Hej, piszę tu bo mam doła i chce się wyżalić anonomowm uzytkowiczkom ::((
Mam 27 lat, do 24 roku życia miałam szczęśliwą rodzinę- ja +mama + tata
Bylam jedynaczką - tzn mój tata miał córkę z 1 małżeństwa z którą niespecjalnie utrzymywalam kontakt, (od małego ona nie chciała ze mną, ja potem w sumie też)
mój świat zawalił się 2 lata temu ( w lipcu)
Mama pracowała od roku w anglii- chciala coś zmienic w swoim zyciu, miała tam kolezanke do ktorej pojechala ,popracować trochę i wrócić. często przylatywała ("co 2 .3 miesiace)
pewnego dnia w lipcu sie nie odezwała, a po 2 dniach gdy odchodzilam od zmyslow, zadzwonil jej kolega ( ja czesto tez ja w anglii odwiedzialam wiec znalam jej znajomych)
i w sluchawce powiedzial mi : twoja mama urodzila dzis córkę.
nogi mi sie ugieły, moja mama 47 lat (wtedy) ktora nie lubila dzieci, zawsze mowila ze tylko ja jestem jej "oczkiem q glowie" okazalo sie ze mialla romans , zaliczyla wpadkę, ktorej nie usunęla i osiwadczyla mi zena razie zostaje ze swoim nowym facetem w anglii - notabene informacje o tym co odwaliła musialam JA przekazav mojemu tacie...
on sobie jakos z tymporadzil, nie byli jakas idealna para z mama więc znajduje sobie nowe dziewczyny i jest okej
ja od tego czasu mojej mamy nie widzialam. raz przyjechala do polski, ale nie chcialam sie z nia widzieć
mam ogromna traume, bo bylam z nia bardzo blisko, a w jeden dzien zostawilam zostawiona sama sobie.
mimo ze jestem juz dorosla dalej czuje sie jak porzucona nastolatka. jutro dzien matki wiec dzis caly dzien przelezalam i przeplakalam w lozku :(