Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Neferka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    9
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Neferka


  1. I przede wszystkim ważne, żeby się otworzyć się przed odpowiednim mężczyzną. Ja nigdy nie lubiłam opowiadać o swoim dzieciństwie bo nie cierpię litości i współczucia. Uważam, że ludzie mają dużo gorzej i nie ma się nad czym użalać. A faceci nie wiedząc o tym wszystkim zawsze uważali mnie za zimną i bez uczuć. Tym razem zaryzykowałam i to pomogło mu zrozumieć moje zachowania, reakcje i potrzeby. 


  2. Dnia 9.08.2019 o 19:59, Gość kobietom chyba zawsze źle napisał:


    Z zazdrością sobie właśnie nie radzę i wiem, że wynika ona właśnie z tego niedosytu miłości z dzieciństwa, takie przekonanie, że na miłość trzeba zasłużyć i nie jest dana każdemu. Nie można w pełni zaufać nikomu, lepiej mieć poczucie pozornej kontroli w związku. I ogólny pesymizm, że facet odejdzie, mimo że to ja zazwyczaj pierwsza odchodzę, bo boję się porzucenia.

    Ja miałam to samo. Starałam się nie przywiązywać i kończyłam związki. Nie ma na to rady dopóki nie trafi się na odpowiedniego faceta. Takiego, który zrozumie i da Ci to ciepło, którego nie zaznałaś i sam też będzie go pragnął. 


  3. Ja też dostrzegam u siebie wpływ braku ojca na relacje z mężczyznami. Zazwyczaj była to zazdrość, zaborczość i wieczny niedosyt czułości Aktualnie jestem z chłopakiem młodszym o 5 lat ale wydaje się być dojrzalszy od moich byłych. Daje mi dużo ciepła, czułości i wsparcia ale przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa i pierwszy raz mam ogromną nadzieję, że to ten jedyny. Pierwszy raz w życiu też nie odczuwam zazdrości ale to dlatego, że widzę jego ogromne zaangażowanie w ten związek. Dodam, że chłopak też miał ciężkie dzieciństwo. Ojciec wychowywał go bardzo surowo. 


  4. 2 godziny temu, Nenesh napisał:

    Jeśli partner nie potrafi się pohamować i panować nad sobą, nie stara się i nie pracuje nad tym, bądź rezultatów brak, to z bólem, ale koniec relacji. Trudno, by męczyć się nawzajem, pozwalać zawłaszczać i być terapeutą dla drugiej osoby, nie na tym polega zdrowy związek. Mnie samej pomogła praca nad samooceną i autonomią oraz rozwinięcie świadomości, że partner to nie moja własność i na siłę nikogo przy sobie nie zatrzymam, a nawet nie powinnam.

    Zaczyna się od zagryzienia zębów i robienia sobie wbrew, z poszanowania dla partnera.  

    Dziękuję za odpowiedź. Dlatego właśnie mam nadzieję, że terapia pomoże. Chodzę raz w tygodniu ale wiadomo, że to wymaga czasu. Byłam ciekawa jak inni sobie z tym radzą. 


  5. 2 godziny temu, Kulfon napisał:

    Dobrze, ze chodzisz do psychologa, on wiecej pomoze niz my. 

    Trudno cos doradzic, bo nie jestem zaborcza, jak facet nie odpisuje to czekam, ja tez nie zawsze mu od razu odpisuje, bo nie zawsze sie da. Moze stawianie sie w czyjejs pozycji pomoze?

    Będę się starać, dziękuję 


  6. Ja jestem zaborcza. Doszłam do takiego momentu życia, gdzie wreszcie to do mnie dotarło i i staram się coś z tym zrobić. Sama nie mogę uwierzyć, że potrafię się przyczepić o takie pierdoły ale to jest silniejsze ode mnie. Podam najgłupszy przykład: wiem, że on zawsze ma telefon przy sobie. Zawsze od razu odbiera, odpisuje na wiadomości innym i kiedy widzę, że był dostępny na fb ale nie odebrał mojej wiadomości wściekam się. To jest tylko jeden strasznie głupi przykład ale ich jest więcej. Ten jest najgłupszy i niby zdaje sobie z tego sprawę ale nie umiem z rym walczyć. 


  7. Cześć, jestem tutaj nowa i chciałam zapytać was o rady, jak radzicie sobie z zaborczością w związku? Boję się, że przez to rozpadnie się mój związek ale jednak nie potrafię odpuścić. Od ponad miesiąca chodzę na terapię ale wiadomo, że na początku są to konsultacje, żeby psycholog mógł określić problem i wiem, że to wymaga czasu. Ale chciałabym zacząć działać już teraz. Jak to wygląda u was? 

×