Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ksantyge

Zarejestrowani
  • Zawartość

    311
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ksantyge

  1. Ja znam na wylot takie jak ty. Kobiety które twierdzą, że lepiej im się pracuje z mężczyznami, bo ci są rzekomo lepsi od kobiet. To tylko gadka dla publiki, a drugie dno jest takie, że to zwykłe terytorialistki płciowe. Musza czuć, że sa jedyną kobietą w męskim zespole. To jest coś podobnego co widywałam w czasach licealno-studenckich u niektórych dziewczyn kiedy miały dobry kontakt z innymi dziewczynami, ale wszystkie trzymały na dystans, żeby przypadkiem się z żadną nie zaprzyjaźnić, bo się bały, żeby się któraś ich chłopakowi nie spodobała, bo chłop to było całe ich życie. Podsumowując jesteś jeszcze bardziej prymitywna niż te kobiety które siebie nawzajem tolerują. To co prezentujesz to zwykły suczy terytorializm. I możesz pitolić, że nic nie masz do kolegów z pracy, że to tylko dobre kumpelstwo. Nie musisz miec kompletnie nic do kolegów, chodzi o podświadomy stosunek.
  2. Obgadywać rozumuję jako mówić o kimś nieprzyjemne lub wręcz przykre rzeczy, ale prawdziwe. Natomiast wygadywać bzdury wyssane z palca to już nie jest obgadywanie tylko oczernianie i to już są zachowania wręcz niebezpieczne, a ludzie takowe rzeczy szerzący nie sa w pełni normalni.
  3. Zgadzam się. Te korporacyjne wyświechtane frazesy to zajeżdżają czymś rodem z sekty. Czekam aż nadejdą inne czasy, ludziom sie oczy otworzą i przestanie się wciskać ten kit. Chociaż wielu już sie oczy otworzyły z tych karierowiczów co poszli na wieś i tam sie bawią w ekologiczne hodowle i uprawy albo w szycie butów. "Szkolenie z zachowań nieakceptowalnych". Facet się zmienił, uciszył, bo wiedział, że szykują się problemy i tyle. Zamiast bawić się w sztywne szkolenia mógł po prostu ktoś przełozony z nim pogadać
  4. Ludzie przepracowani jak najbardziej doceniają odpoczynek. Jednak święta to nie odpoczynek przecież.
  5. Jak można coś takiego lubić. Przecież zakupy przedświąteczne czy prezentowe to jest jakiś koszmar..
  6. Zastanawiam się gdzie trzeba pracować, żeby ot tak dostać "parę dni wolnego przed". U mnie w pracy największa panika szefostwa to jakby pracownicy brali wolne przed świętami. Kategorycznie się nie zgadzają. I tak co roku.
  7. Autorko dziwny temat. Jeśli ktoś twierdzi, że sprząta na bieżąco to sprząta na bieżąco czyli nie zostawia niczego na okres przedświąteczny z wymienionej przez ciebie listy. I co chodzi z tą tradycją? Sprzątanie przedświąteczne to dla ciebie jakas tradycja? Mniemam przyjemność? Co kto lubi. Może jesteś bezrobotna albo bezdzietna. Moim zdaniem na świeta jest dość roboty, a porządki generalne sobie odkładać na ten okres to chyba tak dla samozaorania.
  8. Autorko a jak widzisz swoją przyszłość? Tzn. w jakiej pracy byś się widziała?
  9. Tak jest wszędzie. I nie tylko w pracy. Świat nie jest tylko biały. Każdy z nas jest biało-czarny i czasami te czarne aspekty przeszkadzają otoczeniu. Ludzie czują potrzebę sie wygadać, skomentować kiedy coś im w kimś przeszkadza. Wiadomo, że nie mogą tego robić w obecności danej osoby, bo jak to zrobią to się ta osoba zdenerwuje, wyleje się kwas i awantura gotowa. Mi np. przeszkadza, że jakiś pracownik jest trudny lub pieprzy bzdury lub jest topornym samolubem lub konfidentem lub co chwila sobie załatwia lewe chorobowe i czuję potrzebę się wygadać w tym temacie. Wtedy zazwyczaj ktoś drugi się ze mną zgadza i jeszcze dołoży swoje trzy grosze. Wiem, że ja nie jestem idealna i być może komuś przeszkadza coś we mnie i wtedy ten ktoś być może czuje potrzebe to skomentować z kimś. Stwierdziłam, że skoro ja czuję taką potrzebę żeby się wygadac o kimś to powinnam rozumieć, że ktoś tez może mieć taką potrzebę skomentować mnie. Zaczęłam trochę rozumiec te osoby i tolerować to zjawisko póki rozumiem samą siebie. Jesli mnie obgadują to wybaczam póki te osoby mają przewagę innych zalet np. są rozmowne, pomocne. Niech sobie mnie obgadują, byleby to nie było w mojej obecności. Gorzej jak wiem, że ktoś obgaduje i dodatkowo nie widzę w nim żadnej zalety ani nic pozytywnego. Wtedy unikam takiego środowiska.
