inka7282
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez inka7282
-
Jarzynka, u ciebie 10 kg to pójdzie w jeden dzień ;) więc nie ma co zazdrościć. A my właśnie zasialiśmy zioła, ciekawe co z tego wyjdzie, bo kazde siało jak chciało,a nie po pół skrzynki. Ale przez godzinę był spokój (względny, bo pomijam ich wrzaski MAMO!!!!! i kłótnie na całą wieś, poniewaz udawałam,ze nie słyszę :D )
-
oz, cholera, pół dnia przeszukałam książki pt \"Prawa matki Marfiego (coś inaczej się pisze, ale niech mnie któras anglistka poprawi :) ) chodzi o to,że to zbiór takich oczywistych spostrzeżeń dotyczących ciąży, z których czytając się śmiejemy, a potem okazuje się,że to cała prawda. a piszę o tym, bo jedno z tych praw, ktore strasznie mi utkwiły w głowie mówi: DZIEWIĄTY MIESIĄC CIĄŻY JEST NAJDŁUŻSZY. Dla innych to absurd, ale dla \"ciężarówek\" szczera prawda. Inne prawo mówi, że JAK PIERWSZEMU DZIECKU SPADNIE SMOCZEK, TO MYJESZ, GOTUJESZ I ODKAZASZ, ZANIM PODASZ PONOWNIE. JAK DRUGIEMU UPADNIE, TO OBLIZUJESZ I WKŁADASZ DO BUZI, A TRZECIEMU POZWALASZ,ZEBY PIES PODAŁ. No cóż, jak urodziła się zuzia, to się bardzo na to obruszałam, a jak Młody, to...uwierzcie,że się sprawdza ;) nie doszłam wprawdzie do trzeciego, ale myslę,ze byłoby tak jak napisane :D Młody ma na drugie Stanisław, a pierwsze zadne nie trafione :( Na razie zmykam, bo robimy zielnik i zaraz cała podłoga będzie w ziemii. zajrzę wieczorem.
-
No, właśnie...które pierwsze? Znacie moje ciekawe życie, a z imionami dla Pierworodnej też nie obyło się bez przygód. Ja chciałam Zuzannę, mąż Katarzynę. Po dzikich bojach, w które wciągnięta została cała moja rodzina ustalone zostało: Zuzanna Katarzyna. No i przynosi mi dowód z wpisanym dzieckiem, a tam jak drut: Katarzyna Zuzanna. Myslałam,że go zabiję :(:(:( A on biedny ma wpisane na odwrót, czyli dobrze :) Pani urzędniczka się pomyliła, na szczęście akt urodzenia wypisany był dobrze, bo mój mężulo by nie miał życia.
-
Ja bym wybrała Miłosza i Nelkę. Chociaż mam słabość do staropolskich imion i pewnie Nelka byłaby u mnie Anielką. :) Bo właśnie np. dlatego nigdy nie podaję imienia Młodego. Jest tak charakterystyczne w moim rejonie, że np. gdyby tu zajrzał jakiś mój uczeń, to zaraz by zidentyfikował, że to o mnie chodzi. Chociaż tak naprawdę to Młody miał być Zośką, tylko w ostatniej chwili mu się odmieniło i dlatego dostał imię po prostu po moim Tacie. Zresztą i po moim dziadku, i po dziadku męża. Bo imię niby rzadkie, ale u nas jakieś tradycyjne. A po roku jakoś dopiero wyczailiśmy,że urodził się w rocznicę śmierci swojego pradziadka imiennika, czyli jakiś palec Boży czy co? Możecie podać propozycje jak ma na imię Młody, a jak któraś trafi, to wam na meila wyślę :D Taka mini rozrywka :D
-
ech, wszystkie baluja, to ja chyba w przerwie w pilnowaniu psów, potrzymam wartę przy jarzynce :) trzymam cię za rączkę jakby co...:D
-
acha, a jako doświadczonej \"zwierzęcej niańce\" wydaje mi się,że dla takiego dziecka, i to do bloku, przy pracujących rodzicach to jednak najlepszy jest kot (choć serce mi psa oczywiście podpowiada:D ). ale kot załatwia się do kuwety, sam się myje, nie je dużo, a naprawdę potrafi biegać za głupią piłeczką pół dnia. przy tym śpi z młodym, a jak się potrafi przymilać :) no i najważniejsze: potrafi uciec, lub się obronić przed zbyt intensywnym przytulaniem.no i szczepień i innych zabiegów weterynaryjnych nie potrzebuje tyle co pies.
