Wszystko rozumiem, ale w chwili obecnej, krzyk z jej strony jest mi wszech obecny, nie wyrzuca mnie z domu bo mamy wspólny biznes którego jestem filarem, i osobno biznes nie ma racji bytu. Kolacja hmmm, odczuwam iż jest to bardzo odległy temat, biorąc pod uwagę jej zachowanie i oziębłość w obec mnie, non stop tylko, już sobie wszystko wyjaśniliśmy, decyzja zapadła, nawet ostatkiem sił zaproponowałem wczoraj, próbę wizyty u psychologa, nie na zasadzie ratowania związku, lecz potrzeby świadomości obojga, nie i koniec. Osobiście jestem wykończony, w 3 tyg spadła waga o 9kg,stres mnie zjada, i powoli czuje skotki zdrowotne. Ona chce być wolna jak ptak, samorealizować się, tylko tu nie jest nic poukładane, tłumaczyłem ok, ale stopniowo, nie wszystko na raz. Odnoszę wrażenie iż nie jest świadoma skutków rozstania, ale nic nie dociera.