Taka_Sobie
Zarejestrowani-
Zawartość
11 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
0 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Problem w tym , że od odejść nie chce bo twierdzi , że musimy być razem i kropka. Nie dociera do niego jak mówię " skoro jestem taka zła i cię zdradzam , daj mi spokój " co słyszę w odpowiedzi ? " Nie! Ja cię kocham i musimy być razem " ... Jak ja mówię , że chce rozwodu to mnie straszy, że i tak mi nie da spokoju a na rozwód się nie zgodzi. Mam akurat w rodzinie historię rozwodu gdzie kobieta nie chciała aby mąż się z nią rozwiódł. Sprawa ciągnęła się a prawnicy brali krocie . Niby się teraz pogodziliśmy. Ale on i tak raz w tygodniu robi mi awanturę, że znowu coś powiedziałam czy zrobiłam nie tak . Męczy mnie to i czytając komentarze tutaj ,że to ja jestem tą złą ... A co do rozmów to powtarzam jest ich mnóstwo . Ale mąż najpierw mówi " wiem że to mija wina , to ja jestem zaborczy , przepraszam" a za dwa dni jest znowu " bo to twoja wina że ja się tak zachowuje " ... Więc nie wiem czy to normalne jest ? Ja już nie mam siły .
-
Jakby nie bylo ze mna rozmowy o naprawie relacji to bym z mezem nie byla 15 lat.
-
Ale ja go nie zdradzam. Wolny zwiazek to taki gdzie sie randkuje. Ja zwyczaje mam hobby, ktore aby rozkrecic wymaga kontaktu z ludzmi. Moj maz np. bywa zazdrosny o to, ze partnerce w biznesie powiem pierwszej co planyje zrobic aby biznes sie rozkrecal. On wuaza ze najpierw powinnam to konsultowac z nim. Tyle ze jego w tym biznesie nie ma. A to czesto w rozmowach z partnerka biznesowa przychodza mi do glowy pomysly. A on ma o to foch.
-
Nie mamy dzieci. Ja ich nie mogę mieć z powodu choroby wieku dziecięcego, nie zajdę w ciąże nigdy. Masz racje dwie silne osobowości, które ogólnie dużo ze sobą rozmawiają i naprawdę staramy się dojść do porozumienia. Problem z tym ze jak ja mu mowie co czuje to on to potem obraca przeciwko mnie, wiec przestalam mu się zwierzać od kilku tygodni. Mam przejrzane maile i każde socjal media bo on ma do nich hasła, dałam mu jak zakładałam konta. Wiec widział co na nich robię. Ale jak widać to nie pomogło bo i tak mi się oberwało nie wiadomo za co , skoro tyle czasu był spokój. Ale mój projekt się ruszył a jego to jakby drażni, że ja coś robię ze swoim zżyciem. To już nie jest pierwszy raz. Jak miałam własny sklep online i zaczął odnosić sukcesy to też były awantury ze nie poświęcam czasu mężowi. On nie rozumie jednego, aby coś osiągnąć to trzeba na to pracować a nawet harować dzień i noc. A uwierz mi chciałbyś mieć zonę co po dwunastu godzinach pracy ugotuje ciepły obiad (nie sprzątam w domu, on to robi taki podział obowiązków ) i jeszcze ochoczo wskoczy do lóżka i jest w nim aktywna. On nawet podkreśla, ze nic by go tak przy rozstaniu nie wykurzyło jak to ze ktoś miałby ze mną taki wspaniały sex jak on ma teraz. No to co ja mam myśleć? Ze chyba jest mu dobrze.
-
Komplementuje męża, ile wlezie przed wszystkimi i wszędzie. Nawet w pracy się ze mnie śmieją, ze ja tylko o mężu gadam i go chwale, jakbym świata po za nim nie widziała. Ma teraz wrażenie ze sama siebie oszukiwałam i uwierzyłam w to co o nim dobrego mówiłam. Rozumiem ze jak jest samcem to może mnie sponiewierać, ile wlezie, bo taka jego natura? Chyba jest coś takiego jak rozmowa? Skoro on nie akceptuje mnie takiej jaka jestem niech odejdzie, ale nie... on mnie dręczy i meczy i uważa ze kocha. Jestem jedna z tych osób co uważa ze z związku są dwie osoby i wina leży po obu stronach, jednak jak musiałam iść do pracy z obita i spuchnięta buzia to już nie było fajne . Terapia rodzinna? Obiecuje za każdym razem ze pójdziemy, a jak umawiam to zaczyna mnie straszyć ze psycholog uzna ze to ja jestem nienormalna ( mam za sobą terapie na depresje i stany lekowe ) Wiec nie podnoś mi ciśnienia takim pisaniem, bo nic do dyskusji nie wniosłeś. Z perspektywy faceta... Ja w domu byłam traktowana bardzo źle jako nastolatka, dlatego mam ogromne poczucie wolności osobistej. Moj mąż to wiedział od początku a mimo to wymagał ode mnie coraz większej uległości. Jasne ze przedstawiłam wszystko z jednej perspektywy. Ale jak leżysz na ziemi a ktoś cię kopie, a twoja przyjaciółka i jej facet musza ci pomoc to już jest mało zabawne a ja wybaczyłam, bo był pijany a winę widziałam w sobie. Tyle ze co mi z tego przyszło? Piętnaście lat złudzeń , bo tak to teraz widzę.
