Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zielonka10

Zarejestrowani
  • Zawartość

    124
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez zielonka10

  1. Witam wszystkich. Co sądzicie o jeżdżeniu samemu na wycieczki objazdowe z biura podróży? Tak mi się życie potoczyło że mam prawie 30 lat i jestem singielką więc nie mam z kim wyjechać na jakikolwiek wyjazd. Koleżanki już mają swoje rodziny więc tutaj odpada wyjazd z nimi. Na codzień pracuję jako nauczycielka języka obcego w szkole językowej, uczę też ludzi na prywatnych lekcjach co przeklada się na to że dobrze zarabiam i udało mi się uzbierać dużą sumę pieniędzy. Znalazłam ofertę wycieczki do Krakowa z biura podróży na 3 dni i chciałam się zapisać sama ale z drugiej strony nie wiem czy to dobry pomysł i czy nie będę się źle czuła będąc tam sama? Niestety jestem też jedynaczką i mam tylko mamę która sama mnie wychowała. Próbowałam ją też namówić żeby może gdzieś wyjechała, żeby też się trochę rozerwała ale moja mama to typowa domatorka, całe dnie by siedziała tylko w domu i sprzątała by tylko, a dodatkowo ciągle mówi mi że ma już 57 lat to już jest tak stara i zmęczona że pewnie już niedługo umrze bo przecież dużo ludzi w jej wieku już nie żyje. No więc zaczęłam się zastanawiać nad samotną wycieczką bo nie mam już innego wyjścia. Moi uczniowie, czy to starsze osoby wychwalają mi się że ciągle wyjeżdżają za granicę a na mnie patrzą z politowaniem kiedy mówię że nigdzie nie wyjeżdżam. Naprawdę zaczełam się juz z tym źle czuć, zwłaszcza że cały rok bardzo ciężko pracowałam więc chyba należy mi się jakiś wyjazd i odpoczynek w innym miejscu. Przed samotną podróżą blokuje mnie tylko to że jeszcze nigdy sama nigdzie nie wyjeżdżałam i obawiam się że będzie mi smutno.
  2. zielonka10

    Kredyt czy warto sobie to robić ?

    Hej, ja ani moja rodzina nigdy nie braliśmy kredytu ale moja koleżanka z mężem wzięli 4 lata temu nawet 4 kredyty bo potrzebowało wybudować sobie dom na działce która dostali od rodziców. W 2 lata wybudowali sobie pałac 150 m na wsi, ktory wykończyli na tip top no i niestety te kredyty ich pociągnęły na dno, kiedy raty kredytu wzrosły w zeszłym roku i musieli płacić 4000 zł miesięcznie. Mąż koleżanki zaczął pracę w Niemczech a mimo to po 2 latach zdecydowali się sprzedać ten dom i musieli go sprzedać za bezcen żeby szybko kredyt spłacić. Teraz są na wynajmie w bloku a mąż pracuje w Holandii bo nadal mają kredyt do spłacania mimo że nie mają już domu. Więc ja nie wiem co bym miała ci doradzić bo każda sytuacja jest inna.
  3. Dokładnie, najpierw myślę spróbować w Polsce żeby przekonać się jak to jest być samemu na wycieczce. A jak będzie ok to potem wyruszę za granicę. Dzięki za poradę. Myślę że masz rację i nie ma na co czekać bo czas mi ucieka a mogłabym już nie jedno w życiu zobaczyć. A właśnie jestem takiego zdania że nie szukam nikogo na siłę gdyż mam już za sobą toksyczny związek więc teraz jest mi dobrze samej.
  4. Chcicałabym ale też mam właśnie obawy przed byciem sama za granicą, więc na razie planuję wakacje w Polsce.
  5. Dzięki za radę. No też właśnie myślę że jeżeli będę czekała na drugą połówkę to przegapię może coś fajnego. A wydaje mi się że jestem otwartą osobą, moi uczniowie mnie lubią i sami mówią że jestem otwartą osobą i że lubią mnie słuchać więc może będzie to nawet okazja do poznania jakiś fajnych osób.
  6. Jestem nauczycielką języka hiszpańskiego zarówno w szole językowej jak i bardzo dużo uczę prywatnie. Mam uczni w różnym przedziale wiekowym, ale mogę powiedzieć że na pewno można się języka obcego nauczyć jeśli ma się motywację do nauki i przerabia się dany materiał w domu. Ja przeważnie uczę od podstaw więc uczę moich uczni z podręcznika ale zawsze staram się żeby jak najwięcej mówili na zajęciach. Jeśli popełniają błędy poprawiam ich, a także zapisuję im przykładowe zdania jakie mogliby powiedzieć na dany temat. Mam kilka osób które uczą się sumiennie i u nich widzę rezultaty, niestety mam też uczniów którzy w ogóle nie uczą się w domu bo tłumaczą się natłokiem pracy. Niestety u nich efekty są mniejsze no i bardzo powoli idziemy z materiałem. Jednak takie osoby po nauce np. przez pół roku, mówią mi że dużo rozumieją czytając tekstów czy słuchając nagrań. Miałam też kiedyś lekcje z taką panią ok. 50 z którą miałam kilka zajęć online prywatnie. Ona wykupiła sobie u mnie lekcje znając już bardzo dobrze hiszpański gdyż chciała po prostu douczyć się gramatyki i chciała mieć lekcje konwersacyjne. I opowiedziała mi że ona nauczyła się języka hiszpańskiego w szkole językowej gdyż nauczycielka od początku mówiła do niej jedynie w języku hiszpańskim i kazała jej od razu czytać Małego księcia po hiszpańsku. I naprawdę byłam pod wrażeniem umiejętności tej pani, robiąc gramatykę ona znała wszystkie trudne słowa z hiszpańskiego, rozumiała wszystkie zdania a podczas konwersacji naprawdę gadała bardzo dobrze po hiszpańsku, oczywiście błędy się jej zdarzały ale naprawdę byłam zaskoczona jej poziomem języka. Ja na razie takiej metody nie wprowadziłam, bo jeżeli uczę ludzi od podstaw to najpierw chcę im wprowadzić zasady gramatyki i słownictwo. Jeszcze od siebie mogłabym polecić aplikację duolingo do nauki języków obcych. Ja właśnie na duolingo uczę się od ponad pół roku angielskiego i właśnie z tą aplikacją dużo się nauczyłam, bo tam ciągle powtarza się słówka. Jest to dość powolna nauka, ale moim zdaniem daje dobre efekty. Niektórzy z moich uczniów uczą się u mnie na lekcjach hiszpańskiego i dodatkowo robią duolingo i właśnie też widzę że bardzo dobrze sobie radza na zajęciach, właśnie przez to duolingo. Bo tam można się nauczyć tworzenia szyku zdania, co jest moim zdaniem plusem.
  7. zielonka10

