Hej! Mam poważny problem z byłym chłopakiem. Nie rozumiem go totalnie. Mieliśmy cudowny związek, ale przez niedojrzałość się rozpadł. W sensie, przez jedną kłótnie, na której wydarzyło się za dużo. Nie przestaliśmy się kochać. Ja szybko znalazlam nowego faceta, bo bałam się samotności. Chłopak za to przez rok starał się do mnie wrócić. Pisał listy, przynosił kwiaty, pytał o mnie znajomych... poniżał się rok. Ja jednak byłam przekonana, że robi to z samotności, zła na niego i nie wróciłam. Trwałam w nowym związku. Po 2 latach widzieliśmy się kilka razy na ulicy. Uczucie odżyło. W sensie, dało o sobie znać po raz drugi. Chciał się spotkać. Ja się bałam, bo miałam już stabilizację i byłam zaręczona nawet. Po 3 latach nadal pisał po pijaku, że kocha. Później myślał, że wzięłam ślub. Plotki. Nie wzięłam go. Ale on znalazł kogoś innego. Ja nie wiedziałam o tym. Zerwałam zaręczyny po 4 latach związku, bo wiedziałam, że nie chcę być z kimś kto jest "tym drugim" w sercu. Napisałam do byłego emocjonalną wiadomość. Od razu odpisał i chciał się spotkać. Pod koniec rozmowy przyznał, że kogoś ma od kilku miesięcy, ale się nie układa totalnie. Zerwał związek i planował przyszłość ze mną. Patrzył na mnie jak kiedyś - z miłością. Zachwycony był mną, mówił jak dużo o mnie myślał, jaki jest szczęśliwy, jak bardzo ma nadzieję, że nam wyjdzie, jak bardzo boi się, że nie wyjdzie, jak bardzo się będzie starać, żeby wyszło, snuł plany na przyszłość itp. Przestraszył się sam, że to idzie za szybko. Mówił, że przeszkadza mu, że byłam zaręczona, że mu z tym dziwnie, że boi się, że go nie kocham szczerze, że nie rozumie tego wszystkiego, że będę myśleć o byłym skoro tyle byliśmy razem itp. Jednak nadal widać, że kocha. Mówił ze smutkiem czemu się w ogóle rozstaliśmy, że tak bardzo jest szczęśliwy przy mnie, że czemu jest taki głupi, że ma jakieś obawy itp. Następnego dnia jednak oschle powiedział, że to sam sentyment, że koniec tego i wrócił do byłej, z która był kilka miesięcy i z która podobno od początku nie dogadywał się tak jak ze mną. Zapewne ją kocha. Jednak czy uważacie, że mnie kocha bardziej? I czy jest szansa na walkę o niego?