Hej, potrzebuje porady, nie wiem do końca co robić, czuję się skołowana. Jestem z facetem od 3 lat i praktycznie od początku czuje ze tracę czas, że życie mi umyka. W skrócie, problemy zaczęły się właściwie już po kilku miesiącach, jakieś zakazy, nakazy, wybieranie mi z kim mam się zadawać, czego nie zakładać itp. Mój facet nienawidzi mojej najlepszej przyjaciółki, nigdy że mną nie chodzi na jakieś spotkania ze znajomymi, a do tego ma pretensje jak wyjdę sama bo za często i wgl znowu do niej (średnio raz na 2 tyg). Chciałabym moc normalnie go zabrać do znajomych, na jakąś imprezę, cokolwiek, ale on wiecznie nie nie i najlepiej żebym ja też nigdzie nie szła. Nie mogę mu nawet opowiedzieć czy dobrze się bawiłam bo on nie chce tego słuchać, jak jeszcze było wszystko otwarte, przed każdą impreza awantura jakieś chowanie mi ubrań, chore. W domu dopóki mu nie truje nie robi nic, nawet teraz bardzo bolą mnie plecy od tygodnia, i tak muszę wszystko robić sama bo on nawet nie pomyśli żeby mnie odciążyć. Wczoraj narzekałam że po sprzątaniu i gotowaniu jest gorzej, to tylko burknął ze może mnie posmarować maścią. Wieczne pretensje o wszystko, tego mam nie zakładać, z tymi ludźmi mam się nie zadawać, sam mi pokazuje z kim powinnam jego zdaniem, ale kurde nikt mi nie będzie wybierał przyjaciół. Nudzi mi się z nim, nic mu się nie chce, jedyna rozrywka to oglądanie netflix i spacer po osiedlu, bo gdzies dalej to już za daleko, on chce odpocząć, do ludzi nie, nawet do mojej mamy ma problem, żeby na święta jechać, jedzie ale najpierw się nasłucham że tylko na 2 godziny i wracamy bo jemu się tam nudzi, teraz przegiął palę. Pojechaliśmy do niej na późne świąteczne śniadanie na 12 i mieliśmy posiedzieć do wieczora, rzadko widzę mamę, właśnie przez niego mimo że mieszkamy od siebie 45 min autem, pojechaliśmy a on ledwo wszedł i stwierdził że musi jechać do kolegi mu w czymś pomóc, mojej mamie było przykro. Wrócił zjadł śniadanie po t jak my już dawno zjadłyśmy, wyszedł z psem i poszedł spać. Obudził się na obiad i do domu, no wstyd mi za niego. Ciągle czuje ze czegoś mi brakuje, zastanawiam się jak by było samej lub z kimś innym. Zazdroszczę koleżankom jak facet po prostu idzie z nimi do jej znajomych i zachowuje się normalnie, jak paczka jadą na jakąś wycieczkę, czy gdziekolwiek, ja nie mam takiej możliwości, bo jemu wiecznie coś nie pasuje, najlepiej żebyśmy siedzieli we dwójkę w domu, no ewentualnie z jego znajomymi. Mam już tego dosyć ja mam 27 lat, chce normalnego życia i nic więcej, czy ja naprswde tak dużo wymagam?