    Dziwny sprzedawca samochodu

    Nie chcę ze skrzynią automatyczną bo jeszcze nigdy takiego samochodu nie prowadziłam ale nawet mnie do takich nie ciągnie..
  8. Witam wszystkich. Chciałabym poznać waszą opinię na temat sytuacji która ostatnio mi się przytrafiła. Jestem singielką i chciałam sobie sobie kupić jakiś samochód klasy miejskiej a nie znam się na samochodach jako że jestem kobietą. Jakiś czas temu znalazłam ciekawe ogłoszenie o sprzedacy citroena c3 z 2010 roku z małym przebiegiem za 18900 a sprzedawał ten samochód starszy Pan. No to sobie pomyślałam że może pojadę sobie obejrzeć ten samochód bo skoro to starszy Pan sprzedaje to pomyślałam że mnie nie oszuka. Zadzwoniłam do niego w piątek i umówiłam się na oglądanie tego samochodu jeszcze tego samego dnia. Oglądać pojechałam z mamą. Ten starszy Pan który miał sprzedać ten samochód jak się okazało ma 76 lat ale okazał się eleganckim starszym Panem, był elegancko ubrany i nosi grubą srebrną bransoletkę. Bardzo zachwalał oczywiście ten samochód mówiąc że jest w bardzo dobrym stanie, na co ma dokumenty. Przewiozł nas tym samochodem po mieście i wszystko wydawało się w porządku. Zdziwiło mnie tylko to że mówił że drugi klucz do tego samochodu ma jego syn bo dzielą garaż. Do tego zaczął opowiadać że chce sprzedać ten samochód bo zięć zamierza mu dać czy tam sprzedać swój samochód. No to na końcu powiedziałam że podejmę decyzję i się skontaktuję a on na to że myślał że od razu wezmę ten samochód. A ja powiedziałam że przez weekend przemyślę czy go wezmę. Po powrocie do domu zdecydowałam się że kupię go i na drugi dzień rano zadzwoniłam do tego dziadka że się zdecydowałam i chciałam się z nim umówić na poniedziałek na kupono. Wtedy trochę zdziwiła mnie jego reacja bo zaczął coś mówić że żona się nie chce rozstać z tym samochodem bo tak go kocha i że przeżywa że na święta nie będą mieć już samochodu. No to ja powiedziałam ze mi się nie spieszy i mogę poczekać na ten samochód. A on na to że nie, że sprzeda mi go w poniedziałek, ale jak zaproponowałam że umowę podpiszemy u niego na mieszkaniu to powiedział że nie, bo nie będziemy się na bloku spotykać, a jako że ja mieszkam w domu to możemy się u mnie spotkać. Zgodziłam się na to. Przez weeend byłam zdenerwowana, bo w końcu to dużo pieniędzy miałam zapłacić za ten samochód ale wierzyłam że starszy Pan mnie nie oszuka. W niedzielę rano zadzwoniłam do niego jeszcze żeby mi podał numer vin to sobie sprawdzę historie pojazdu w internecie. On na to że może do mnie przyjechać z dokumentami żebym sobie obejrzała ale odmówiłam, bo akurat miałam wyjazd. Jeszcze wtedy zapytałam go czy będzie miał umowę wydrukowaną, a on że tak ale że jakąś komunistyczną którą od znajomego dostał. Więc zaproponowałam że ja przygotuję umowę. No to nadszedł poniedziałek, ja przygotowałam pieniądze, wydrukowałam umowę i zadzwoniłam do niego z