  10. Pamiętam jak byłam nastolatką to w wakacje przyjechała do mnie kuzynka na kilka dni. Na początku się cieszyłam. Po kilku dniach miałam jej dość i odliczałam tylko, żeby wracała już do siebie... Autorko być może myślisz, że twoi rodzice po prostu mieli pecha, a ty gdybyś miała swojego męża to byłoby inaczej. Niestety nie byłoby inaczej, bo takie jest życie. I tak jest w wielu domach, a może i w większości. Ludzie wszędzie są trudni kiedy wystąpią określone warunki, a te warunki to bycie zamkniętym z drugą osobą w czterech ścianach na co dzień, czy to w domu czy to w pracy. Życie z kimś w budynku na co dzień to jak wyrok w więzieniu tyle, że z możliwością wychodzenia na ileś godzin na zewnątrz. Ale zawsze trzeba wracać. Czy sie chce czy nie. Najgorsze co może być to zamknięcie z drugą osobą i patrzenie kątem oka na każdy jej ruch, w połączeniu z wyrokiem codziennej pracy, nieustających robót, gdzie nawet wieczorny odpoczynek nie przynosi ulgi. Mało się o tym mówi. Aż dziw, że psychologia sie tym nie zajmuje, ale mózg w takich okolicznościach robi się rozdrażniony. Dodatkowe zjawisko o którym mało się mówi to: mózg jest normalny gdzieś do 25 roku życia. Potem stopniowo zaczyna się "coś" dziać. Tzw. zmęczenie materiału gdzieś tam w środku. Wszystko się opatrzyło. Nic już nie zaskakuje. Nic już nie cieszy. Ludzie też o tym praktycznie nie mówią. Dopiero jak w wieku emerytalnym przyjmuje to skrajną formę to wtedy się używa słowa stetryczenie. Ale prawda jest taka, że to zjawisko zaczyna raczkować już ptrzed 30-stką. Nikt za bardzo nie ma na to wszystko specjalnej rady. Czasem nazywają to depresją i szprycują człowieka lekami. Ale szczerze to nie wiem czy to jest choroba czy po prostu naturalna, ludzka reakcja na życie. Ludzie przeciez nie sa ślepi. Jeden dzień taki sam jak drugi. I nawet wyjazd za granicę pomaga tak sobie bez szału. Za granicę też toczy się życie, które nie wygląda jakoś zbytnio inaczej. Może tylko krajobraz inny, ale to tyle. Czasami jak czytam, że ktoś dopuścił się tzw. zbiorowego samobójstwa czyli zabił siebie i innych wbrew ich woli to myslę sobie że ta codzienna męka wspólnego życia u kogoś przekroczyła granicę jego wytrzymałości, wystarczyła iskra i oszalał. Życie jest bardzo trudne.
  11. To prowo jest tak grubymi nićmi szyte, że aż wstydziłabym się coś takiego tu wstawiać
  12. Dziecko ma taką naturę, ale trzeba walczyć, aby go chociaż przyzwyczajać, oswajać. Musisz szukać tych kontaktów sama. Dobrze, że chodzi do przedszkola, ale pasuje abyś ty wykazywała się większą aktywnością i inwencją dla dobra dziecka aby poznawało inne środowiska niż przedszkolne. W lecie częściej na placach zabaw przesiadywać, w zimie musisz rozglądać się co twoja miejscowość dzieciom oferuje z takich zajęć wspólnych integracyjnych. Organizuj mu urodziny z udziałem kilku dzieci z przedszkola. Zapraszaj dzieci z przedszkola do siebie do domu. Ja uważam, że to ma pozytywny wpływ na zacieśnianie koleżeństw. Jak będzie chodził do szkoły to jakieś zajęcia pozalekcyjne i obserwować też czy dziecku one pasują czy otoczenie mu pasuje, jak nie to szukać innych zajęć gdzie dziecko będzie się czuło możliwie komfortowo. Piszesz, że brak rówieśników w rodzinie i znajomych. Jest to duże ograniczenie, ale właśnie ty przez to musisz więcej wysiłku wytężyć aby dziecku organizować środowiska rozwoju
  13. Współczuję takiej sytuacji co dziecko noc w noc bez matki. Z wątpliwym pod względem opiekuńczości ojca w przypadku gdy w ogóle by się zgodził na coś takiego. Gdyby gość był normalny to podejrzewam, że by temat nie był zakładany.
