Połamany
Zarejestrowani-
Zawartość
30 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Połamany
-
Dzień dobry, Drogie Panie potrzebuje zrozumienia, nie boję się krytyki, chce wyciągnąć z niej wnioski i być lepszym. Hmmmm, jestem z swoją Żoną 14lat po ślubie, mamy Wspólnie 2 dzieci, ostatnim czasem rozpętali się piekło, które prowadzi do natychmiastowego rozstania. Po krotce ostatnim czasem usłyszałem iż Żona nic do mnie już nie czuje, oj był to Cios. Powodów jest mnóstwo, brak uczuciowości z mojej strony, brak współdzielenia się swoimi problemami, skrytość. Podobno to, do tego w ostatnim czasie doprowadziło. Podczas trwania piekła postanowiłem odejść, na te decyzję miały wpływ ciągle kłótnie które nie widziały rozwiązań, brak chęci porozumienia ze strony Żony, i odczuwalny wpływ doradców życiowych. Od siebie zawsze gwarantowałem bezpieczeństwo, pomoc, pracowitość, miłość ale w ukryciu. Nie będę się użalał, proszę o pomoc w zrozumieniu, bo jeśli skrzywdziłem Kobietę, to nie chce popełniać takich błędów.
-
A czy dobry mąż to nieczłowiek który, dna o rodzine, i dom, to nie człowiek, który kocha swoją Żonę.
-
Zarzucała mi moje potrzeby, a jest Kobieta która targa moimi zmyslami. Zarzucała mi to iż mogę kochać się co noc, i zawsze chciałem by te chwile trwały.
-
Wiecie, tylko tu jest 2 dzieci, i nie z przypadku lecz planowane.
-
Tak wiem, wiesz teraz ciężko sobie wszystko przypomnieć, zarzucała mi że mam swoje potrzeby Spoko nie mam z tym problemu, jeśli wskaże faktu w jakim jestem, to nic się nie dowiem, jest ok.
-
Nie raz nie dwa, zawsze było, ja już taka jestem, później że ona potrzebuje bym nastrajał ją cały dzień, trudno pracując od 4 rano do 17,pozniej dzieci, non stop słyszałem, ja nie mam jak ty że mam potrzebę codziennie. No i potrzeby były raz na tydzień.
-
Spoko nie mam z tym problemu, jeśli wskaże faktu w jakim jestem, to nic się nie dowiem, jest ok. Słabo, rzadko się kochaliśmy, lecz mimo faktu nigdy nie zostawiałem jej nie zaspokojonej.
-
To moja rzeczywistość.
-
Praktycznie ja iniciowalem, tak wiem kiedy jest zadowolona, z moimi potrzebami było już słabiej, wszystko na odwal się.
-
Słabo, rzadko się kochaliśmy, lecz mimo faktu nigdy nie zostawiałem jej nie zaspokojonej.
-
Kurcze i tej kwestii się przyglądam, faktycznie zawsze byłem obok niej, zawsze pomagałem, nawet jej koleżanki prosiły mnie o pomoc w rozwiązywaniu swoich problemów, sama odsyłała je do mnie, twierdząc iz na pewno im pomogę.
-
W punkt, a Ty mnie skreślasz, bez interakcji w ratowanie związku, nie ma walki. Ja dopiero podczas kłótni dowiedziałem się o co chodzi. To według Ciebie kiedy miałem podjąć pracę nad sobą, po rozwodzie?
-
Nic z tego zawsze szukałem rozwiązań, nawet tych nie godzących się ze mną, czasami trzeba się poświęcać dla drugiej osoby, po długim czasie usłyszałem iż zawsze było mało.
-
Szczerość w cenie, tu nie ma desperacji, tu jest świadomość
-
Szanuje to, ale ja się w tym tygodniu wyprowadzam, zmiany moje trwają ponad 2msc i ciągle widzę możliwości pracy nad sobą.
-
Kurcze na nikim i niczym się nie wzoruje, od zawsze miałem zasady w obec Kobiet jak i Rodziny. Pogubiłem się w tym wszystkim.
-
Dlatego szanuje Wasze wypowiedzi, i szukam świadomości w Naszej rozmowie.
-
To racja, lecz ja nie zmieniam się dla pozoru, zmieniam bo chce bo czuje te potrzebę, i czuje się z tym lepiej.
-
Uwierz całowakem w punkcik, tak tak znalazłem go już dawno temu.
-
Szczery chłopak jestem, nie szukam ukojenia w rozmowie z Wami, nie szukam doradców, szanuje każde Wasze doświadczenie, bo ono rozszerza mój punkt widzenia. Widzę co warto robić, jak robić, i co zrobiłem w tym kierunku. Błędy moje są, jestem ich świadomy, i pracuje mocno nad nimi, bo chce być lepszy, samodoskonalenie nie ma końca. Nie umiem jedynie zrozumieć sytuacji, dostaje na tacy faceta jakim jestem, plus to co chce zmienić w życiu i związku na lepsze, a ona dalej brnie w zaparte, i myśli że sobie z wszystkim już od jutra poradzi.
-
Dlatego nie robię nic na siłę, też potrzebuje odpocząć. Zadbać o siebie.
-
Tzw życiowi doradcy, tylko zastanawiam się gdzie oni będą kiedy ona będzie potrzebowała pomocy, bo z czasem u wszystkich krucho.
-
Hah po przytuleniu, nadal jest obojętna, jestem na etapie szukania mieszkania, więc muszę i na to poświęcić czas, samo się nie znajdzie, i tu też jest problem, bo ile tak będziesz szukał.
-
Już ten etap przeszedłem, i nic nie dociera, widzę upartość, widzę iż mimo konsekwencji nie podda się, ostatnim czasem zaczęła czytać książkę jak być szczęśliwa, do tego zrzyla się mocno z koleżanką po rozwodzie, która w przeciwieństwie do niej ma życie ułożone. I od tego się zaczęło.
-
Marinero, modre słowa, wymagające odwagi, ale już ja chyba mam,. Inny facet, możliwe. Dziś musieliśmy wspólnie załatwić sprawę, podczas której w spokoju, poinformowałem po raz ostatni, że ludzie mają większe problemy z których razem wychodzą, zamilkła i cała drogę bez słowa, dotarliśmy do domu w ciszy, i nagle zapytała czy mogę ją przytulic, zrobiłem to czule dając buziaka w głowę, przycisnąłem mocno do siebie. Chwilą trwała. Nie robię sobie nadziei, bo to nie ten czas. Ale po prostu staram się zrozumiec