zapytaniem czy może przyjechać do mnie żebym kupiła ten samochód. On stwierdził że tak, ale dodał, że jest na mieście i teraz pojedzie po żonę i będzie u mnie za 45 minut. Jak się okazało, spóźnił się o około 40 minut. Po wejściu do mojego domu zapytał mnie czy mogę poczekać jeszcze tydzień na ten samochód bo żona chce jeszcze do świąt mieć go. Dodał że chce żebym wpłaciła mu zaliczkę bo ma dużo chętnych i jak nie zapłacę to będzie odpisywał innym. Ja stwierdziłam że nie trzeba, że ja po prostu poczekam ten tydzień bo mi się nie spieszy a widać było że się wkurzył że nie chciałam zapłacić tej zaliczki i jeszcze kilka razy nalegał na mnie. Przesiedzieli u mnie około godziny i ten dziadek, taki wystrojony jak na jakieś wesele, opowiadał nam prawie całe swoje życie. Jak to w życiu miał różne biznesy, bo mu sie nie chciało do pracy rano chodzić bo lubił spać do 9. Wtedy po tym wszystkim już zrozumiałam że za młodu pewnie był jakimś cwaniakiem i kombinatorem. Na końcu dziadek znów opowiadał coś o tym że syn będzie miał drugi klucz do tego samochodu ale to jakiś czas po kupnie dopełnimy wszystkich formalności. Odjechali i wtedy już byłam pewna że musze się wycofować z kupna tego samochodu bo za dużo tam nieścisłości. Wieczorem napisałam mu smsa że rezygnuję z tego samochodu. A teraz przez ostatnie 2 dni jestem w szoku bo nie wiem o co chodziło w tym wszystkim, nie wiem czy ten dziadek ma alzhaimera i nie wie co robi, czy wcale nie sprzedaje tego samochodu a tylko wyłudza zaliczki od ludzi. Różne warianty chodzą mi teraz po głowie ale też czuję się oszukana, bo nie tak miało to wyglądać.
  9. zielonka10

    Dziwny sprzedawca samochodu

    No tak, teraz już wiem że kupno samochodu to ciężka sprawa i na razie się wycofuję bo już się zniechęciłam przez tego dziadka.
  10. Witam wszystkich. Jak myślicie, czy w dzisiejszych czasach mieszkanie w starszym domu to wstyd? Ja mam 28 lat i mieszkam z mamą która samotnie mnie wychowała. Nasz 36 letni dom który ma 106 m kw kupili mamie moi dziadkowie, którzy mieli duże gospodarstwo rolne. Z racji tego że mama wychowała mnie samotnie, nie byłyśmy nigdy wybitnie bogate i mama nie robiła remontów. Kiedy byłam mama dziadkowie pomogli nam zrobić dach, ocieplić dom i założyli w całym domu plastikowe okna. Teraz minęły lata a nasz dom wymaga sporego remontu. Mama jest juz starsza i powiedziała że nie będzie juz robiła żadnych remontów i jak chcę to mam sama sobie je zrobić kiedy wyjdę za mąż. Zauważyłam też że teraz ludzie mają piękne domy, ale za kredyty. Ostatnio moja koleżanka wybudowała sobie z mężem piękny dom ale właśnie za kredyt i teraz ciężko mi im się żyje spłacając ten kredyt. I teraz moje pytanie jest takie, jak sądzicie, czy w tych czasach to wstyd zaprosić kogoś do starszego domu, który nie wygląda jak z katalogu czy nie?
  11. zielonka10

    Czy mieszkanie w starszym domu to wstyd?