  14. Czemu drugie dziecko z facetem który się nie nadał do życia? skoro go nie ma
  15. To to jest wizyta z opieki społecznej czy wizyta Małgorzaty Rozenek z białą rękawiczką? Jak jakimś dzieciom faktycznie dzieje się poważna przemoc, rodzice są narkomanami to tam nie ma komu sie zjawić i dziecko umiera w mękach, a gdzie indziej okruchy na blacie i wystarczą, żeby zabrać kobiecie zadbane dzieci i ją operacyjnie pozbawić płodności. Taki jest chory system w Polsce.
  16. To to jest wizyta z opieki społecznej czy wizyta Małgorzaty Rozenek z białą rękawiczką? Jak jakimś dzieciom faktycznie dzieje się poważna przemoc, rodzice są narkomanami to tam nie ma komu sie zjawić i dziecko umiera w mękach, a gdzie indziej okruchy na blacie i wystarczą, żeby zabrać kobiecie zadbane dzieci i ją operacyjnie pozbawić płodności. Była taki chory przypadek już w Polsce. Babci dziecka do opieki nie chcą dać, a obcej kobiecie która dziecko zabije już tak. Taki jest chory system w Polsce.
  17. I tu już nawet nie chodzi o sprzątanie tylko o to, że widzicie się codziennie. Kiedy ludzie widzą sie codziennie to przestają się szanować. Dlatego małżeństwo to najtrudniejsze wyzwanie życia, zaraz po ciężkiej chorobie. Dlatego tyle ludzi się rozwodzi, bo za młodu nikt nie ma pojęcia, że pewne zjawiska z biegiem czasu się pojawiają i
  18. Głupio robisz, że nie pracujesz, ale to już twoja prywatna sprawa i jej konsekwencje życiowe będziesz ponosić ty. A jeśli chodzi o sprzątanie to musisz wiedzieć jedno. Chodzenie do pracy zabezpiecza kobietę, ale absolutnie nie zapewnia braku pretensji ze strony męża. Nawet gdybyś pracowała to byś wysłuchiwała to samo, że nic nie robisz, bo tak to wszystko wygląda właśnie, bo tak jest wszędzie. Szczególnie w dzisiejszych czasach, w każdym środowisku. Tacy są właśnie ludzie, że sie zawsze licytują kto jest bardziej zarobiony. Nie tylko małżeństwa ale też dalsza rodzina, znajomi i współpracownicy. Jest to ciężki temat, który powoduje konflikty między ludźmi, wśród ludzi z którymi styczność codziennie to skakanie sobie do gardeł, a wśród dalszych krewnych czy znajomych powoduje zrywanie kontaktów, jest bolączką codzienności
  19. To co dawniej było stare, brzydkie i niemodne dziś jest modne. Takie czasy dziś są, że się nie chce wracać do typowych imion z prlu i lat 90-tych.
  20. Widocznie gdzie indziej jest inaczej niż u mnie. U mnie niemal same miejscowe dzieciaki chodziły do przedszkola i do okolicznych szkół podstawowych. Mieszkam w 100 tys miasteczku.
  21. Bardzo dobrze się sprawdza u dziecka świadomość, że do szkoły idą też inne dzieci z przedszkola, a już w ogóle super jak do tej samej klasy idzie ulubiona koleżanka. Zazwyczaj dzieci idą do szkoły w tym samym rejonie co było przedszkole i rodzice mają na uwadze jaki będzie skład klasy, zabiegają o to by dziecko chodziło do takiej klasy gdzie będzie chociaż kilku znajomych kolegów/koleżanek lub od biedy jedno zakolegowane dziecko. No chyba, że twoja córka nie chodziła do przedszkola to twój wybór.
