Cześć Wszystkim
Pierwszy raz piszę na forum, nie mam kogo się poradzić lub wyżalić... jak kto woli.
Za 2 tygodnie mam ślub. Razem z narzeczonym sami oranizujemy wesele(sami wszystko opłacamy). Problem polega na tym, że moja mama nie akceptuje żadnych moich decyzji. Najmniejsza ...a jest powodem do klutni. Nic nie pomagają rozmowy. Liczę sie z zdaniem mamy, wiec zeby nie czuła się pominięta pytam ja o zdanie w różnych organizacyjnych kwestiach ale ona akurat zawsze wtedy ma focha a jej jedyna odpowiedzia jest" Teraz nie będę tego robić, nic mnie to nie interesuje" po czym godzinę później robi awanturę, ze nie włączam jej w przygotowania.
Kolejna sprawa jest taka, że mimo tego, że mam 28 lat i mieszkam z rodzicami, mama dostaje białej gorączki na myśl o tym, że mam się przeprowadzić do meza. Dla mnie to jest czyszty szok. Nie rozumiem jej podejścia. Wiem, ze ma bardzo "stary" światopogląd ale na co ja mam czekać. Kiedy mam zamieszkać z mężem jak nie po ślubie? Jej wizja jest taka, że najlepiej jakbym jeszcze z pol roku mieszkała u niej. A moje postępowanie przynosi jej tylko wstyd na całe miasto. Nie wiem czym ją niby tak zawstydzam.
Nie potrafię się z nią dogadać, nie wspiera mnie tylko ciagle krytykuje i robi mi straszny mętlik w głowie tak, ze sama juz nie wiem co myśleć.
Im bliżej slubu i wesela tym częściej słyszę od niej, ze nie ma ochoty wcale tam isc i jej się to juz brzydzi. Sama przeprowadzka tez mnie stresuje bo boje się jej reakcji. Ona traktuje moja przeprowadzke jakbym jej nóż w plecy wbijała. Narzeczonego tez średnio znosi bo jej się nie klana w pas. A jest porządnym facetem, za innego bym nie wyszla.
Wiem, ze jej zachowanie to może być syndrom opuszczonego gniazda ale są jakieś granicę. Przez jej zachowanie zle mysle o sobie i dzień, który powinien być szczęśliwy dla mnie i narzeczonego staje się koszmarem.
Postaram się nie myśleć o jej nastrojach w czasie wesela ale najbardziej boje się dnia po... Kiedy mam się w końcu przeprowadzić tak żeby ona nie obraziła się na dobre?. Bo mimo wszystko chce mieć z nią kontakt.