    Tak, mam trochę kasy odłożonej ale remont tego domu to chyba studnia bez dna A co do wyprowadzki to po pierwsze ten dom i tak przejdzie na mnie bo jestem jedynaczką a po drugie nie chcę zostawiać mamy samej w tym dużym domu bo samotnie mnie wychowała i czuję że mam wobec niej dług wdzięczności.
  12. zielonka10

    Czy mieszkanie w starszym domu to wstyd?

    No właśnie, w tych czasach kiedy widzę że większość moich znajomych ma przepiękne domu czy mieszkania to niestety trochę ciężko żyje mi się z tym że muszę mieszkać w starym domu Np. na korytarzach mamy jeszcze boazerię która śmierdzi bo wdarł się za nią grzyb, na niektórych sufitsch mamy jeszcze kasetony a ściany w prawie wszystkich pokojach są bardzo nieładnie wygipsowane bo mama sama gipsowała bo jej było szkoda pieniędzy na fachowców a nie umiała tego zrobić dokładnie. Do tego stare grzejniki i parapety w całym domu.
  13. Witam wszystkich. Chciałabym opowiedzieć co mnie ostatnio spotkało i poprosić o spojrzenie na tą sytucję. W październiku ukończyłam studia magisterskie na kierunku filologia hiszpańska, przez ostatnie 5 lat studiowałam. Język hiszpański jest moją ogromną pasją już od dzieciństwa, kiedy to zaczełam się go uczyć z telenowel jakie leciały w naszej telewizji. Od kilku lat udzielam korepetycji z tego języka a od maja zeszłego roku pracuję w szkole językowej w moim mieście, które jest raczej mniejszą mieściną. Niestety, jak na razie mam trochę mało godzin, bo jak przystało na małe miasto, nie ma u nas dużo chętnych na hiszpańskich. W szkole w której pracuję uczniowie są ze mnie zadowoleni, nawet mówią że jestem bardzo fajną nauczycielką i że bardzo dobrze tłumaczę i nawet namawiają swoich znajomych i krewnych, żeby zapisali się na lekcje hiszpańskiego do mnie. Mimo to, ciągle wysyłam cv do różnych innych szkół do większych miast, gdyż chciałam bym mieć możliwość większej ilości godzin. Ostatnio odezwała się do mnie pewna szkoła i chcieli ze mną przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną online. Zgodziłam się, a rozmowe przeprowadzała ze mną jakaś kobieta, która twierdziła, że jest jakąś trenerką interpersonalną czy coś takiego. Oczywiście zaczęła mnie wypytywać o moje doświadczenie i kiedy powiedziałam że mam małe grupki w szkole językowej w której pracuję to od razu zaczęła mówić, że nie mam doświadczenia. No to dodałam, że udzielam korepetycji od kilku lat a ona na to, że korepetycje się nie liczą, bo w jej szkole grupki są około 10 osobowe i, że na pewno sobie nie poradzę. Doszło do tego, że zaczęłam się źle czuć na tej rozmowie, bo czułam, że ona próbuje umniejszyć moje kwalifikacje. Później zapytała mnie jeszcze o to jakie mam spostrzeżenia z pracy nauczyciela no to powiedziałam, że wolę ucyzć dorosłych niż dzieci bo dorośli się uczą a dzieci nie chcą. I już na sam koniec mi powiedziała, że się nie zdecyduje na mnie. Miałam w swoim życiu już wiele rozmów o pracę i to właśnie w szkołach językowych, ale nigdy nikt mnie tak nie potraktował, przeważnie osoby przeprowadzające rozmowę po prostu mówiły, że odezwą się po rozmowie żeby decyzję przekazać ale nikt nigdy wprost mi nie powiedział, że się nie nadaję. Zwłaszcza, że ta kobieta widziała moje cv i wiedziała jakie mam doświadczenie, więc nie rozumiem po co w ogóle przeprowadzała ze mną tą rozmowę, skoro szukają nauczyciela z ogromnym doświadczeniem.
  14. Witam wszystkich. Chciałabym opowiedzieć co mnie ostatnio spotkało i poprosić o spojrzenie na tą sytucję. W październiku ukończyłam studia magisterskie na kierunku filologia hiszpańska, przez ostatnie 5 lat studiowałam. Język hiszpański jest moją ogromną pasją już od dzieciństwa, kiedy to zaczełam się go uczyć z telenowel jakie leciały w naszej telewizji. Od kilku lat udzielam korepetycji z tego języka a od maja zeszłego roku pracuję w szkole językowej w moim mieście, które jest raczej mniejszą mieściną. Niestety, jak na razie mam trochę mało godzin, bo jak przystało na małe miasto, nie ma u nas dużo chętnych na hiszpańskich. W szkole w której pracuję uczniowie są ze