Mam znajomego, który mi się spodobał. Jest to lekkie zauroczenie. Myślałam, że może to się rozwinie w jaką pozytywną stronę, ale chyba się myliłam. Już pisze o co chodzi.
Chciał mnie przeprosić za to, że mnie wystawił, ale nie miałam czasu. Ogólnie relacje się polepszyły. Gadaliśmy i żartowaliśmy. Miałam wolne dwa dni, więc wysłałam mu zapytanie czy ma czas w czwartek. Miał czas, więc w żartach napisałam, aby napisał mi w jakiś godzinach i gdzie się widzimy, żeby nie było wystawienia ponownego. Ten zaczął pisać, że jestem jak nastolatka i że wszystkiego się odechciewa. Byłam zaskoczona nagłym zwrotem akcji, no to piszę, że ciężko wyczuć ton wiadomości przez internet i czy jest ostatecznie na nie. Ten jednak odpowiedział, że jest na tak. Więc ponowiłam pytanie już nieco zniechęcona. Ale ten nawet nie odpisał i nie odczytał wiadomości. Tak już jest od prawie tygodnia. Serio się obraził? Za takie coś? To ja tu powinnam być zła. Ja tylko chciałam się spotkać i usłyszeć przeprosiny. Wiem, że żyje, bo jest dostępny i czasem ogląda moje stories. Nawet dał follow jakiejś dziewczynie.
Już nie rozumiem o co mu chodzi. Myślałam, że wszystko jest ok. Zgaduje, że skupia się na kimś innym a ja poszłam w odstawkę. Zawiodłam się na nim. Nie jest prawdziwym mężczyzną, który przyzna się do błędów twarzą w twarz. Tak, jest mi trochę smutno i zawiodłam się na nim.
Znajoma mi napisała, że albo jest zwykłym ...em na którego lepiej nie tracić czasu albo posłuchał się jakieś ...nej rady o ignorowaniu mnie.