Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Viel

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Problem w tym, że ona potrzebuje atencji, potrzebuję być codziennie adorowana, potrzebuję uwagi zainteresowania. Ja jestem raczej typem zamkniętym w sobie, tylko przed nią się otworzyłem. Mając problemu, stres często częściowo zamykam się w sobie i mimo, że wszystko co robię robię dla niej i córki to są momenty, że nie jestem wylewny również jeżeli chodzi o okazywanie uczuć. Faktycznie jest to proces który rósł gdzieś tam po cichu z każdym moim zamknięciem rósł w siłę... Zauważyłem to za późno. Nigdy jej nie skrzywdziłem, nie obraziłem nigdy świadomie nie zrobiłbym nic wbrew żonie. Co do wcześniejszej wypowiedzi, że jest to niemęskie, zbyt miękkie. Zabawne jest, że ludzie widzą albo białe albo czarne. Na zewnątrz mogę regularnie uprawiać sport, sprawować ważną funkcję w olbrzymiej organizacji, natomiast już w głębi duszy nie mogę być troszkę bardziej wrażliwy niż przeciętny mężczyzna? Może lekko zniewieściały jeśli komuś wygodniej to nazwać?? Szczerze czasem bym nie chciał czuć tyle ile czuję bo w takiej sytuacji prawdopodobnie radził bym sobie dużo lepiej.
  2. Witam Panie, Na początek krótko opowiem o nas. Jesteśmy razem 8 lat, 7 lat po ślubie mamy 6 letnią córkę. Stosunkowo młodzi ja za kilka dni kończę 30 lat żona jest rok młodsza. Jak pewnie zauważycie dość szybko się to u nas potoczyło ale to uczucie, którego nie potrafię opisać słowami, tak głęboko duchowe i fizyczne. I niestety te bratnie dusze gdzieś zgubiły dom. Oboje prowadziliśmy bujne życie towarzyskie, trafiliśmy na siebie i wszystko wokół przestało mieć znaczenie. Stworzyliśmy świat, którego nie ma dla nikogo innego by po czasie dołączyła do nas córka. Na przestrzeni tych lat było wiele problemów, zawirowań i kryzysów. Przeszliśmy wszystko próby wejścia osób trzecich również. W ostatnim czasie bardzo skupiłem się na pracy, planowaliśmy zacząć budowę domu. Zawsze chciałem zapewnić im jak najlepsze życie, całe moje dorosłe życie napędza chęć oddania im wszystkiego na co zasługują. W tym wszystkim zgubiłem to co najważniejsze, za mało uczyć, pożądania i czułości w stosunku do żony przelewalem na zewnątrz, po prostu za mało. Głupi myślałem że ona to wie i zapomniałem, że jest kobietą która potrzebuje nieustannej adoracji, uczucia, czułości. Mój ojciec zginął gdy miałem trzy lata, sam metodą prób i błędów uczyłem się jak być mężczyzną. Wychowany przez mamę otoczony byłem kobietami, wykształciło to we mnie dużą wrażliwość oraz poczucia ogromnego szacunku do kobiet. Drogie Panie jesteście cudowne i niesamowicie silne czego my możemy tylko pozazdrościć Tutaj przejdę do meritum, około dwóch tygodni temu bańka pękła. Żona wyznała mi że czara goryczy się przelała, że już mnie nie kocha. Szanuje mnie, bardzo mnie lubi i ceni jako człowieka ale miłość zgasła, że już nie ma siły walczyć o to abym poświęcał jej więcej uwagi, żebym się nie zamykał. Chce rozwodu. Nie wiem jak to opisać, moje serce na chwilę przestało bić. Nie mówię tego na wyrost cały mój świat to te dwie najbliższe mi Kobiety. Bez nich nie ma nic, pieniądze, dom inne Kobiety nie mają znaczenia. Nie poddałem się powiedziałem, że sprzedam duszę diabłu aby tylko na nowo rozpalić to co zgasło. Żona serwuje mi prawdziwy rollercoaster emocjonalny ze zdecydowaną przewagę porażającego zimna, obojętności. Śpimy osobno i wiem, że to coś bo co będę walczył długo ale dzień w dzień po praktycznie nieprzespanych nocach wstaję i daję z siebie wszystko. Robię wszystko aby czuła, że bjedtem gotów lecieć w kosmos żeby zdobyć przynajmniej kawałek przysłowiowej gwiazdki z nieba. Raz potrzebowałem chyba się wygadać a dwa proszę was drogie Panie zdradźcie mi czy mam szansę? Czy kobieta może tak przestać kochać. Czy można na nowo rozniecić ten ogień. Dziękuję
×