Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Bananah

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Jestem w 25 tyg ciąży z moim partnerem z którym planujemy ślub w przyszłym roku. Nigdy nie chciałam mieć dziecka, ciąża to wpadka a ja nie dopuszczam do siebie myśli że jestem w ciąży. Zabezpieczaliśmy się prezerwatywami ale coś poszło nie tak. Moje życie straciło sens kiedy zobaczyłam 2 kreski wszyscy się cieszyli a ja wyłam jak w tym filmie "Kogiel Mogiel". Lekarz z uśmiechem potwierdził ciążę, zgodziłam się ją prowadzić u niego ale wszystko mi jedno. Nie czuję tej roli i nie chcę być matką, czuję że straciłam władzę nad swoim ciałem i życiem. Nie rozmawiam z nikim, zamykam się w sobie, palę fajki. Jedna za drugą bo jak tylko spojrzę na mój brzuch to odechciewa mi się żyć. To dziecko spier... mi życie, niedobrze mi jest jak się we mnie rusza i mówię mu że go nie chcę. Nie wyobrażam sobie porodu, nie mam zamiaru przeć i "współpracować". Partner stara się ze mną rozmawiać ale ja się zamykam przed nim, nie chcę na niego patrzeć. Nie obwiniam go, ale raczej głupi pech i wadliwą gumkę. Nie chcę się leczyć, nie chcę słuchać bicia "serduszka", nie chcę znać płci, nie interesuje mnie jego zdrowie. Jedyne czego chcę to żeby zniknęło ale już nic nie mogę zrobić. Wiem że termin porodu nadejdzie i wydalę je z siebie ale nie chcę "kładzenia na brzuch", nie będę "karmić piersią" - odejdę a dziecko zostawię partnerowi. Wiem że on się nim zajmie. Chciałam się podzielić tym ci czuję. Nie dla każdej kobiety ciąża to stan "błogosławiony".
×