ema
Zarejestrowani-
Zawartość
38 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
9 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Dziękuję bardzo za odpowiedzi
-
Jestem z moim chłopakiem od kilku lat. On zawsze otaczał się gronem znajomych, ja natomiast miałam zaledwie kilka zaufanych osób w swoim towarzystwie. Wsrod jego znajomych miał i koleżanki i kolegów z przewagą koleżanek. Jedna z nich była z nim szczególnie blisko. Kiedy byli w gimnazjum zaproponował jej czy nie chce się z nim spotykać, ale go odrzuciła. Od początku kiedy ją poznałam czułam od niej niechęć do mnie, tak jakby się jej nie podobało, że jestem z jej przyjacielem. Kiedy zaczął się, ze mną spotykać ograniczył imprezowanie, na rzecz spędzenia czasu ze mną (często mimo to chodziliśmy do jego znajomych na imprezy). Spotkało się to z dezaprobatą, a szczególnie jej to było nie po drodze. Po kilku latach związku potwierdziły się moje przypuszczenia. Ta dziewczyna wygarnela mojemu chłopakowi przy mnie, że nie spędza z nimi już tyle czasu, że z nimi (wszystkimi koleżankami) nie tańczy, tylko spędza czas ze mną, na imprezach tańczy ze mną, zamiast bawić się i rozmawiać z nimi (wszyscy jesteśmy w wieku 24-26 lat). Mój chłopak powiedział jej, że nie miał zamiaru mnie zostawiać na imprezach samą, poniewaz widział, że one wszystkie mają mnie w poważaniu, po tych slowach oburzyła sie i zakończyła rozmowę wychodząc. Ona sama ma chłopaka, którego zawsze ma w gdzieś i zostawia go wiecznie samego. Nie wiem skąd taka wrogość w moją stronę, skoro ewidentnie odrzuciła mojego chłopaka wcześniej. Poza tym w wieku 20 parę lat dochodzą inne obowiązki takie jak praca, rodzina I życie nie kreci się tylko wokół imprez. Żeby było śmieszniej, jej przyjaciółka też znalazła sobie chłopaka, więc wygarnela jej tak samo, że już nie ma dla niej czasu i są pokłócone. Nie chcę żeby jego znajomi się odsunęli od mojego chłopaka przez jej negatywne nastawienie do nas i ustawianie ich przeciwko nam, dlatego nie wiem co z tym fantem robić.
-
Z drugiej strony ja nie chcę już zakładać rodziny. Chce się skupić na pracy i zapewnieniu sobie źródła utrzymania po skończeniu studiów, a potem dopiero myśleć o rodzinie i dzieciach.
-
Dziękuję bardzo obejrzę
-
Ja widzę, że mu na mnie zależy ale niestety jak to facet nie widzi wielu rzeczy. Chodzi Ci o to, żeby jeszcze dwa lata go "badać" a po tym czasie oczekiwać poważnych deklaracji? Znajomi go często pytają kiedy ma mi zamiar się oświadczyć, a on zawsze odpowiada że najpierw trzeba skończyć studia (obydwoje jestesmy na ostatnim roku)
-
Postaram się od niej skutecznie odizolować. Już nawet sama czuję taka potrzebę Strach pomyśleć co by było gdybym była żona jej brata obecnie. Póki co ona ma przewagę, bo ona będzie jego siostra zawsze, a mnie się można pozbyć
-
Ja tam nie wiem czy ją jakiś zechce jak jest taka ofiara losu i nic nie potrafi zrobić mając prawie wiek pełnoletni
-
Racja, obcy w domu ratuj się kto może. Bo ona myśli że brat zostanie z nią pewnie do końca życia i weźmie ślub z nią. Wina też co do nienawiści jej do mnie leży po stronie matki bo ona cały czas mnie porównuje do swojej córki przy niej i mówi popatrz Ty tak nie umiesz, nauczyłabys się. I do mnie mowi żebym ją uczyła np gotować, żebym ją uczyła matematyki bo ona nie umie. A ja na to w myślach że w dupie mam jej nieudolność zyciowa. Kiedyś jak mi ją jej matka przyprowadziła do kuchni, żebym jej pokazała co robię to mi gówniara powiedziała że ona nie lubi gotować bo się brzydzi dotykania surowego mięsa.
-
A jak jej będę unikać to nie uzna że wygrala?
-
Tak coraz lepiej sobie z tego sprawę zdaje, że będę musiała (jeśli zdecyduje się na coś poważniejszego z tym facetem) obcować z tą gówniara. Najlepsze jest to że widzę jak ona prowadzi jakaś dziwną wojnę, w której ja nie mam zamiaru i nie miałam nigdy uczestniczyć. Samo to że mówię chłopakowi po imieniu, a ona się rzuca do matki, ze ona tak na niego mowi. To jak ja mam na niego mówić? Chyba zacznę mówić kochanie to wtedy ją szlak trafi Zastanawiam się nad wyprobowanien taktyki całkowitego jej ignorowania. Jak będzie walczyć sama ze sobą, bo ja będę mieć to w dopie, może się znudzi w końcu.
-
To w takim razie jak jej te granicę pokazać? Żeby przy okazji nie wyjść na sukę.
-
Mój chłopak ma ją za głupią nic nie wiedząca oferme. Jej mama też jest świadoma jaka ma córkę. Nawet mi się nie raz żaliła że nie może sobie z nią poradzić, że strzela jej drzwiami przed nosem, przerywa rozmowe przez telefon w pół słowa i się rozłacza jak ją śmie ją o coś upomnieć. Sama jednak sobie tak córkę wychowała i nadal wychowuje. Ostatnio była taka sytuacja, że gówniara leży cały dzień w łóżku i kazała mamie nastawic pranie, ale miała sobie sama te ciuchy potem wywiesic na suszarce. To oczywiście nie wywiesiła, no to dostała bardzo łagodny opieprz od matki, że tego nie zrobiła po czym jej matka poszla i wykonała czynność za nią. Co do Twojej sytuacji to też współczuję, tym bardziej że Twój mąż kazał Ci zaakceptować je takie jakie są, zamiast z nimi pogadac i pomyśleć jak ty się możesz z tym czuć. Skacz wkoło księżniczek bo one takie są ... no żarty jakieś ..
-
Na chwilę obecną dobre rozwiązanie, ale ja się martwię co będzie za jakiś czas, przez gowniare będę unikać przyjeżdżania do chłopaka i jego rodziców, to tak jakby od niej wszystko zależało
-
Już tak zrobiłam, że po prostu zmieniłam zdanie i pojechalam jednak do siebie. Jednak po tym się zastanowiłam czy nie dałam jej satysfakcji czy jej nie o to chodziło właśnie.