Paterinka
Zarejestrowani-
Zawartość
36 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Paterinka
-
No właśnie, czy mężczyzna który zostaje ojcem całkowicie odkłada na bok już inne kobiety i jest wpatrzony tylko w to dziecko i jego matkę ? Mam ciężki przypadek wśród znajomych. Nasz dobry kumpel został ojcem, ale po prostu wpadł ze swoją dziewczyna z która... był długo, meeega ale związek bez rewelacji. Natomiast od dłuższego czasu, jeszcze przed wpadką zaczął się interesować nasza wspólna koleżanka... Śmiem twierdzić ze to byłaby idealna para idealna. Ale niestety wyszło jak wyszło. Z tamta nie zdążył się rozstać, z koleżanka nie zdążył związać. Do porodu jeszcze utrzymywał z nią kontakt ( nic miedzy nimi podobno nie było), ale w chwili kiedy dziecko przyszło na świat, zamilkł. Tak jakby wyrzucił ją do kosza, taka zużyta znajoma. I ja mam tu teraz z nią dramat w 4 aktach. Jedno dziecko, a tyle zmieniło w życiu kilku osób. To normalne zachowanie u mężczyzn ? Tak sie odciąć od wszystkiego w jeden dzień ?Ja jej szczerze polecam psychologa i zapomnienie ale weź wytłumacz zakochanej kobiecie że facet ostatecznie związał się z matka dziecka i będzie tworzył z nią " szczęśliwa" rodziną
-
Powiedzial co wiedział. Współczuć konkunkubinie czy tam żonie i tyle. A nie stawiać goni roli męczennika. Ot i tyle.
-
To się od niego oddaliła...pisałam to już tutaj kilka razy. I na nic nie liczyła i nie liczy. Bardziej zależy jej na tym żeby zamknąć ten rozdział raz na zawsze, tylko tutaj jak zwykle to facet jest z tobą beznadziejną stroną mając laskę w ciąży podbijpodbija do innych. Nie ona, to następna. Czego nie rozumiesz?
-
O ....swoje z facetami przerobiłam i po tylu latach wychodzi mi że lepiej jednak być singielką która bawi się nimi równie dobrze jak oni nami koleżanki Szkoda, ale czas robi swoje. Za rok nie będzie dużo nim w ogóle pamiętać
-
Pewnie, że nie wzięło się z powietrza... Był z tą dziewczyną tak długo w końcu sobie wpadli... A może raczej ta jego dziewczyna mu w tym pomogła.Problem w tym że on był już bliski rozstania się z nią. Jego rodzina mnie akurat guzik obchodzi, on też taki Loverboy .... Byleby tylko po jakimś czasie nie wracał do koleżanki bo ona jest teraz w takim dużym dole że masakra
-
czyli to jednak norma..
-
Witajcie :) Ta pandemia która z nami jest już od roku przyniosła w moim życiu bardzo wiele zmian, z którymi chyba przestałam sobie radzić. Pewnie takich związków jak mój było jest i będzie wiele ale muszę się gdzieś wygadać bo czuję że się uduszę a niestety nie mam w swoim otoczeniu nikogo komu mogłabym o tym wprost powiedzieć. Może wśród was są dziewczyny kobiety które były lub są w podobnej sytuacji może będziecie mogły podzielić się swoimi doświadczeniami... Tak w skrócie: jeszcze przed pandemią poznałam kogoś podczas jednego z moich wyjazdów na delegację... kursowałam (bo aktualnie jest to dość mocno ograniczona między Polską a płn Włochami. W Turynie poznałam fantastycznego człowieka, bratnia duszę, faceta o jakim zawsze marzyłam, z którym niestety później nie mogłam się w ogóle zobaczyć aż do sierpnia....od tego czasu jednak z uwagi na ciągle ograniczenia mamy kontakt tylko i wyłącznie telefoniczny mailowy sms-owe skajpajowy; i oczywiście bardzo wiele rzeczy międzyczasie wyszło na jaw, głównie z jego zycia ale ciągnie nas do siebie tak mocno, że każdy dzień bez niego jest po prostu zwykłą katorga myślą. On jest Włochem ja jestem Polką. On ma dziewczynę od kilku lat ale nie jest żonaty, ja od 2 lat jestem sama. To nie tak że chce komuś rozbić związek,.Ja nigdy się nie narzucalam. I tak pewnie wpadną tutaj osądy że jak Włoch to chce tylko poderwać łatwą Polkę, ale u nas zupełnie inaczej to wygląda. Przed świętami Bożego Narodzenia postanowiłam zakończyć to wszystko ale niestety nic z tego nie wyszło. Dzwonił, pisał płakał przez telefon. W końcu kupił bilet do Polski ale okazało się że leją w którym mieszka został ponownie włączony w czerwona strefę i wyjazdy były po prostu zbyt ryzykowne. Poznałam jego siostrę jako jego koleżanka oraz jego mamę którą poznałam zupełnie przez przypadek..Ale również jako jego koleżanka. Z obydwiema naprawdę poczułam bardzo fajną więź. Zresztą ze siostrą mam nawet kontakt od czasu do czasu na Messengerze. Ale żadne z nich nie wie co jest między mną a nim. Kompletnie nie wiem co robić, bo ja tkwię tutaj, nie jestem w stanie sobie w ogóle życie ułożyć wiedząc, że on jest tam I tak naprawdę nadal jest ze swoją dziewczyną, z którą podobno nic specjalnego go nie łączy, po prostu znają się długo i są ze sobą - "po prostu". Dla mnie to jest tak dziwne tłumaczenie, że naprawdę tego nie rozumiem. Albo już jestem tak głupia i zaślepiona że nie chce widzieć rzeczy oczywistych. Może którejś z was się udało stworzyć faktycznie stały związek który narodził się ze związku na dystans? Czy tu może lepiej w ogóle to w diably posłać...ja już taka młoda nie jestem, mam 32 lata, on za tydzień skończy 40.