  22. "Ja w tym czasie bardzo zawiodłam się na swoim partnerze. Musiałam całe mieszkanie przygotować do remontu sama. Odsuwanie mebli, pakowanie.... A on w tym czasie wydał mnóstwo kasy na te jak on mówi ,,biedne,, dzieci i bawił się z nimi. " Ta sytuacja opisana przez ciebie mówi wszystko, jest symptomem ostrzegawczym na kolor czerwony jaki twój chłopak będzie w przyszłości jako twój partner na życie. Dużo kobiet doznaje bolesnych przykrości ze strony swoich narzeczonych, ale mimo to postanawia przełknąć to i brnie w to dalej biorąc z kimś takim ślub. Potem dochodzi do sytuacji jeszcze gorszych, bo z biegiem lat takie pisze życie prędzej czy później. I dochodzi do sytuacji, że żona np. znajdzie się w szpitalu a mąż zamiast być przy niej to bawi dzieci brata, bo go poproszono, a żonę łaskawie przetransportuje tylko ze szpitala do domu. Mijają lata. Podobne sytuacje gromadzą się, ale kobieta zaczyna chorować na depresje, ma okresy załamki totalnej, ale dalej nic nie robi z tym, bo np. ma już wspólne dzieci z mężem, wspólny majątek i wspólny dom czy tam kredyt i jest udupiona po uszy. Lepiej być samemu niż z kimś kto ma cudzych zdjęć w telefonie 2 tysiące a osoby rzekomo najbliższej tylko sto. Serio. LEPIEJ BYĆ SAMEMU. To się źle skończy zobaczysz.
  23. Sorry poprawka miało być "Twój narzeczony nienawidzi go za konkretne rzeczy, ale w duchu imponuje" Powiem ci jednak, że na twoim miejscu bym się głęboko zastanowiła nad sensem waszego związku. Musisz wiedzieć, że problemy widziane przed ślubem po ślubie intensyfikują się 100 razy bardziej. Co może doprowadzić do rozpadu przyszłego małżeństwa i poczucia zmarnowanego życia. Po ślubie pewne rzeczy powtarzają się jak mantra wciąż i wciąż, aż uderzają o twoje najważniejsze aspekty istnienia. Pamiętam o tym, że facet wpatrzony w rodzinę swoją za bardzo nigdy nie jest dobrym mężem i w dalszej perspektywie staje się nieszczęściem kobiety. Bywały już przypadki tu na forum, że facet więcej uwagi poświęcał dzieciom siostry niż swoim własnym. Uważaj, żebyś nie złamała sobie życia.
  24. Wydaje mi się autorko, że tu cały problem się kręci nie wokół tego czy twój facet chce dzieci, bo nie chce, tylko problem cały się kręci wokół szwagierki. Wg opisu wynika, że jest to osoba mimo swej rzekomej niezaradności bardzo pewna siebie, przebiegła aktorka, która tam dominuje i cała rodzina twojego męża, łącznie z twoim mężem jest pod silnym jej wpływem. W ogóle zauważyłam takie zjawisko wśród ludzi podatnych na wpływy, że jak w otoczeniu się trafi jakiś materialistyczny cwaniak, czy cwaniara, którzy lubią aktorzyć to tacy ludzie otaczający mimowolnie lub czasem nieświadomie nawet zaczynają się dostosowywać do takiej osoby, zaczynają ją naśladować, iść w jej gusta, preferencje. Wiem to, bo mam taki przypadek w rodzinie z moją bratową, która jest podobna do twojej szwagierki. Wprowadziła się ona kiedyś do domu moich rodziców na pare lat. I kiedy przyjeżdżałam tam z wizytą to łapałam się na tym w którymś momencie na tym, że dom zaczął żyć pod jej dyktando. Choć na szczęście nie do końca. I dzięki temu się wyprowadzili. Także podsumowując ta niby miłość twojego meża do dzieci brata to w rzeczywistości podatność na wpływ szwagierki. Ona po prostu tym ludziom imponuje jako osoba. Wprowadza ich w swój poziom. Mój mąż np. widzi karykaturę mojej bratowej więc generalnie nie ulega, choć i tak czasem są takie pojedyncze sytuacje, że daje się wkręcić w coś. Nic nie piszesz o bracie męża. Wydaje mi się, że ten brat też jest tym dzieckiem A w rodzinie. Mąż być może nienawidzi go za konkretne rzeczy a w duchu mu brat może też imponuje i by chciał aby było normalnie.
×