Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Smutny123

Zarejestrowani
  • Zawartość

    13
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Smutny123


  1. Miałem dziś kolejne spotkanie z psychologiem. Mówił, że widzi u mnie mechanizm uzależniania się od kobiet, a co jest tego konsekwencją chciałem w związku zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa i bycia potrzebnym. Jednym z negatywnych tego skutków jest zbytnia służalczość i brak własnego zdania i manifestowania swoich potrzeb. Ale niestety również tak byłem zajęty spełnianiem swojej potrzeby, że wszystko co ona robiła brałem bardzo emocjonalnie do siebie, stąd kłótnie i niestety powiedział zdanie: "Prawdopodobnie był Pan tak zajęty spełnianiem swojej potrzeby bliskości z nią, że zapomniał Pan ją dostrzegać. Paradoksalnie był Pan z nią cały czas, ale nie dostrzegał jej Pan". Powiedział, że oboje byliśmy pod tym względem toksyczni, ona szybkimi oświadczynami chciała poczuć się kochana i potrzebna, a ja chciałem być od niej zależny. Niestety jedynie ona miała odwagę to zakończyć. 

     

    Rozumiem teraz swoje błędy i rozumiem, że to tak musiało się skończyć. Teraz mam takie cholerne poczucie winy, że mogłem bardziej się nią zająć, bardziej przejmować i doceniać, ale mam też żal, że gdy zawsze próbowałem to nie potrafiła ze mną szczerze porozmawiać. Dążę na terapii, żeby w następnej relacji nie być taki potrzebujący, ale mimo wszystko to bardzo boli. Chciałbym ją przeprosić, mimo że nadal czuję skrzywdzenie. Nie wiem może się zagubiłem w tym wszystkim. Namieszał mi w głowie trochę


  2. 3 minuty temu, Hellies napisał:

    Aczkolwiek kochać nad własne życie można. Jeżeli taka miłość jest odwzajemniona to wtedy obrona tej osoby kosztem własnego życia jest jak najbardziej możliwa.

    36 minut temu, robięjaklubię napisał:

    Myślę, że to nie miłość zabija tylko zaborczość, zachłanność, osaczanie, naciskanie na wyznania, kiedy osoba nie jest na nie gotowa.

    Ludzie spotykają się po to by nawzajem się czegoś od niebie nauczyć, by przeżyć pewne doświadczenia, które nas zmieniają. 

    Uczymy się całe życie, lekcja za lekcją.

    Nie byłoby na świecie szczęścia gdyby nie było też cierpienia, nie byłoby mądrości gdyby nie było głupoty.

    Nikt nie powiedział, że za jakiś czas do siebie nie wrócicie. Póki co trzymała bym się na dystans. Może nie znajdzie w innych tego czego szuka i wróci. Wtedy nie leć z otwartymi rękami, niech trochę o ciebie zawalczy. Im trudniej przychodzi nam coś zdobyć tym bardziej to doceniamy.

    Nie miel żalu o jej zachowanie. Myślę, że sama była pogubiona w tym co czuje. Z jednej strony pamiętała dużo cudownych chwil na plus, z drugiej zachowania, której jej nie pasowały.

    Staraj się odcinać myśli jak tylko się pojawiają. Pomysł z bieganiem bardzo dobry, przepracujesz wszystko w głowie. Na początku trzeba się zmusić a potem już idzie.

    To co się dzieje, to nie koniec świata, choć teraz tak to widzisz. Za bardzo ją idealizujesz. Spotkasz jeszcze wiele kobiet na swojej drodze i przeżyjesz wiele cudownych chwil. Pomyśl one gdzieś na ciebie czekają i to będzie.

    Uśmiechnij się, po pewnym czasie inaczej na to wszystko spojrzysz.

    Dziękuję wam za te słowa. Akurat na powrót raczej nie ma szans. Jak pisałem, gdy powiedziałem jej, że prawdopodobnie kogoś ma wszędzie mnie poblokowała, założyła konto na portalu randkowym i napisała "że nie chce mieć kontaktu z taką osobą jak ja. Zniszczyłes to co mogło między nami być, czyli przyjaźń swoim zachowaniem". Musiała zbierać w sobie pogardzę do mnie już jakiś czas, ale nie wiem z czego ona wynikała. Raz jej napisałem, że jednak kochałaś kiedyś taką osobę jak ja, więc tych słów mogłaś sobie oszczędzić. Napisała tylko żebym dał jej spokój. Tak zrobiłem


  3. 2 godziny temu, meduza31 napisał:

    Brian May z Queen napisał tekst do utworu "Too Much Love Will Kill You" a Freddie Mercury pięknie to zaśpiewał.Tyle prawdy w jednym utworze.Trzymaj się Smutny123.Nie przerywaj terapii,nie siedź dziś w domu,tak jak piszesz-wstań,zjedz posiłek a potem wyjdź pobiegać.Koniec związku jest porównywalny z doświadczeniem śmierci bliskiej osoby.Zanim poczujesz się lepiej i rozpoczniesz nowy etap życia,czeka cię wiele pracy nad sobą.Bądź cierpliwy i troszcz się o siebie,daj sobie czas.Krzysztof Krawczyk śpiewał "wstaje nowy dzień,jeszcze jeden dzień....czy zostawi nam żal,czy nadzieję nam da?...."  Trzymam kciuki za Ciebie Smutny123.Udźwigniesz to życie,dasz radę chłopaku.