-
Moja miłość bierze ślub... I nie potrafił tego sam powiedzieć. Dowiedziałam się z facebooka. To się nazywa życiowa porażka. Żyłam w kłamstwie.
-
Nie chce mi się już kompletnie z nim gadać Niech on siedzi w tym swoim własnym świecie swoją włoską dziewczyną i spoko. Może ta rozłąka z powodu pandemii wcale nie jest taka straszna dużo rzeczy się wyklaruje.
-
A może ktoś mógłby mi poradzić na przykład jak mu pokazać terazd, tak jak mu odwdzięczyć się pięknym za nadobne bo on się trochę przyzwyczaił że może mnie mieć na każde zawołanie za każdym razem jak zadzwoni czy napisz.Mi w sumie zawsze ciężko jest odmówić ale może mogłabym użyć jakiś słów które zadziałały by właśnie na taki typ południowca
-
Ile łatwiej by nam było gdybyśmy się nigdy nie poznali
-
Spokojnie... Z tych uniesien że mną już mu nic nie zostanie. Jakaś nowa zajmie moje miejsce. Nieważne. Niech mi tylko da spokój i przestanie wpadać w moje życie z buciorami kiedy mu będzie wygodniej.
-
Nie odbieram od niego telefonów. Skoro on tyle milczał, niech sobie teraz przemyśli wszystko... Chociaż wiem ze to już spisane na straty. Uniesie się duma i powie że może mieć każda ... A potem znowu będzie to samo-zapewniania że żyć beze mnie nie może. Kocham Włochy, ale facetów mają dość cwanych. Oni nie chcą się wiązać z kobietami tak na stałe a na słowo ślub to w ogóle dostają zawału serca
-
To już koniec czuje to
-
Po naszej ostatniej rozmowie on się do mnie nie odzywa. Powiedziałam mu że nie mogę tak dłużej żyć że nie chcę być tą drugą że pandemia nie ma tutaj nic do rzeczy. Dostałam tylko krótką informację że potrzebuję teraz ciszy i spokoju musi wiele rzeczy przemyśleć a przede wszystkim zadbać o swoją pracę bo jest im teraz we Włoszech bardzo ciężko. Zgodziłam się na to wszystko i dodałam że w takim razie może lepiej będzie jeżeli każde pójdzie w swoją stronę i nie będzie robiło wyrzutów drugiej osobie za życie prywatne bo to powinno się toczyć normalnie niezależnie od tego że między nami coś jest czy jednak nic nie ma. Usłyszałam od niego żebym się nie wygłupiała z takimi słowami, żebym nigdy nie zapominała że jestem dla niego bardzo ważna no i tradycyjnie że nie wyobraża sobie świata beze mnie. Męcze się w tej karuzeli bo naprawdę chciałam to już zakończyć.