mnie zadowoleni, nawet mówią że jestem bardzo fajną nauczycielką i że bardzo dobrze tłumaczę i nawet namawiają swoich znajomych i krewnych, żeby zapisali się na lekcje hiszpańskiego do mnie. Mimo to, ciągle wysyłam cv do różnych innych szkół do większych miast, gdyż chciałam bym mieć możliwość większej ilości godzin. Ostatnio odezwała się do mnie pewna szkoła i chcieli ze mną przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną online. Zgodziłam się, a rozmowe przeprowadzała ze mną jakaś kobieta, która twierdziła, że jest jakąś trenerką interpersonalną czy coś takiego. Oczywiście zaczęła mnie wypytywać o moje doświadczenie i kiedy powiedziałam że mam małe grupki w szkole językowej w której pracuję to od razu zaczęła mówić, że nie mam doświadczenia. No to dodałam, że udzielam korepetycji od kilku lat a ona na to, że korepetycje się nie liczą, bo w jej szkole grupki są około 10 osobowe i, że na pewno sobie nie poradzę. Doszło do tego, że zaczęłam się źle czuć na tej rozmowie, bo czułam, że ona próbuje umniejszyć moje kwalifikacje. Później zapytała mnie jeszcze o to jakie mam spostrzeżenia z pracy nauczyciela no to powiedziałam, że wolę ucyzć dorosłych niż dzieci bo dorośli się uczą a dzieci nie chcą. I już na sam koniec mi powiedziała, że się nie zdecyduje na mnie. Miałam w swoim życiu już wiele rozmów o pracę i to właśnie w szkołach językowych, ale nigdy nikt mnie tak nie potraktował, przeważnie osoby przeprowadzające rozmowę po prostu mówiły, że odezwą się po rozmowie żeby decyzję przekazać ale nikt nigdy wprost mi nie powiedział, że się nie nadaję. Zwłaszcza, że ta kobieta widziała moje cv i wiedziała jakie mam doświadczenie, więc nie rozumiem po co w ogóle przeprowadzała ze mną tą rozmowę, skoro szukają nauczyciela z ogromnym doświadczeniem.
  15. Ogólnie zależy mi na nauce języka angielskiego bo w dzieciństwie miałam ten angielski tylko na podstawach a jednak jest to bardzo ważny język i będzie mi łatwiej znaleźć pracę znając angielski. Nie chodzę tam tylko dla papierka.
  16. Hej! Chciałabym opowiedzieć wam o moim problemie i poprosić o jakąś poradę. Jakiś czas temu zapisałam się na darmowy kurs języka angielskiego w szkole językowej, jest to kurs który jest fundowany przez Unię europejską i na końcu będę mieć certyfikat. Najpierw zapisałam się do grupy trochę bardziej zaawansowanej, ale poczułam sobie, że nie poradzę sobie w tej grupie, bo mój poziom angielskiego jest jednak niższy i postanowiłam przenieść się do innej grupy, mniej zaawansowanej. Do tej grupy mniej zaawansowanej dołączyłam w momencie kiedy ta grupa miała już 9 zajęcia, gdyż kurs w tej grupie zaczął się miesiąc wcześniej niż w tamtej bardziej zaawansowanej grupie. Jestem już miesiąc w tej grupie i nie powiem, bo sama nauka języka angielskiego bardzo mi się podoba, nauczyciel ma poczucie humoru i jest wesoło na zajęciach, ale problemem dla mnie jest to, że mam 28 lat i jestem jedyną tak młodą osobą w tej grupie, pozostałe kobiety w grupie mają od 40 do 50 lat i trochę dziwnie czuję się w ich towarzystwie. Ten kurs jest bardzo intensywny, bo 2 razy w tygodniu po 2,5 godziny i tak będzie co tydzień, aż do czerwca. W ciągu tych 2,5 godzin jest jedna 15 minutowa przerwa i wtedy wszystkie kobiety toczą swoje dyskusje, opowiadają o swoich dzieciach i rodzinach. Ja jeszcze nie mam rodziny więc nie mam z nimi zbytnio o czym rozmawiać, próbuję z nimi trochę rozmawiać, bo jestem osobą, która lubi być w grupie, ale zauważyłam, że ciężko mi się przebić w tych ich dyskusjach, bo te kobiety są bardzo wyszczekane i nie dopuszczają mnie do słowa. Czuję jakby mnie ingorowały, mimo tego, że próbuję z nimi rozmawiać, bo nie chcę wyjść na jakąś nie miłą i zarozumiałą osobę. Dodam, że w dniu w którym dołączyłam do tej grupy, razem ze mną dołączyła jeszcze jedna bardzo młoda dziewczyna, chyba nawet młodsza 3 lata ode mnie, ale już od kilku zajęć jej nie było, więc chyba zrezygnowała już. Sama już nie wiem co zrobić, bo bardzo mi zależy na tym angielskim, ale czuję się bardzo wyobcowana w tej grupie i nie czuję się tam komfortowo i nie wiem jak wytrzymam aż do czerwca.
