Zastanawiałam się gdzie to wszystko napisać, nie mam niestety z kim porozmawiać o tym. Jest 32 kobietą. Mam męża i dwuletniego synka. Po urlopie macierzyńskim podjęłam pracę. W pracy poznałam Arka. Starszy ode mnie, wydawał się naprawdę świetny. No właśnie- wydawał. Męża nigdy nie było,cały czas praca. Być może przez to wdałam się w ten toksyczny romans. Arek okazał się jakimś chorym człowiekiem. Zaczęło się od posądzania mnie o zdradę z szefem. Sprawa stała się na tyle ostra, że poinformował o tym partnerkę szefa, która z kolei nie dawała mi żyć.ostatecznie zrezygnowałam z pracy. Arkowi również powiedziałam że to koniec. Jednak to nic nie dało. Arek stał się jeszcze bardziej nachalny, coraz bardziej zaczął wymyślać sobie że ja spotykam się z szefem. Zaczął jeździć po mojej miejscowości i sprawdzać czy moje auto stoi na podjeździe. Jeśli go nie było od razu były teksty, że wiadomo gdzie jestem i co robię. Potem były wypisywania do męża czy ja dalej pracuje tam gdzie pracowałam ( on również odszedł). Zaczęły się szantaże, że jak się nie spotkamy żeby wyjaśnić to on zaraz będzie u mnie i wszystko powie. I tak już 4 miesiące. Codzienna kontrola gdzie jestem, przejazd przez moją ulicę, smsy. Zaprosił sobie na Facebooku moich znajomych. Jeśli nie odpisze na smsa to dostaje wiadomość że zaraz napisze do mojej ciotki i do siostry itd. Wymyślił sobie jakieś dowody na to że ja i szef współżylismy ze sobą i ma to nagrane. Gdzieś spotkałam się z tym,że są to typowe objawy zespołu otella. Informacja, że w przeszłości był alkoholikiem upewnila mnie w tym. Ciągle mnie kontroluje, ciągle wymyśla że gdzieś mnie widział, pomimo że ja w momencie strasznego uniesienia dzwonię do niego na messengerze aby udowodnić że jestem W domu. Nawet to nie jest dowód bo słyszę ze ja to nagralam i mu puszczam. Wiele razy mówiłam mu aby się odczepił, dał spokój. Jednak najgorsze spotkało mnie gdy poinformowałam go że to koniec. To co mi zrobił zostanie już ze mną na zawsze. I z tym najgorzej sobie radzę. Nie rozumiem jak można tak skrzywdzić kogoś kogo jak twierdził "kocha". Bolało strasznie i psychicznie i fizycznie. Teraz jestem już wrakiem człowieka. Wiem, że za błędy trzeba ponieść konsekwencje. Potrzebuje chyba raczej rady jak rozmawiać z człowiekiem z zespołem otella. Już w sumie sama nie wiem czego potrzebuje. Może tylko się wyżalić jaka beznadziejna jestem, jaka głupia.