-
cześć dziewczyneczki :) trochę rzadziej (?????matko, nie wiem, przez jakie ż :( człowiek jednak się cofa :(:(:( )jestem, bo zaczyna sie goracy okres przedegzaminacyjny :( ale murzynka chyba upiekę, bo nie wyglada na trudnego:D jak wiecie, to mi nawet z kruchego ciasta zakalec wychodzi, więc nawet nie próbuję :( co do tabsów, to niech się tam nie boją,ze nic nie będzie się jeść - ja akurat nie mam z tym problemów. i nawet nie podejrzewam,ze fałszywe, bo sucho w gębie mam jak na pustyni, a szwagierka chudnie po tej drugiej połowie paczki aż miło. straciłam 2 cm w pasie i na tym koniec. waga mi nie przeszkadza, a poza tym jeżdżę solidnie na tym rowerze, więc może mięśnie mi rosną;) Jarzyneczko, ja sama się juz niecierpliwię, a co dopiero się dziwić tobie :D Malinko, ty się pozbywasz podopiecznej, a ja od jutra mam borysa, bo tata jedzie do mamy. ciekawe jak przezyjemy, bo jak są dwa olbrzymio-olbrzymie sznaucery, to odrzucaja rokiego na bok, a kot dostaje szału. i na dodatek wygląda na to,ze borys będzie większy od swojego tatusia. no, chyba,ze to ten nieobcięty ogon go tak powieksza. Lelonowi ogon jeszcze właściciele suki obcięli, na szczęście uszy oszczędzili. a sznaucer z ogonem jest jeszcze piekniejszy :) Sikanie młodego powoli ustaje, mocz juz ma czysty, zobaczymy na jak długo :) za to jako 6latek zaczyna się robic okropny. czas zweryfikować metody pedagogiczne :D A jak tam Kasiulek? zmykam robić kolace, bo mąż u teściowej. O dziwo, słuchajcie mój teść odzyskał swiadomość i nawet udaje mu się sensownie odzywać. niestety, przerzuty na kości już są b. duże, nogi zaczynaja gnić :(:( ale dla rozweselenia atmosfery przytaczam wam jego rozmowę z teściową, po przebudzeniu: - gdzie moja żona A? -tu jestem. - nie, ty ne, ty jesteś za brzydka :D
-
Jarzyneczko, przypomniałam sobie,że jak jęczałam mojemu lekarzowi \"jak długo jeszcze\", to podał sposób na przyspieszenie porodu: \"indiańskie pieszczoty\" czyli...seks :D
-
Jarzynka, trzymam kciuki i pamiętaj,ze Zuzinki sie szybko rodzą ;) więc zebys zdążyła do szpitala. Moja ukochana szwagierka, rodziła pierwsze dziecko tak: rano była u lekarza, bo ją brzuch bolał. lekarz stwierdził,że to cyt. \"stawiania macicy i jeszcze poczekamy\". wieczorem bolało ja jeszcze bardziej, ale za chiny ludowe nie chciała jechac do szpitala, bo to jeszcze nie to. jak juz się tarzała z bólu po łóżku, to szwagier zadzwonił do nas po pomoc, czyli po porządny opier... dla niej. w koncu dowlókł ja do szpitala, a za pół godziny mó chrzesnik już był na swiecie :D A teraz jadę po rodzinkę, bo mężuś zabrał dzieci do znajomych, żebym ja mogła spokojnie układać testy sprawdzające, bo do przedmiotów zawodowych np. laboratorium nie ma żadnych gotowców. chociaż do chemii też sama układam :D PN, w takim razie jak będą jakies naszyjniki, to daj mi znać :) całuski
-
a ja idę zajrzeć na allegro, bo Młodemu nie mogę nastarczyc spodni do przedszkola. cholerka mała nie ubierze żadnych co by miały guzik. muszą być na gumie i najlepiej dresowe :( a wystarczają góra na dwa tygodnie :( i potem klej, farbki, tłuszcz są nie do wyprania, pomimo, że codziennie ma inne, czyli wypada,że po dwóch ubraniach są do wyrzucenia. ale cóż, moje dziecko odkryło w sobie twórcze pasje: podobno ze wszystkiego co mu wpadnie pod ręce potrafi stworzyć obraz. tylko dwa elementy są stałe, klej i plastelina ;)
-
hm, tak was słucham o tych kolczykach, bransoletkach... a moze mogłabym zobaczyc jakies naszyjniki paciorkowe? PN masz cos takiego? monia, no i co moja rejestracja poszła na twoje konto, bo taka cos niepewna jestem :(
-
dunia tez przysłała zaproszenie do nivea, ale figa była pierwsza:) tak więc masz mnie monia na liscie, tylko czy oni będa wiedzieli,ze to ja dla ciebie? bo tam nic takiego nie trzeba było wypełniać? a ja tylko blondynka jestem:D co z tego,ze farbowana?