-
Mieszka ze mną po za Polska, mimo ze bardzo chce do Polski wracać i mieszkać tam, ale ja nie chce. Nie widzę szans na przyszłość da siebie w Polsce dopóki nie rozwinę projektu nad którym pracuje a to może zająć nawet piec lat.
-
Szczerze? Teraz tego nie wiem, miłość? Bo w moim rozumienie związek to odrobina kompromisu, na który on też poszedł z wieloma sprawami? To nie jest tak, ze on tylko wymaga, bo i wiele daje. Jednak to co się dzieje od trzech miesięcy to zwyczajnie go nie poznaje i mam szczerze dość. Chce zwyczajnie się od niego uwolnić. Najgorsze jest to , ze pracujemy w jednej firmie i z tej pracy nie mogę odejść jeśli mam odejść od niego, bo ona pozwala mi na samodzielne finansowanie własnego życia.
-
Dziękuje. Ja właśnie zdałam sobie sprawę, że czuje się jakbym ciągle robiła coś złego i go zdradzała, a tak nie jest. To on wzbudza we mine to poczucie winy.
-
Już z wielu rzeczy zrezygnowałam i tak dokładnie jest, on chce więcej i więcej
-
"dodam ze mój mąż jest bardzo przystojny i ma ciało modela, koleżanki mi go zazdroszczą, a ja cierpię " To był mój skrót myślowy, Ja cierpię bo koleżanki mi go zazdroszczą bo nie wiedza jaki jest naprawdę . Tak kocham go bardzo i terapia jak najbardziej, ale proszę cię nie pisz mi ze mam zmienić prace bo koledzy w pracy są dla mnie jakaś śmieszna pokusa czy namiastka flirtowania z facetami. Ja zwyczajnie jestem wesołym człowiekiem, co lubi pożartować. mamy równouprawnienie i mam prawo czuć się wolna w związku na tyle zęby moc rozmawiać z ludźmi o czym chce. On zwyczajnie uważa, ze ja żartując z innymi facetami robię z niego ...e , bo co ci koledzy sobie o nim pomyślą , ze ma taka uwaga " niemyśląca zonę " a z koleżankami tez nie bo on uważa ze uwaga " robię z niego wala " . Może koleżanki nie dadzą mi poczucia bezpieczeństwa, ale on tez mi go już na ta chwile nie daje. Stać mnie na odejście od niego i próbuje się z nim porozumieć w tym temacie bo mamy spora pożyczkę i ja chętnie ja z nim spłacę , byle mieć święty spokój ,ale słyszę tylko " nie pozwolę ci odejść " i wieczne pretensje, ze nie mam dla niego czasu. Pracujemy w tych samych zawodach, z tym ze ja mam hobby jakie mogę robić w domu , ale on ma problem ze nie poświęcam mu czasu. Ale nie da się rozwinąć czegoś bez pracy nad tym, a to jest dla mnie szansa na " życie i utrzymywanie się z tego co kocham " tyle ze on tego nie rozumie. On w tym projekcie odgrywa spora role, ale i tak ma pretensje i grozi mi przerwaniem projektu. Wiec to nie jest proste jak ci się wydaje. Ja mam dość. Jestem zmęczona. Jestem osoba chora na nerwice lękowa ze stanami depresyjnymi. Jak myślisz, dlaczego? Szukam pomocy i siły zęby zebrać dupe by to skończyć. Ale nie mogę jej w sobie znaleźć przez to jak reaguje na zastraszanie. Może teraz lepiej zrozumiesz powagę sytuacji. Kłamie przed ludźmi ze jest wspaniale , przed rodzina. On mi wmawia ze jak się wszyscy dowiedzą , ze sobie pisze ze znajomymi to przyznają mu racje bo ja flirtuje. Od roku jest pandemia, nie mam innego kontaktu z ludźmi jak przez telefon. Wiec przepraszam, jak mam żyć z człowiekiem, który ciągle ma pretensje. Nie jestem idealna, ale nie jestem o niego zazdrosna. Ufam mu, ale on mi się i tak ,traktuje mnie ja trofeum bo nie raz słyszałam „ koledzy w pracy mi zazdroszczą takiej pięknej zony „ a ja przychodzę do domu i plączę bo czuje się samotna ze swoimi problemami.