    W ogóle z piosenką Briana to ciekawa historia. Towarzyszy mi już od lat. Kiedyś podczas związku, gdy poznawałem dziewczyny zawsze miałem ją w głowie, żeby się nie zauroczyć, żeby nie zranić ani nie oszukać narzeczonej, bo jak mówi piosenka za dużo miłości zabija. Wczoraj też ją słuchałem i miała już inny trochę sens, taki jak mówisz. Piękno muzyki to wielokrotność interpretacji


  4. 1 godzinę temu, meduza31 napisał:

    Brian May z Queen napisał tekst do utworu "Too Much Love Will Kill You" a Freddie Mercury pięknie to zaśpiewał.Tyle prawdy w jednym utworze.Trzymaj się Smutny123.Nie przerywaj terapii,nie siedź dziś w domu,tak jak piszesz-wstań,zjedz posiłek a potem wyjdź pobiegać.Koniec związku jest porównywalny z doświadczeniem śmierci bliskiej osoby.Zanim poczujesz się lepiej i rozpoczniesz nowy etap życia,czeka cię wiele pracy nad sobą.Bądź cierpliwy i troszcz się o siebie,daj sobie czas.Krzysztof Krawczyk śpiewał "wstaje nowy dzień,jeszcze jeden dzień....czy zostawi nam żal,czy nadzieję nam da?...."  Trzymam kciuki za Ciebie Smutny123.Udźwigniesz to życie,dasz radę chłopaku.

    Bardzo dziękuję za słowa wsparcia. Wiem jak wyglądało życie przed nią, ale nie umiem sobie wyobrazić życia bez niej. Właśnie spałem i wspomnienia nie dają wytchnąć. Ale kiedyś to odejdzie, wiem o tym

     

     

     

     

     


  5. Właśnie, mam do niej żal, że zrobiła mi nadzieję tymi krokami i tym, że niby tęskni, bo jestem przez to 2 tygodnie do tyłu z przechodzeniem rozstania. Na szczęście od jutro mam sporo pracy więc będę miał się czym zająć. Jest jeszcze kwestia natrętnych myśli, z kim jest co robi. Nie mogę mieć do niej o nic żalu, w końcu nie jesteśmy razem, szukam na razie sposobu jak myślami i emocjami odciąć się od tej osoby. Też byłem głupi, bo jak ludzie mówili mi o zasadach atrakcyjności, to ich olewalem, bo przecież u nas jest inaczej, bardzo się kochamy. Jak widać człowiek mądry po szkodzie. Paradoksalnie mam wrażenie, że jak się kłóciliśmy na początku związku to było między nami lepiej były emocje pozytywne i negatywne, wtedy była bardziej zaangażowana. Gdy pojawiły się u mnie wyrzuty sumienia i stwierdziłem, że koniec kłótni, zazdrości itd chciałem jej zrekompensować te chwilę nadmiernym uczuciem, co mnie zgubiło


  6. 7 minut temu, marinero napisał:

    Zajmij sie jakims hobby, swoja jakas pasja  a jak jej nie masz to znajdz i robudz! 

    Mozna czytac ksiazki.Ja polecam popracowac nad budowa miesni.Od razu poczujesz ulge psychiczna  a przy okazji poprawisz sylwetke co ci sie przyda w poznawaniu nowej kobitki 🙂

    Dziękuję, na razie przychodzą mi z trudem najprostsze czynności. Planuje dziś iść pobiegać, może się zmuszę. Pomaga mi świadomość, że ona się dobrze teraz czuje, a ja nie chciałabym być gorszy


  7. 6 minut temu, marinero napisał:

    Przesladowales ja swoja obecnoscia , nie dales jej przestrzeni aby sobie o tobie pomyslala, potesknila  i w ten sposob zabiles zainteresowanaie soba 🙂 .

    To ona powinn kontaktowac sie z toba pierwsza  a ty uznac to za ochote na spotkanie i dopiero wtedy jechac do niej:)

    A tak  nadmiarem swej osoby w jej zyciu zabiles jakiekolwiek zainteresowanie 

    Teraz to juz koopa! Nie dzwon,nie kontaktuj sie.Jesli pierwsza zadzwoni to umow sie na spotkanie i nie dzwon nigdy pierwszy po tej randce.

