KasiaMalwa
Zarejestrowani-
Zawartość
5 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
0 Neutral-
Dziękuję za tę odpowiedź. Nie leczyłam trądziku tabletkami. Chociaż czytałam, ze trądzik pojawia się też u osób, które go nie miały i to mnie mocno zaniepokoiło. Dzięki w każdym razie za te rady, bo wiem, że powinnam tak myśleć, a nie zamartwiać się na zapas. Fakt, że żaląc się mu płakałam. Może po prostu ja nie wiem jak to wygląda z drugiej strony i dla mnie to potrzeba wyżalenia się, a dla niego jakiś lament bez podstaw. Poza tym mnie się wydaje, że to było tylko kilka razy, ale dla niego może za dużo. Nie wiem czy uda mi się przestać o tym samej myśleć, ale z tego co tu piszecie, to przynajmniej powinnam przestać mu o tym mówić.
-
Wiesz, nie jest łatwo, bo to nie dotyczy tylko tematu. Np. jak złamałam nogę i martwiłam się, że mogę zostać bez środków do życia to też się denerwował, że na pewno dojdę do siebie szybko i niepotrzebnie zamartwiam się przyszłością, a to był czas, kiedy nie miałam jakichś większych oszczędności. Ale nie chodzi tylko o mnie. On też nie mówi o własnych problemach. Wiele rzeczy go dręczy i praktycznie nigdy nie przyszedł do mnie po pomoc, wsparcie. Twierdzi, że to dlatego, że się boi, że sobie źle pomyślę o nim. I to nie jest w jego przypadku tak, że on te problemy rozwiązuje sam i sobie radzi. Nie rozwiązuje, a i tak nie przyjdzie po pomoc. A te problemy są i są. On natomiast udaje, że ich nie ma.
-
Wolę nie, bo się nasłucham, że potraciły połowę włosów i będzie jeszcze gorzej Ale rozumiem to co piszecie. Gdzieś się zatraciłam w tym zamartwianiu się. Denerwuje mnie, że nie mam okresu od 2 miesięcy i te wszystkie historie o wielkich pryszczach na twarzy, dekolcie i plecach i o tym jak dziewczyny walczą z tym nawet rok czy dwa.
-
No właśnie dlatego pytam, bo biorę pod uwagę, że mogę go zamęczać wyimaginowanymi problemami. Z tabletkami tak jest, że jakieś objawy występują po 3-4 miesiącach, więc teraz nie ma się z czego jeszcze cieszyć. Zamartwiam się tym. Jednak rozumiem, że to może być męczące. Dlatego zadałam to pytanie, żeby osoby z zewnątrz się wypowiedziały. Ja obwiniam chłopaka o brak empatii i o to, że ma gdzieś moje problemy. Ale możliwe, że wyolbrzymiam.
-
Cześć, chciałabym zasięgnąć Waszej opinii. Nie wiem czy to ja przesadzam, czy faktycznie chłopak nie daje mi wsparcia. Otóż 2 miesiące temu odstawiłam antykoncepcję i naczytałam się w internecie, że dziewczynom po odstawieniu wypadają włosy i pojawia się trądzik. Nie powiem, przestraszyłam się tego. Na razie nie mam objawów, ale to się dzieje z opóźnieniem. Nie o tym jednak chcę dyskutować. Chodzi o to, że zwierzałam się chłopakowi z tych zmartwień. Za pierwszym razem mnie wysłuchał, ale później zaczęło go to irytować. Martwię się tym i spodziewam się w najbliższym czasie jakichś problemów z cerą i włosami. Oby to było parę pryszczy, ale boję się jakichś potężniejszych zmian trądzikowych. Mam taki charakter, że myślę w czarnych barwach. Chłopak nie daje mi wsparcia. Gdy próbuję mu się zwierzyć ze zmartwień nie chce słuchać, gniewa się, denerwuje, zaczyna być niemiły. Twierdzi, ze się martwię na zapas, że nic dobrego z tego nie wynika, że przesadzam i nie powinnam w ogóle o tym myśleć. Nie da się. Mam nadzieję, że każda kobieta mnie zrozumie dlaczego się nie da. Chłopak nie daje mi się wypowiedzieć, przerywa w połowie zdania. Wczoraj już machnęłam ręką i poszłam spać płacząc. Może mam jakieś wahania hormonalne, stąd też mój stan i dołki, nie wiem. W każdym razie ta niemożność wygadania się rzekomo najbliższej osobie jest dla mnie przybijająca. Czy ja przesadzam i marudzę? Nie rozumiem mojego chłopaka. W sumie to nie wiem co mu siedzi w głowie. Czy ma gdzieś moje problemy? Bo ja się tak czuję, jakby chciał, żebym mu przestała zrzędzić i dała po prostu święty spokój, jakby moje problemy nie były dla niego w ogóle ważne.