Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

dezber

Zarejestrowani
  • Zawartość

    18
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez dezber

  1. Witam serdecznie, Jestem facetem, lat 24. Proszę Was dziewczyny o obiektywne opinie na temat mojego "związku". Byłem w związku z dziewczyną lat 19 (5 lat młodsza) przez lekko ponad pół roku. Jest to przeszłość ponieważ nie mogłem sobie wyobrazić z nią przyszłości. Dziewczyna ma 19 lat, nie pracuje, nie studiuje, poprawia maturę, by dostać się na wymarzone studia (bardzo ciężkie studia, więc okej, rozumiem, nauka). Nie pracuje, nie studiuje, jak wspomnialem i tyko się uczy. Nie wychodzi także za bardzo z domu, tylko z rodzicami gdzieś. Kwestia jest taka, że od początku znajomości widywaliśmy się po 2-3 razy w tygodniu. Z reguły raz na 2-3h. Drugi raz na 4-5h i potem jakiś spacer w jeden dzień. Wszystko to...MIESZKAJĄC OD SIEBIE 15 MINUT NA PIECHOTĘ (lekko ponad kilometr). Ja rozumiem, że dużo nauki, ale bez pracy, studiów...tylko tyle? Ciągle tyle? Bo tu nie było tygodni, żeby widzieć się więcej. Może z dwa razy w pół roku trafiło się, że widzieliśmy się 4 razy, ale to dochodził po prostu jakiś spacer na godzinkę. Wszystkie spotkania wychodziły mojej inicjatywy, ale zawsze się zgadzała, pisała że chce więcej itd, tylko nie może, bo rodzice i nauka. Właśnie, rodzice! Rodzice nie pozwalali jej za bardzo wychodzić z domu i spędzać ze mną czasu, po prostu. Tutaj akurat prawda, bo sam byłem świadkiem sytuacji, która mnie zszokowała. Nie będę opowiadał szczegołów, al chodzi o to, że po prostu miała być w domu o tej i o tej i ani minuty dłużej (W sumie nigdy nie spędziłem z nią wieczoru poza jej urodzinami - siedzieliśmy do 22 30, a tak to o 18/19 musiała być w dom). I tak minęło pół roku, gdzie przez 3-4 miesiące było mi smutno, ale jakoś to rozumiałem, aż w końcu z tygodnia na tydzień rosła we mnie frustracja i to brzydko mówiąc poj**łem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, w sensie, po prostu - olewa mnie i ma mnie za jakis lekki dodatek w swoim zyciu, ale! ciągle powtarza, że kocha, na spotkaniach była bardzo czuła, kochana, troskliwa ( poza spotkaniami też, ciągle pisała, ciągły kontakt). Tylko po prostu...mając do siebie 15 minut na piechotę, spotkania 2-3 razy w tygodniu bo "ma duzo nauki i rodzice"? Ja pracuje, mieszkam sam, mam swoje pasje i lubie tez spedzic czas sam ze soba, musze robic zakupy, gotowac a i tak zawsze znalazlbym czas. W jej przypadku to głównie przez rodziców, ale czy po takim czasie, po pół roku nie można w końcu z nimi porozmawiać, pobuntować się? To już przeszłość, nie będę do niej wracał, mam nadzieję, że też mi da spokój, bo wielokrtnie chciałem z nią zerwać przez ten fakt, ale zawsze nie dawała mi spokoju, mówiła że kocha i że mnie nie odda. Założyłem ten temat tylko po to, żeby dowiedzieć się, czy ja serio za dużo wymagam, żeby powiedzmy spędzić ze sobą troche więcej czasu? chociaż te 3-4 razy w tygodniu, czasem wieczorem, czasem cały dzień.. Dodam, że jeśli chodzi o atrakcyjnośc to na podobnym poziomie. Jestem wartościowym, przystojnym facetem, a ona inteligentną i atrakcyjną dziewczyną, chociaż też taka ....bardzo egocentryczna. Tak jak wczesniej wspomnialem, na spotkaniach i ogólnie dziewczyna kochana, zakochana, ale poza spotkaniami, pomimo cialgego kontaktu ze mna (messenger), to nie myśli o tym, co możemy robić itd, jakby myśli po prostu tylko o sobie. Myśle po prostu ze dziewczyna ma za malo lat, jest nastawiona tylko na siebie i swoja kariere i choc mowi ze kochaa i pewnie tak jest, to nadal nie jest to po prostu jej priorytetem i przez kilka najblizszych lat bym nim nie byl i wszystko co dla niej dobre byloby wazniejsze. Dzięki za odpowiedzi!
  2. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Przecież ja piszę o 2-3 razach w tygodniu. 3-4 razy w tygodniu by mi zupełnie wystarczyły. Nie wiem czy wy niektórzy czytacie to, co jest napisane XD DOBRA PROSZE ZAMKNAC TEMAT I JUZ TU NIC NIE PISAC
  3. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    No oczywiście, że poważnie. Podchodziłem, bo tego związku już nie ma. Mam respekt do siebie i wiedziałem, że to tak nie będzie działało.Ona też powtarzala ze chce ze mna zyc na zawsze itd itd, takie puste słowa, wiadome. Zerwałem z nią po prostu już, jak pisałem, bo takie widywanie się 2 razy w tygodniu mająć do siebie rzut beretem to po prostu śmiech na sali. Pozdrawiam! end of topic
  4. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Nie rozumiem. Przecież powtarzam, że widzimy się w weekend. te 2-3 razy w tygodniu. sie widzimy Ale chodzi o to, że po prostu mamy do siebie 15 minut na piechotę, a widujemy sie i tak raz na 2-3h, a drugi raz na te 4-6h. TO jest stanowczo za mało po prostu dla mnie, chcąc tworzyć poważny związek i mając do siebie tak blisko, bo widze jak znajomi wokół się widzą ze swoimi drugimi polowkami. Znacznie częśćiej i jest to takie "wspolne zycie"
  5. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Oczywiście ze widzieliśmy się głównie u mnie. Jestem kreatywnym, inteligentnym facetem. Wszystko było z nią rozmawiane, wałkowane. Nie jestem typem, który nic nie mówi tylko milczy i liczy na to, że samo się zrobi.
  6. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Widywaliśmy się jeden dzień "dłużej" z 5-6h. Mamy do siebie 15 minut. Mamy się widzieć raz w tygodniu tylko?TO jest po prostu dla mnie za mało i to jest śmieszna relacja, a nie związek, bo wszyscy wokół widują się o wiele częściej i tak dalej. Powtarzam, temat można zamknąć
  7. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Tak, tak też mówiła i ja to rozumiałem do czasu, bo ileż można bawić się w coś takiego?
  8. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Nie no po prostu okej, rozumiem, dziekuje za opinie i pozdrawiam. Temat mozna zamknac
  9. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Proszę admina o usunięcie tematu. Dziękuję
  10. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Ale ja znam jej rodziców, rodzinę i to jest związek a nie tylko spotykanie się, ludzie czytajcie to
  11. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Ale jaka rada jest tutaj dobra? Dziewczyna jest zakochana, nie spotyka się z nikim innym, ciągle mi o tym mówi że kocha, że chce, walczy i tak dalej. Po prostu te spotkania przez cały czas już są mocno ograniczające. Nie da się tak żyć tworząc poważny związek jak dla mnie, ale wiem że ona jeśli chodzi o facetów, świata poza mną nie widzi. Bo zawsze mówi że się zmieni, poprawi, potem będzie więcej czasu itd
  12. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Dobra admin usuń to, bo widzę nie ma sensu, ...yzm
  13. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Ty w ogóle czytałaś ten post? Ja pier*Ole
  14. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    W sumie nie wiem czego się spodziewałem. Te odpowiedzi to są jakieś żałosne. Jakby Seba spod bloku pisał na murze swoje mądrości
  15. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Życie seksualne było super. W sumie to jak chciałem skończyć związek to sama nalegała na to żebysmy dalej byli razem i kocha mnie its. Nie byłem dla niej dostępny cały czas, nie prosiłem o spotkanie codziennie. Nie jestem frajerem. Czekałem grzecznie aż sama zacznie inicjować, nie pisałem pierwszy. Boże. Wy nie rozumiecie z że to nie chodzi już o randkowanie tylko o poważny związek, a nie zabawy w to kto będzie się ciągle starał a nie?
  16. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Ale o czym wy gadacie w ogóle? Seks był po miesiącu i na kaDhm spotkaniu był seks. Była zadowolona, spełniona z sama inicjowała seks.
  17. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    Mieszkając od siebie 15 minut na piechotę, spędzając mniej niż 10 h tygodniowo? Tak, uważam, że to mało, bo widze związki dookoła i po prostu ludzie w związku spędzają ze sobą duzo, dużo więcej czasu mając dużo więcej obowiązków. Powtarzam: nie studiuje, nie pracuje. Tylko się uczy i ma problemy z rodzicami, jeśli chodzi o "pozwolenie" ich na wychodzenie z domu, ale ile można, po pół roku związku, dalej tak się ograniczać? To nie pozwala na budowanie relacji.
  18. dezber

