Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ajl

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ajl

  1. Cześć. Mam taki problem, że wybudowaliśmy się w trakcie pandemii. Na dom starczyło kredytu plus naszych oszczędności (powiedzmy, bo jeszcze wiele rzeczy jest niezrobione, ale już można mieszkać). Ja przez pandemię straciłam dobrą pracę i musiałam brać co było (wszystkie oszczędności poszły w dom). Niestety zarabiam trochę powyżej minimalnej krajowej. I tutaj zaczynają się schody, bo dla mnie jako dla osoby z podanymi zarobkami nie ma opcji, żeby wrzucić jeszcze 300 000 w działkę (kupiliśmy ją tanio, ale bardzo zaniedbaną) czy nawet 40 000 za ogrodzenie w ogóle nie wchodzi w grę. Z tej perspektywy szkoda mi ładować kolejne grube pieniądze w dom i otoczenie, bo wiem, że to się nigdy nie zwróci. A tyle fajnych rzeczy można za to zrobić. Jakby perspektywa mi się zmieniła, bo zarabiając 3, 4krotność starczało i na to i na to. Mój facet nie widzi w tym problemu, on zarabia 2x tyle co ja teraz. Szczerze to nie sądziłam, że wydatki dalsze na dom i otoczenie będą mnie tak bardzo przerażać. Nigdy nie miałam styczności z budowaniem domów, niewiele moich znajomych je ma, więc nie byłam świadoma, że to są aż takie koszty. I teraz nie pasuje mi opcja wrzucania przez x lat takich pieniędzy cały czas w dom, bo mam swoje plany, lubię podróżować, chcę w końcu zmienić samochód. A takie oszczędzanie cały czas pieniędzy, żeby wrzucić w dom kojarzy mi się z totalnym zniewoleniem przez nieruchomość. Co sądzicie? Mamy ja 25, a on 27 lat.
  2. Dzięki za odpowiedź. Generalnie to dom jest już wykończony na tyle, że da się mieszkać. Są gołe ściany, nie jest zrobiony do końca sufit (położona gładź), nie ma drzwi, nie ma farb, które ostatecznie mają być nałożone. Ale bardziej mnie martwi to co na zewnątrz, bo to jest tragedia. A w kwestii robienia samodzielnie to sami wybudowaliśmy ten dom tylko ja już mam tego o tyle dość, że nie robiliśmy nic innego przez rok. Może jest to tańsze, ale ile nerwów człowiek stracił i jak bardzo nie miał życia przez ten rok to szkoda mówić. I 2 lata wcześniej też, bo już było zbieranie na wkład własny, na działkę, na budowę. Żadnych wakacji, praktycznie żadnych wyjść. Nikomu nie polecam. Może to jest też kwestia tego, że jestem wypalona już tym wszystkim i potrzebuję odpocząć, a on cały czas tylko dom i dom. Jemu się tu mieszka dobrze, ja czuję, że to nie do końca moja bajka.
×