    Masz rację. Po jej przeprowadzce powinienem był tak jej nie osaczać. Najbardziej boli jednak że niby chciała czas dla siebie a po dwóch tygodniach szuka nowej miłości. Nie potrafia mi powiedzieć, że mnie nie kocha, o co prosiłem, ale ona mówiła wtedy że nie będzie mówić tego co ja chcę. Że teraz ma czas dla siebie. Nie mogę przejść do porządku dziennego po tym, że czas dla siebie okazał się czasem dla innych facetów. Jak sobie to ułożyć w głowie i zaakceptować, że tak się stało. Wiem, że nie ma szansy na powrót, ale jak się od niej odciąć. Nie potrafię jej znienawidzić, ciągle jednak tesknie. Masakra


  8. Witam. Opowiem pokrótce moją historię. Byłem z moją narzeczoną ponad 3 lata. W tym czasie mieszkaliśmy ze sobą i było nam wspaniale. Wszystko zaczęło psuć się w styczniu. Narzeczona zmieniła pracę i przeprowadziła się do domu rodzinnego. Jako, że mieszkaliśmy już razem, a ja miałem do niej około 30 kilometrów. Jeździłem do niej co drugi dzień. Na początku marca zauważyłem, że coś się w niej zmienia. Zacząłem temat, że musimy coś naprawić w naszym związku, bo inaczej grozi nam rozstanie. Ona to odebrała jako chęć rozstania chyba. Powiedziała, żebym dał jej czas. Na początku chciała przerwę, podczas której zachowywałem się nagannie, pisałem do niej rano i wieczorem, żeby powiedziała mi o co chodzi, bo ta niepewność mnie zabija. 

     

    Po 3 dniach zerwała ze mną, co bardzo przeżyłem. Miałem nocne poty, dreszcze i napady paniki. Po tygodniu napisała mi, że tęskni za mną i chce pogadać o nas. Pojechałem do niej. Ona powiedziała, żebyśmy zaczęli się znowu spotykać, ale małymi krokami, tak powoli i zobaczymy jak się będzie między nami układało. Zgodziłem się. Spotkaliśmy się raz, wszystko było ok całus na przywitanie i pożegnanie. Zgodziłem się zjeść razem sushi, bo ona kochała je, a ja nie przepadałem. Później omówiliśmy się na wspólny wyjazd w góry. Pojechaliśmy na jeden dzień, zachowywałem się wówczas jakbyśmy byli w związku, ręką na jej nodze, żarty i jeden całus. Nie protestowała. Po powrocie napisała mi, że była przytłoczona moim zachowaniem, bo zachowywałem się jakby już było wszystko między nami dobrze, a ona tak nie potrafi.

    Następnego dnia po pijaku zapytałem co ona czuje do mnie, bo boje się że ona chce się tylko przyjaźnić. Napisała najpierw, że kocha, ale teraz chce mieć czas dla siebie, nie chce związku, potem że nie wie co czuje do końca i że może przyjaźń na razie będzie dobra bo jeśli mamy być ze sobą to będziemy, że oboje męczymy się uczuciami, ja chcę miłości, a ona przestrzeni. 

    Spotkaliśmy się jeszcze jeden raz jako przyjaciele, ale bardzo mnie to bolało i znowu się napiłem. Napisałem jej czy ma kogoś bo to dziwne, że tak nagle się zmieniła. Podpuścilem ją, mówiąc że widziałem ich razem. Po tym tekście powiedziała, że nie chce takiego przyjaciela, że sam zniszczyłem te relacje, naszą przyjaźń i mnie wszędzie zablokowała i jeśli będę ją oczerniał gdzieś to pójdzie na policję. Dwa dni potem zobaczyłem ją na portalu randkowym, na którym pisała, że szuka prawdziwej miłości.

    Szok, niby chciała przestrzeni, nie chciała teraz związku, ze mną powoli, małe kroki, a teraz szuka miłości.

    Nie mogę sobie dać rady, czuję złość, czuję się zdradzony, moje poczucie wartości legło, nie wyspiam, bo ciągle mi się śni ona, w końcu to było narzeczeństwo. Zapewniała, że kocha a pod koniec wgl powiedziała, że pierścionek został w pracy i przepadł. Tęsknota miesza się z żalem, złością i cierpieniem. Najgorzej jest rano, gdy mi się śniła przychodzą myśli samobójcze. Uczęszczam na terapię do psychoterapeuty i mi ona pomaga, ale chwilowo potem znowu mam doła. Nie mam siły wstać z łóżka, nie myje się, niechętnie chodzę do pracy, palę po 2 paczki dziennie i więcej pije, przy okazji biorąc leki nasenne. We wtorek mam wizytę u psychiatry może przypisze mi jakieś leki. Nie mogę przecierpieć, że osoba którą kochałem ma mnie gdzieś i rzuciła mi tekstem "nie chce mieć nic wspólnego z taką osobą jak ty", po czym z uśmiechem rozpoczyna nowe życie, a ja zawalam szkołę i niszczę sobie życie. Są dni, gdy mam motywację do zmiany, ale trwa ona kilka godzin. Straszna krzywda, myślałem, że ja znam, ale teraz czuję się jak śmieć. Nie mam wielu znajomych, a czuję że rodzina już ma dosyć mojego stanu. Jestem z tym sam.

     

    Co mam robić? Ktoś miał podobnie? Jak sobie poradziliście? Boje się komukolwiek teraz zaufać, mam wrażenie, że każdy chce mnie oszukać. A ta pandemia nie pomaga w moim stanie. Dziękuję za przeczytanie...

×