczej wyparłam. Ten kolega pozwalał sobie na kolejne kroki kiedy byłam starsza. Nigdy nie potraktował mnie tak jak w wieku 9 lat. Próbował flirtować, podrywać itd.Gdy byłam nastolatka przypomniałam sobie te sytuację. Opowiedziałam o niej w domu, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. I był kolega taty dalej. Moja pewność siebie, bezpieczeństwo i zaufanie przestały istnieć. Bardzo to przeżyłam. Kiedy byłam dorosła poradziłam się prawnika, który powiedział że gdyby nie upłynęło tyle lat ta osoba odpowiedziałaby karnie. Tyle mi wystarczyło, ktoś stanął po mojej stronie. Nie muszę mówić że jestem dda. Terapie były. Stany załamania. Nie jestem kimś kto w siebie wierzy. Często się wycofywałam i zamykałam. Zawsze raczej i wszędzie byłam sama. Trochę taki odludek otoczony psami.
-
To nie są źli ludzie. Całe życie ciężko pracują. Ja to doceniam dla tego chciałam być bliżej po tylu latach..
-
Dziękuję za poradę i zrozumienie. Wynajelam mieszkanie miejscowość obok. Od dwóch dni tu mieszkam. Wracam tu w zasadzie tylko na noc bo w ciągu dnia staram się popchnąć wszystko do przodu. Czuję się skasowana psychicznie. Ciągle chodzę i płaczę. Ręce mi się ciągle trzesa. Jestem na lekach, ale nie bardzo to pomaga. Zbyt wiele lat mnie tu nie było i poraża mnie ta toksyczność. Brud emocjonalny. Kilka dni temu zostałam nazwana s...ysynem. Żałuję że się zdecydowałam tu wrócić. Ale zrobiłam też sporo w kierunku działalności, więc nie mogę tego zostawić. Jestem tu nikim, śmieciem. Ale kiedy reaguje sprzeciwem, mówią mi że to dla mojego dobra. I że to ja jestem trudna.... Jeśli ja jestem trudna to tylko dla tego że nie chce być takim jak tu jest przyjęte. Na początku, od kiedy tu jestem starałam się ich zadowolić takimi prostymi rzeczami. Gotowałam, sprzątałam itd. Jedzenie było nie takie, a moje sprzątanie to nie sprzątanie tylko zabawa. Teraz już tego nie robię. Staram się wychodzić i unikać możliwych konfrontacji. W dzieciństwie było tu gorzej. Nie chcę sobie przypominać...
-
Ok. Nie było tematu. Spokojnie.
-
Nie ma, ale chce szybkiej odp.
-
Co byście zrobili na moim miejscu?miałam urodziny 3 miesiące temu. Ktoś mi bliski nie złożył mi życzeń, mimo że pamiętał. Ja zawsze jej składam i kupuje prezent. Ta osoba tego nie docenia i kiedyś znalazłam po pół roku mój prezent nie otworzony...lezal razem z rzuconymi gratami. Ta osoba była mi bliska, teraz się zmieniła. Stała się niedostępna. Traktuje mnie jako gorsza. Podobno ma kupić mi coś i dac. Czy mam przyjąć? Co powiedzieć w takiej sytuacji tej osobie?