-
acha, cholewka, tez już od dawna myślę o tatuażu, tylko się boję :( no i nigdy nie mam czasu...A ile kosztuje taki niewielki tatuażyk?
-
Całuski moje śliczne, przebumelowałam tydzień na zwolnieniu, ale chciałam pozyczyc wam spokojnej nocy. i bez nerw :D
-
ojej, a co tu od rana tak pusto? wszystkich grypa złozyła? jarzyneczko, a ty gdzie? chyba jeszcze nie urodziłaś?
-
eee, to ja jako,ze mniej kaloryczne te oponki, to wkrochmaliłam całą miche ;)
-
No tak, ledwie wylazła na świat ze szpitala, a już gości przyjmuje ;) Ech, młodość:D udanej zabawy :)
-
Duża świninka chora :( ponoć jakis wiruś taki panuje,ze tylko wysoka goraczka i nic więcej :( Katarinko nareszcie :D:D:D pisz, kochana,pisz :) dopiero wróciłam z konferencji, padam na nos i nadal się nie ważę, ale jeżdżę na rowerku. może nie chudnę, ale kręgosłup mniej mnie boli. a Młody się wczoraj mnie zapytał, czy go jeszcze kocham, bo już się z nim nie bawię. od jutra odkładam wszystko na potem i zajmuję się dziećmi :D a teraz idę szukać zdjęcia z dzieciństwa, bo w szkole jest konkurs walentynkowy pt. \"Rozpoznaj ukochanego nauczyciela\" ;)
-
witam wieczorkiem :) siadłam sobie z herbatką grejfrutową. Malinko- nie ważę się, dziś odważyłam się zmierzyć, w pasie jakby ze 2 cm mniej, a przed okresem jestem :D szwagierka bierze codziennie i cierpi własciwie tylko na bezsenność- 2 kg ma mniej. u mnie tradycyjnie brak objawów, jedynie czasem mnie \"zmora dusi\" czyli robi mi sie w okolicach klatki piersiowej gorąco. zauważyłam,że tak ok. 11 rano, jak wypiję swoje nerkowe ziółka. odstawiam je na razie. przepis na pieczeń (ja ją robię właśnie w piekarniku elektrycznym: ładny kawałek karczku lub schabu obsypać marynatą korzenną lub staropolską. dodac trochę cynamonu i wegety. wrzucić do tego suszonych sliwek, lub moreli, lub żurawiny (tylko żurawiny nie za dużo) i pokrojone w plastry twarde, kwasne jabłko (najlepsze są te zielone), albo wszystkiego po trochu.. zalać olejem i zostawić w lodówce na trochę (ja to przygotowuję po prostu wieczorem-czas przygotowania 5 min). nagrzać piekarnik i wstawić mięso w brytfance, albo naczyniu żaroodpornym. po ok. 0,5 godz (chodzi o to,żeby mięsko pusciło soki) dodać zagęstnik do sosu: ja robię na 0,5 l. wody 2 łyżki mąki zwykłej. i zostawić na ok 1,5 godzinki albo dłużej, zalezy jak duzy kawałek mięsa. można sobie robić co innego w tym czasie :) podaję to albo z kaszą gryczana, albo kluskami sląskimi. pycha! czasem pod koniec pieczenia kroję mięsko w plastry, wtedy się robi jeszcze miększe. jeśli robicie schab, to zamiast wegety poypuję solą zmiękczającą. sos zawsze mozna dosłodzić, dosolić, dodac cytyny, czyli doprawić :) zmykam laleczki, bo padam na nos, a z mężęm znowu jestem w stanie cichych dni. porąbane to wszystko :(
-
witam :) wydrukowałam plan lekcji !!!! siedziałyśmy wczoraj z koleżanka do 21 w szkole, ale tak sie zgrałysmy,ze dziś tylko drobne poprawki i gotowe :) jak chcecie to podam wam przepis na pyszną i baaaardzo szybką w przygotowaniu pieczeń z karczku, albo schabu. Jarzynko, dobrze,ze dojrzałaś do nowych priorytetów. na pracę jeszcze będzie czas. a moja tesciowa kupiła grobowiec! zastanawiam się tylko za co? ale jej sprawa. ogólnie jestem dziś jakaś taka negatywnie pobudzona,że nawet pierwszy raz w życiu wydarłam się w szkole w pokoju nauczycielskim, bo ktoś sobie probował ze mnie zartować :( jestem przerażona swoim zachowaniem :( i dalej żrem :(:(:( ale jeżdżę na rowerku :)
-
Malinka, a jak tam tam samopoczucie, bo u mnie nic się nie dzieje :( żrem jak żarłam :(
-
