Witam. Mam ogromny problem z którym nie potrafię sobie poradzić, jestem/byłem, nie wiem jak to nazwać na chwilę obecną w 6cio letnim związku od roku jesteśmy zaręczeni od pewnego czasu coś się zepsuło, wiem że to w dużej części moja wina bo nie poświęcałem jej wystarczająco dużo uwagi, wybuchałem z byle powodu. Jest mi z tym cholernie źle, zrozumiałem swój błąd chciałem to naprawić. Powiedziała że daje ostatnią szansę, ucieszyłem się i bardzo starałem. Niestety po tygodniu ona stwierdziła że potrzebuje czasu i wyprowadziła się do rodziców. Mówi że mnie kocha i widzi że się staram ale nie wie czy chce ze mną być. Serce mi pęka bo nie wiem co mam zrobić nie potrafię bez niej życ oddychać normalnie funkcjonować, mam 27lat a chodzę i beczę jak małe dziecko. Proszę pomóżcie bo mam ochotę ze sobą skończyć, jestem w stanie dla niej zrobić wszystko ale jeśli ona postanowi że nie che już ze mną być to nie wiem co będzie.