-
Jestem w długoletnim związku , 15 lat. Kocham męża, naprawdę. Przez te 15 lat bywało rożnie. Raz lepiej , raz gorzej. Gorzej było wtedy kiedy się kłóciliśmy o to np. ze mam kolegów w pracy ( latami pracowałam głownie z facetami ) których mój mąż widział wiecznie jak zagrożenie i uważał ze to ja ich prowokuje bo jestem dla nich mila i ciągle się do nich uśmiecham, co było częścią mojej pracy, bo pracowałam w obsłudze klienta ( to była masakra i jego chorobliwa zazdrość doprowadzała mnie do szalu ale kochałam go mimo to ). Przeszedł czas, kiedy z zazdrości doszło do awantur kiedy mąż uderzył mnie i to nie raz. Obiecał się zmienić i zmienił się na kilka lat, dokładnie 3 potem znowu wybuch zazdrości, znowu strzał w łeb i znowu błaganie i przepraszanie z jego strony i znowu 5 lat spokoju. W czasie kiedy był spokój, mąż traktował mnie powiedzmy , jak księżniczkę. Do tego stopnia , ze jak zaczęłam mieć własne zainteresowania to mąż zaczął je wspierać i dopingować mnie , a to wiązało się z otworzeniem konta na mediach społecznościowych. Pierwszy rok od założenia konta był spokój. Jednak ostatnio od jakichś 3 miesięcy , mam kontakt z rożnymi ludźmi , którzy maja takie same zainteresowania jak ja. Są wśród tych ludzi mężczyźni atrakcyjni ( dodam ze mój mąż jest bardzo przystojny i ma ciało modela, koleżanki mi go zazdroszczą, a ja cierpię ), z którymi czasem wymienię kilka zdań, z czasem jakiś żart. Maź zaczął mnie wręcz śledzić na tym portalu społecznościowym. Włamał mi się na konta mailowe i zaczął czytać moje prywatne wiadomości. Przyznam , ze moje zżarty czasem są dość dwuznaczne, ale pisząc z mężczyznami za wsze podkreślałam ze mam męża, co także na tym portalu było widoczne .Maź uważa , ze flirtuje, a dla mnie to zwykle żarty, bo każdy w moim kręgi znajomych wie ze mam męża i wie że, ze mnie żartowniś Niestety skończyło się awantura w domu i mąż wymierzył mi kare , a jaka? Dostałam kilka razy w twarz tak, że aż mi się gwiazdki przed oczami pokazały. Teraz zastanawiam się czy od niego odejść, bo mimo że oboje doszliśmy do porozumienia to on sprawdza moja działalność w sieci a ja czuje się jak zaszczute zwierzę. Mam wrażenie ze on izoluje mnie od ludzi. Widział moje wiadomości jakie wymieniałam z koleżankami i uważa ze robię z niego w nich istotę bo sobie zatruje i się śmieje czasem z czegoś co dotyczy naszego związku. Nie mogę się nikomu zwierzyć z moich problemów, bo o to też ma pretensje. Nie wiem już co mam robić. Stać mnie na to żeby od niego odejść , ale on mi się odgraża ze wszystkim powie jaka ze mnie ... zostawię sobie to słowo dla siebie. nie zdradzam go i nikogo nie prowokuje ale on uważa ze tak i przez to mam w domu piekło. On uważa , ze ma racje a ja.. Już nie wiem co mam robić. Ostatnio, wydarzyło się cos dziwnego z moim życiu i zwierzyłam się z tego mężowi. Najpierw mi przyklasnął na ten pomysł, a teraz mówi ze zwariowałam i mi odbija na starość ( mam czterdzieści lat , ale bardzo młodo wyglądam, podobno na 27 maks. ) . Z jednej strony chce odejść od niego i mieć święty spokój a drugiej kocham go. Chyba potrzebuje usłyszeć ze nie powinnam z nim być, bo sama uważam, ze nie ważne jak i co ale facet nie powinien uderzyć kobiety a mimo to siedzę w tym gównie… Nie mam siły do samej siebie. Jakieś rady?