  17. No tak, myślę, że masz rację i będę musiała przemęczyć się przez ten rok, bo naprawdę zależy mi na tym certyfikacie. Pewnie te starsze Panie mają do mnie dystans, gdyż jestem od nich dużo młodsza i pewnie myślą, że jestem jakąś pustą młodą osobą i, że nie będą miały o czym ze mną rozmawiać.
  18. Witam wszystkich. Ostatnim czasem poznałam pewną dziewczynę, która jest chłopczycą i tak zaczęłam się zastanawiać jak to jest z taki chłopczycami, czy one są homoseksualne, czy mogą być być heteroseksualne? Ta którą poznałam zachowuje i się i ubiera jak chłopak a rozmawiając z nią nie czuje się, że rozmawia się z dziewczyną. Dodatkowo ma tatuaże, nosi jakieś dziwne pierścionki i ma takie brwi z przerwą a jej styl trochę przypomina rockowy, a w rozmowie jest ogólnie oschła i nie chce zawierać przyjaźni. I jeszcze gra w piłkę nożną i koszykówkę. Dodatkowo w wieku 26 lat jest sama i jedna osoba z jej rodziny stwierdziła, że chce żeby już sobie kogoś poszukała a widziałam w komentarzach pod zdjęciami na fb, że pisała, że to nie dla niej związek. Pierwszy raz w życiu poznałam taką osobę a jestem dość zielona w sprawach orientacji seksualnych.
  19. Witam. Chciałabym wam trochę opowiedzieć moją dziwną sytuację, bo sama nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. 3,5 roku temu rozstałam się z chłopakiem, on był obcokrajowcem i byliśmy w związku na odległość, ale spotykaliśmy się często a poza spotkaniami na żywo oczywiście ciągle rozmowy na skype i ciągłe pisanie. Niestety, z czasem zaczęło się między nami psuć właśnie ze względu na odległość, gdyż on zaczął być zazdrosny o to, że zbyt często jestem na serwisach społecznościowych i nie chciał słuchać kiedy mu tłumaczyłam, że nic złego tam nie robię, że po prostu lubię często wchodzić na fb. Doszło nawet do tego, że mi zagroził, że ode mnie odejdzie, jeżeli sytuacja się nie zmieni i niestety tak się stało, powiedział mi kilka niemiłych słów, ja się obraziłam i stwierdziłam, że ten związek nie ma już szans. Później pisałam do niego za jakiś miesiąc kilka razy, myślałam, że może jeszcze da się uratować ten związek, niestety on stwierdził, że nadal wybieram media społecznościowe więc nie da mi szansy. No to się odsunęłam, a on potem odezwał się po pół roku. Odpisałam mu, a on stwierdził, że się nie odzywał tyle czasu bo był dumny, ale na pytanie czego ode mnie oczekuje, stwierdził, że sam nie wie. Później odezwał się za kolejne 4 miesiące, pytał się co u mnie no to mu odpisałam i znów na tej jednej rozmowi się skończyło. Za miesiąc były jego urodziny, więc postanowiłam, że mu złożę życzenia, podziękował, ale później zaczął dziwnie się do mnie odnosić, odpisywał mi co godzinę i bardzo szorstko, a na końcu przestał mi odpisywać a na drugi dzień napisał, że zasnął. Wtedy się wkurzyłam, że tak mnie traktuje i postanowiłam, że już więcej nie chcę mieć z nim nic wspólnego i słowa dotrzymałam, bo za 1,5 roku od tej rozmowy w dzień jego urodzin, znów odezwał się do mnie pytając co u mnie a ja nie odpisałam do tej pory, a to już rok minął od tego momentu. Dodam, że pousuwałam go też ze wszystkich sieci społecznościowych. Namówiła mnie do tego i do nie odzywania się też moja mama, mówiąc, że on nie zasługuje na to, żebym mu odpisała, po tym jak mnie potraktował w dzień jego urodzin. Najgorsze jest jednak to, że nadal w gronie na znajomych na fb mam jego matkę i jej przyjaciółkę, które od 3 lat za każdym razem kiedy tylko wstawię jakieś zdjęcie albo relację, to zaraz mnie polubiają i to serduszkiem, a nawet jego matka mnie komentuje, ze pięknie wyglądam i mi serca wysyła. Dodam, że ja przestałam ją polubiać już 2 lata temu, bo nie widzę w tym sensu, jeżeli już tyle czasu nie jestem z jej synem. Ale nie rozumiem po co ona mnie tak polubia, skoro on nie chciał być ze mną? Nie wiem czy dobrze robię, że jej nie polubiam? Niedługo są jej urodziny i nie wiem czy powinnam złożyć jej życzenia, czy nie? Bo obawiam się, że wyjdę na jakąś niemiłą albo coś?
  20. zielonka10