Poproszę też szampana :D szalony dzień minął b. szybko :) zakopałam sie autem dwa razy, zagrałam głupia blondynkę, więc znalazł się dobre dusze, co mnie wypychały, nie zdązyłam na dzień dziadka, ale dziadek zdążył :D zuzinka ma same piąteczki (tylko z wf 4 - jak jej mamusia ;) ), plan lekcji ułożony, wklepany do komputera (tylko jeden mały drobiazg-właśnie dzwoniła Dyrekcja,że do porawy, bo jeden nauczyciel idzie na urlop wychowawczy!!!) ale juz mnie nic nie jest w stanie zadziwić. jakby któraś potrzebowała napisać scenariusz do telenoweli, to służę swoim przykładem, zwroty akcji gwarantowane ;) No, więc Malinko, zdradzę Ci sekret,że też dziś wzięłam L :( i też co drugi dzień planuje + rowerek. szkoda mi buffy, ale pamiętaj,że lełon też jest bez jednego oka i nikt tego nie zauważa, a jemu to do tego stopnia nie przeszkadza,ze sami o tym zapominamy. jak tłumaczono mi w klinice, te akurat psy, wogóle maja słaby wzrok. nie wiem jak labradory, ale przy takiej opiece...:D Brydziuchna, a co do rodzeństwa, to nie chcesz jakiś badań przeprowadzić na \"wybranej grupie osób\"? służę swoimi świninkami, które odkryły,ze rodzeństwo może się prać :( ale z drugiej strony zuzia pozyczyła Młodemu swój wyrwany ząb pod poduszkę,żeby mu zębowa wróżka przyniosła pieniązki :D nie przyniosła:) ząb zabrała i napisała,że chciał ją oszukać i wróci dopiero po jego własne zęby. Figula, kurde, co z tą Kasiulą? może ona chorobami na stres jakis reaguje? Waniliowa, a ja Ci ręczę,że maleństwo urodzi się 9 sierpnia, tak jak moja zuźka (miała być 8.08). Za to Młody urodził się 07.07- ponoć szczęsliwa data :)
-
no helloł :D dowlokłam dzisiaj tłumik do pracy :( dobrze,ze zaraz obok jest warsztat i naprawili :D ale 120 zł znowu w plecy :( ale juz nie warczę jak traktor i policja mnie nie złapie :D Brydziu, zdjęcia cudne, skromnie bardzo rzecz ujmując :D:D:D od soboty nie miałam pradu, dopiero dzis naprawili, cholera, z tym pradem u nas to juz cyrk :( a teraz na razie lece, bo moja młoda wyrwała sobie zęba :) od jutra zaczyna się szaleństwo szkolno-przedszkolno-babciowo-dziadkowo-zabawowo-karnawałowe. oprócz tego: konferencja, wywiadówka, zebranie komisji przedmiotowej, zmiana planu lekcji. no i znowu zaczęłam gotowac, bo stołówkowe na razie mi się przejadły :( także jakby mnie nie było, to myslcie o mnie, bo pewnie siedze na jakimś zebraniu i myslę o powrocie do domu. ps. moja teściowa poszła dzis załatwiać cmentarz. to chyba jakieś nienormalne, bo teść przeciez jeszcze żyje!!!!!
-
no, wszystko doszło, zrobiłam sobie porządeczek w adresach (dzięki Budyniu). do Jarzynki też napisałam :) pajak ustrzelony przez kota ;) acha, zapomniałam wam napisać,że nasza luśka jest jednak w 100% kocurem czyli lutkiem. no, niech i tak będzie :D ale mnie zuźka wyrolowała nie? od początku to wiedziała,ale żeby go mieć, to wmawiała,ze to kotka :) dopiero jak gadzina się w domu znalazła,to dziecko powiedziało co i jak, no i wet potwierdził. a tak a\'propos to faktycznie robi się juz z niej dama, wszak 11 lat jej w sierpniu stuknie :D jak widziałam dziś na tych zakupach w co ją chce ubrać babcia, a co ona wybiera, to normalnie wyłam ze smiechu. i tak zakupione zostały: falbaniasta sztruksowa spódnica- pastelowa zieleń, róż i brąz- to babcia, zielony bojówkowy polar (do tej spódnicy niby)- to zuzia, a babcia myślałam,ze się popłacze, bo stała z różowa tiulową bluzeczką. kompromisem były różowe aksamitne bojówki- na które zgodziły się obydwie :D a do tego różowy szalik. ale jaja, na razie spadam, bo mój mąż wrócił. dziwne, dziwne, dziwne. a miał być taki samotny wieczór
-
z tych nerwów całą godzinę przejeździłam na rowerku, ale się wyżyłam, skoczę na pocztę, uratuję Młodego od pajaka ;) i wracam zaraz.