Witam. Chciałam poradzić się w kwestii nietypowego problemu - od dwóch i pół roku zmagam się z chorobą, której jak dotąd chyba nikt prawidłowo nie zdiagnozował. Co pół roku zmieniam lekarza, każdy leczy mnie na coś innego i jak dotąd nikt mi nie pomógł. I właśnie dzisiaj rano po ostatnim skończonym leczeniu dzwoniłam do rodzinnej o skierowanie do kolejnego lekarza i rodzinna powiedziała, że nie ma sensu leczyć się dłużej stacjonarnie - zaproponowała oddział wewnętrzny. I teraz wpadłam w panikę, bo - może w to nie uwierzycie - w szpitalu byłam tylko jeden raz, jako małe dziecko i jestem po prostu przerażona, bo nie umiem sobie takiego pobytu wyobrazić. Wiem, że powinnam to zrobić, bo przez tę chorobę zawaliłam studia i o mało nie rozpadł się mój związek, ale mówię szczerze, naprawdę bardzo się boję.
Czego mogę się się spodziewać po takim pobycie? Chodzi o podstawowe rzeczy takie jak to, co mogę zabrać, możliwość odwiedzin, przypuszczalne sąsiedztwo (same wymiotujące staruszki?) i możliwe badania, jeśli choroba atakuje dół przewodu pokarmowego.
Jest się czego bać?