    Dziwna sytuacja pozwiązkowa

    Tylko prawda jest taka, że jeżeli zależałoby mu chociaż na naszej przyjaźni, to mógł pisać więcej razy i walczyć, żebym mu odpisała, a on tego nie robił, tylko się odsunął.
  21. Witam. Od 2 miesięcy pracuję w szkole językowej, ale mam na razie tylko kilka godzin zajęć w tygodniu i nie została ze mną jeszcze podpisana żadna umowa. Nadal jestem zarejestrowana w urzędzie pracy i teraz nie wiem, czy mam zataić przed urzędem pracy to, że pracuję na czarno? Jak myślicie?
  22. zielonka10

    Problem z najemcami

    Witam. Opowiem pokrótce moją historię z najemcami i chciałabym prosić was o poradę, co mogłabym w takiej sytuacji zrobić. 31 grudnia razem z mamą zaczęłam wynajmować mieszkanie najemcom z dwójką dzieci, najemcy przyszli obejrzeć to mieszkanie i wydawali się w porządku, nie wyglądali na żadną patolę. Ja stwierdziłam, że chcę ich wpuścić tylko na umowę najmu okazjonalnego, na co się zgodzili i nawet w mojej obecności dzwonili do siostry, która się zgodziła im podpisać, że ich weźmie. Po spotkaniu, najemcy po południu ciągle wydzwaniali, że koniecznie chcą wynająć, ale jest jeden problem, bo ten facet pracuje w Niemczech i powiedział, że 5 stycznia musi już być w Niemczech, a chciałby pomóc żonie przy przeprowadzce i bardzo prosił, czy mogliby jeszcze na samym końcu roku się wprowadzić. Ja byłam sceptyczna, bo się bałam, ale on tak wydzwaniał i zapewniał, że podpisze z nami umowę przedwstępną, która zobowiązuje do podpisania umowy u notariusza. No to się zgodziłam, bo skoro się zgodzili na przedwstępną, to uważałam, że dotrzymają słowa. Jednak kiedy odbyło się przekazanie kluczy, razem z mamą zauważyłyśmy, że ci ludzie już trochę dziwnie się zachowywali, ten facet tak dużo krzyczał, biegał wszędzie jakby był u siebie. Co najgorsze, mieli nam dać kaucję 1500 zł, a oni dali tylko 800 zł, bo ten facet stwierdził, że mu kartę zablokowało,bo wpisał 3 razy błędnie pin. Wtedy wiedziałyśmy już, że coś jest nie tak, ale to już było za póżno, bo już mieliśmy im te klucze przekazać i nie mogłyśmy odmówić. Umowa przedwstępna została spisana i zapisaliśmy w niej, że umowę u notariusza podpiszemy do końca lutego. Potem mijał styczeń a z ich strony nie było odpowiedzi. 31 stycznia babka się odezwała,że już mąż jej przelał pieniądze i ,że w poniedziałek mamy przyjść po pieniądze. Oczywiście w poniedziałek, kiedy zadzwoniłam to kręciła,że jeszcze czeka na powiadomienie z banku i ostatecznie pieniądze dostałyśmy 3 lutego,więc za styczeń w ogóle nie zapłacili. W następnych 2 miesiącach pieniądze dostałyśmy, ale musiałyśmy się dopominać i dzwonić, bo w przeciwnym razie byśmy nie dostały pieniądze. Oczywiście umowa najmu u notariusza nie została spisana, bo on ciągle dzwonił, ze za miesiąc zjeżdża z Niemiec i wtedy podpiszemy umowę, a oczywiście zjeżdżał do Polski i nigdy nas o tym nie poinformował. Jednak to co najgorsze, stało się dopiero pod koniec kwietnia. Dostałyśmy telefon z administracji, że mamy szybko jechać na mieszkanie, bo poprzedniego wieczora facet pobił swoją żonę i zniszczył nam mieszkanie. On został zatrzymany na izbie wytrzeźwień a ona wyjechała gdzieś. No to weszłyśmy do mieszkania i niby nie było nic zniszczone, ale był okropny bałagan. W przypływie złości wymieniłyśmy im zamki w drzwiach. Potem on przyjechał z policją po rzeczy i już prawie się wyprowadzili, ale policja stwierdziła, że powinniśmy im dać więcej czasu na