Cześć. Mam do Was kobiety pytanie i prośbę o interpretacje sytuacji.
Jakiś czas temu odnowiłem dawną znajomość. Historia niespełnionej miłości sprzed lat jak wiele innych. Kilkadziesiąt upojnych nocy, wspólne wyjazdy, wspólne plany na przyszłość, miłość jakiej każdy chciałby doświadczyć, coś wyjątkowego.
Nie trwało to jednak długo i przeszło przez nasze życia jak tsunami. Ogromna fala uczuć pozostawiła po sobie tylko zgliszcza . Co jakiś czas dzwonimy jeszcze do siebie ale to już nie to samo..no ale nie o tym
Jakiś czas temu napisała mi, że ma kłopoty zdrowotne. Niestety nie powiedziała dokładnie o co chodzi. Zacząłem się bardzo o nią martwić i denerwować. Nalegałem by powiedziała co się stało oferowałem pomoc. W końcu powiedziała tylko że będzie operowana za granicą, że to poważna sprawa ale znów żadnych szczegółów. Niestety do dziś nie wiem co się dzieje.
Przez wiele tygodni zamartwiania się i błagania o jakieś konkretne informacje otrzymywałem odpowiedzi w stylu-nie martw się o mnie ja sobie radę dam.
Nawet jak to piszę to mnie szlag trafia.. w końcu coś we mnie pękło i naubliżałem jej. Wg mnie to nienormalne, że chce się kogoś zainteresować swoimi kłopotami, nie podając konkretów, nie oczekując pomocy, nie mówiąc o co chodzi, odrzucając również propozycje przyjazdu. W końcu doszło do tego, że krzyczała na mnie bym dał jej już spokój, że chce uwolnić się ode mnie raz na zawsze. Puściły mi nerwy. Teraz oprócz zmartwień o jej zdrowie, mam wyrzuty sumienia, że swoim zachowaniem mogłem jeszcze pogorszyć jej sytuację. To min tego typu, niezrozumiałe dla mnie, zachowania (oprócz obustronnej zazdrości) były powodem naszego rozstania-nie dawałem/liśmy już rady psychicznie i często kłóciliśmy się przez telefon(mieszkamy daleko od siebie bo ona na jednym krańcu Polski ja na drugim). Jestem zwolennikiem rozmów i wyjaśnień. Niedopowiedzenia rodzą domysły w rezultacie prowadzi to do konfliktu. Nie ma nic gorszego niż rzucony temat o którym się namiętnie ...milczy -bez sensu i logiki
Moje pytanie brzmi. Co chce osiągnąć takim zachowaniem? Jak mam się zachować w tej sytuacji. Ma męża wiec nie mogę pojechać i sam się przekonać co się wydarzyło.