Ja to jej zaczynam zazdrościć - leży, je, kupuje, gada pierdoły do ziemniaczków, książki "pisze".
Wszystko jakoś tak beztrosko, bez myślenia o jakichkolwiek konsekwencjach. I nawet jakby nie byłam tego świadoma, że to jednak trochę głupio wychodzi przekonywać świat o pragnieniu minimalizmu i zaraz chwalić się nowymi zakupami. Po co właściwie to robi? Mogłaby coś sobie kupić i nie obwieszczać tego światu. A ona jednak bez obciachu to robi. Nooo, zazdroszę takiego równoległego świata, który sobie tworzy - zawsze jej się tam będzie wszystko zgadzać.