-
Nie wiem czy macie świadomość tego zupełnie inaczej bezdzietne kobiety te które nie mogą mieć dzieci czy też te które mogą ale po prostu nie chcą podchodziły by do tematu rodzicielstwa i macierzyństwa, gdyby nie było ono tak wychwalane i stawiane na piedestale jak w naszym kraju...serio takie cuda jakie się odstawia stosunku do posiadania dzieci to tylko u nas w Polsce. Spróbujcie przejechać się do Norwegii do Szwecji - tam dziecko to tylko dziecko i koniec. Jedne mają drugie nie mają i nie ma z tego powodu wielkiego larum. A u nas tak : jesteś bezdzietna to albo nie możesz albo jesteś wygodna albo stara panna i w zasadzie niezależnie w której grupie się znajdziesz to masz przerąbane tak dla zasady. Mieszkałam jakiś czas w Norwegii i tam posiadanie dziecka nie jest niczym nadzwyczajnym...jest to jest ale jak go nie ma to pary kobiety którego nie mają nie są jakoś szczególnie naznaczone. Od kilku lat Natomiast bywam we Włoszech i tam sytuacja wygląda jeszcze inaczej ponieważ kobiety wcale nie mają parcia i ciśnienia na posiadanie dzieci...i owszem matki są traktowane z uśmiechem na twarzy Ale tam nie ma wyścigu na zasadzie : masz dziecko jesteś lepsza nie masz dziecka jesteś gorsza. Ja sama jestem lekko po trzydziestce nie mam męża nie mam nawet partnera a w swoim otoczeniu koleżanek już Zaczynam czuć się jak wyrzutek bo jestem inna. A ja widzę to tak : wszystkie matki Polki które posiadają dzieci nie mają własnego życia bo nie potrafią mieć. ..i smutne to jest...to taka domena tak naprawdę tylko i wyłącznie Polek.
-
A najgorsze i tak zostają wspomnienia...
-
Tak, tu masz rację. Ja o jego dziewczynie dowiedziałam się dopiero po jakimś czasie. Gdy wprost zapytalam czy kogoś ma. Przyznał że dziewczyne, od 10 lat. I na początku wogole mnie to nie obeszło, bo nie wiązałam z nim jakichś wizji przyszłości. Przed pandemia spotkaliśmy się może, z 5, 6 razy, plus dużo rozmów i potem to nagle zamknięcie granic spowodowało że, zaczęliśmy bzikować z tęsknoty. Kiedy w sierpniu mój wyjazd był możliwy na jego widok się pobeczalam jak ostatnia sierota. Kilka dni razem, świetny seks, rozmowy do rana- jedne z najpiękniejszych chwil w moim życiu. A potem znowu powtórka z rozrywki, wyjazdy ograniczone, został skype i telefon...
-
Ech...
-
Tez żeby było jasne - mamy kontakt codziennie rano, codziennie wieczorem... nieraz słyszałam że Włosi na początku dziewczyny po prostu rozko...ą w sobie a potem je rzucają w kąt i czekają aż one będą się przed nimi płaszczyć . U mnie tak nigdy nie było. Zresztą to nie ja za biegałam a te kontakty tylko on. I teraz też staram się bardzo pilnować tego by nie pokazywać mu za bardzo jak mocno mi zależy( a zależy). Nie piszę do niego poematów nie dzwonię co pięć minut potrafię sobie zorganizować czas i życie i wogole wszystko tutaj nawet gdyby nagle przestał się odzywać.
-
Nie no spoko, Oszukana nie napisała niczego czego ja bym nie wiedziała. Ja wiem że on ma jakiś dziwny układ ze swoją dziewczyną nawet razem nie mieszkają. Schodzą się i rozchodzą I tak w kółko. Ja wiem że wplatalam się w jakiś dziwny układ i bardzo bym chciała z niego wyjść ale za każdym razem niestety ale jak ta ostatnia głupia po prostu daje się nabierać na jego czułe słówka. Tylko wiesz...Łatwo się mówi kiedy patrzy się na to z boku a trochę inaczej jest jeżeli jest się samemu w takim związku. No nie wiem jak to mogę opisać ale ja tutaj nigdy w swoim środowisku nie poznałam takiej osoby z którą czułabym sie tak świetnie. I to nie chodzi o jakieś czułe słówka i inne tego typu chodzi o poczucie humoru chodzi o sposób spędzania czasu o pewne gesty które są dla mnie ważne a których nigdy wcześniej nie doświadczyłam mimo że jestem po dość długim związku z Polakiem. Ja nie oceniam teraz jego relacji z jego dziewczyną. Kilka razy już podkreślam że nie chcę być tą trzecią osobą w związku. Za każdym razem słyszałam tylko że to już niedługo potrwa że to wszystko Zaraz się skończy i że zaraz będziemy razem. Zastanawiam się tylko, albo może się po prostu oszukuję że jemu jest tak najzwyczajniej w świecie najwygodniej sytuacje na świecie mamy taką jaką mamy Nigdzie nie jest powiedziane że to się w ogóle zmieni...może dla niego to jest taka alternatywa że w zasadzie lepiej mieć kogoś tam na miejscu już, niz jakąś tam panne na świecie. Bo może już nigdy nam nie będzie dane się więcej zobaczyć.