    Rzadkie spotkania z dziewczyną

    @edit dodam tylko, żę w sumie po 2 miesiacach zwiazku do konca tego zwiazku, czulem sie wypalony, smutny, jakby z depresja. nic mnie nie cieszylo, a bylem taki pelny pasji, radosci do zycia, pewny siebie. Po prostu relacja z nia mnie wyniszczyla, bo chcialem sie z nia po prostu widziec czesto. Jak czlowiek jest zakochany to chyba naturalne, ze chce spedzic troche wiecej czasu z druga osoba? Tutaj tego ciagle nie mialem i ciagle bylo takie ...minimum. Do tego pandemia, zima...nic nie pomagalo i w koncu zaczalem zaniedbywac prace, bo nie mialem mentalnej sily. Czulem sie jak w zwiazku z narcyzem i w sumie wiele cech narycystycznych posiadala...czesto mowila o sobie, w mojej obenosci, prezac sie do lustra, ze jest piekna i ma super figure, a na moje slowa, ze takie zachowanie jest po prostu puste i ja chetnie bede ja komplementowal, jesli ona tego nie bedzie sama robic i tak mowic o sobie, zareagowala slowami w stylu ; jestes moim chlopakiem i powineines mi mowic ze tak pieknie wygladam, a nie mowic mi ze to puste, bo to normalne.. przepraszam za chaos, ale jakos nie umiem o tym pisac w sposob spokojny; c
×