U mnie ta sama historia. Jesteśmy z mężem po ślubie 2,5 roku. Ja do tej pory dziecka nie chciałam, nie czułam się gotowa. Od samego ślubu, a nawet i przed (bo przecież nikt nie będzie wiedział, że jesteś w 2 miesiącu ciąży) ciągle słyszymy docinki. Mąż chce bardzo dziecka, więc było to typowo skierowane we mnie. Najgorsza w tym wszystkim jest teściowa - "-ja już miałam odchowane, - widziałaś? w ciąży jest, -ładny wózek, taki musicie kupić" itp. Cały czas mówiliśmy, że w swoim czasie i nadal tak mówimy. W listopadzie podjęliśmy decyzję, że może jednak spróbujemy. Od kwietnia działamy, ale jak dotąd cisza. Teraz ja sama czuję, że już chciałabym żeby się udało, ale nie idzie niestety, więc całe to gadanie wkurza mnie jeszcze bardziej. Na szczęście mąż bardzo mnie wspiera i cieszy się, że w ogóle jesteśmy na etapie starań, bo odkąd pamiętam zarzekałam się, że dziecka nie chce, przynajmniej nie do 30-tki. Zdecydowaliśmy, że zostawiamy to dla siebie, bo innym nic do tego. Też chcemy żeby wydarzyło się to bez pośpiechu.
Szczerze współczuję, bo wiem jak to siada na psychikę. Jednak nie ma się co załamywać. Najważniejsza w tym wszystkim jesteś Ty i Twój mąż. Trzymam kciuki za pomyślne starania