wyprowadzkę i, że to co zrobiłyśmy jest bezprawne. Na drugi dzień, kiedy mieli się wyprowadzić, ten najemca zadzwonił do nas i bardzo nas prosił, żebyśmy pozwoliły im zostać w mieszkaniu jeszcze 2 miesiące, bo dzieci ają szkołę i ciężko im będzie szukać w tej sytuacji szukać innego mieszkania na 2 miesiące. Dodatkowo wyparł się wszystkiego co onim mówią sąsiedzi i twierdził, że nigdy nie pobił żony i swoich przybranych dzieci (na początku myślałyśmy, że to jego dzieci, dopiero potem on przyznał sę, że to nie jego dzieci). Dla dobra tych dzieci, postanowiłyśmy pozwolić im jeszcze mieszkać w naszym mieszkaniu przez 2 miesiące, ale zrobiłyśmy to po tym jak oni podpisali na oświadczenie, że będą mieszkać tylko 2 miesiące i będą nam płacić i dobrze się zachowywać. Po tym, administracja wyslała nam do płacenia czynsz za 4 miesiące i obiecali, że będą ten dług nam stopniowo oddawać. W maju zapłacili nam pieniądze za wynajem, ale w czerwcu nie dostałyśmy już żadnych pieniędzy, długu do administracji też nie spłacili do tej pory, a minęły już 2 miesiące odkąd dostali informację ile mają zapłacić. Sąsiedzi informują nas na bierząco, że przez te 2 miesiące oboje nie pracują, bo jego wyrzucili z Niemiec, bo podobno narobił tam długów. Dodatkowo, w środę znów była u nich polica i straż i wchodzili przez balkon do mieszkania, bo podobno on dusił żonę i nie chciał jej wpuścić do mieszkania. Po tej akcji, już sama administracja wydzwania do nas i żąda usunięcia ich z mieszkania, bo wszyscy sąsiedzi się ich boją. Zadzwoniłyśmy ostatnio do najemców i powiedziałyśmy im, że maą się wyprowadzać do końca czerwca, tak jak było na oświadczeniu a on twierdzi, że się wyprowadzą dopiero jak znajdą inne mieszkanie. Teraz obawiamy się, że się nie wyprowadzą, ale administracja kazała nam iść do energetyki, żeby zakończyć umowę o prąd, bo prąd mieliśmy na siebie. Tylko, że prąd odłączą dopiero za miesiąc, bo wcześniej nie mogą. Najgorsze, że w energetyce nas postraszyli, że po odłączeniu prądu, oni mogą przyjść i podpisać umowę na siebie, tylko jak będą mogli to zrobić, jeżeli nie mają żadnej pisemnej umowy o najem mieszkania? Co myśliscie o tej sytuacji, czy jeżeli podpisali oświadczenie, że będą mieszkać tylko do końca czerwca to można ich wyrzucić czy nie?
  23. zielonka10

    Problem z najemcami

    Tak, zamki juz zmienione. Niestety, bedzie trzeba dorobić jeden klucz od licznikow, bo on był tylko jeden i go im dałyśmy. Nie byli umowy, bo po podpisaniu przedwstępnej najemcy przez te pół roku nas oklamywali ze na pewno podpiszemy umowę najmu okazjonalnego u notariusza a niestety tego nie zrobili wiec od końca kwietnia przebywali tylko na tym podpisanym oświadczeniu o którym mówiłam w pierwszym poście.
  24. zielonka10

    Problem z najemcami

    Najemcy wyprowadzili się, a raczej uciekli jak szczury, nawet nie informując nas o tym, że się wyprowadzają i nawet kluczy nam nie oddali
  25. Witam wszystkich. Użytkuję od jakiegoś czasu różne portale randkowe i zauważyłam, że bardzo często faceci chcą, żeby pierwsze spotkanie odbywało się w mieście faceta, nawet jeżeli kobieta mieszka 50-100 km od niego. Chciałabym się wam doradzić, czy to jest normalne w tych czasach i faktycznie to kobieta powinna jeździć do faceta jako pierwsza? Bo ja jakoś zawsze wolałabym, żeby pierwsze spotkanie odbywało się u mnie w mieście, bo tak czuję się pewnie, ale może ja zacofana jestem już. Co o tym myślicie?
×