Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

-Aza-

Zarejestrowani
  • Zawartość

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Hej Jestem na etapie wykańczania produktów, które nie pasują do tej diety i ogólnie jem na zasadzie MŻ oraz robię zakupy już pod Montiego. Staram się komponować posiłki (nawet jeśli są tam jeszcze niektóre produkty o wysokim IG) na zasadzie posiłek węglowodanowo-białkowy lub białkowo-tłuszczowy, czyli to co w Montim, tyle że nie wszystkie produkty maja niski IG. I tak krok po kroku zastąpię w domu produkty dla mnie niepożądane takimi, na których będę się opierała przez kolejne miesiące. Pierwsze efekty są, bo w ostatnim miesiącu ubyło mi 3 kilo. Troszeczkę podpatrzyłam Twoją sygnaturę i podobnie zapisuję wyniki, bo jest fajnie i przejrzyście rozmieszczone. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Właśnie dziś jadę po zakupy, żeby coraz więcej pro-montignakowych rzeczy było w szafkach i lodówce (obym tylko znowu jakiegoś tuczącego "guana" nie nakupiła) - dlatego jak na zakupy to tylko z listą
  2. Indeks glikemiczny.. w najprostszych słowach wskazuje jak bardzo po spożyciu danego produktu w danym czasie podniósł się poziom cukru we krwi. Chcąc pozbyć się insulinooporności dobrze jest wybierać produkty, które nie wywołują wielkich skoków cukru, bo pociąga to za sobą wyrzut insuliny, który jeżeli utrzymuje się stale (bo np. ciągle jemy coś słodkiego) lub utrzymuje się we krwi na wysokim poziomie (bo nasze komórki stały się już na insulinę oporne) to NIE SCHUDNIEMY. Nie i koniec. Na szczęście mamy tabele gdzie większość produktów została już opisana pod kątem indeksu glikemicznego, więc łatwo się zorientować co jeść, a czego unikać lub dozować bardzo oszczędnie. W Metodzie Montignac zwanej w skrócie Dietą MM jemy do wyboru dania Węglowodanowo Białkowe (W+B), albo Białkowo Tłuszczowe (B+T) i nigdy inaczej. Oznacza to, że nie musimy rezygnować na wiele tygodni, a może i miesięcy z konkretnej grupy produktów. Będą i desery i dania miesne, dania z makaronem, chleb, naleśniki, czekolada, lampka winka Po prostu dieta marzenie. Fakt, że produkty uderzające cukrem po krwi (jak np. piwo, batoniki) na jakiś czas pójdą w odstawkę, to chyba niewielka cena za powrót do zdrowia i figury sprzed lat. Uspokojenie trzustki poprzez zaprzestanie zalewania krwioobiegu cukrem/glukozą to najlepsza i najprostsza droga do pozbycia się insulinoopornościi.
  3. Kilka kluczowych zasad na początek: 01. Jemy 3 posiłki dziennie plus ewentualnie czwarty - podwieczorek. 02. Zakaz rezygnowania z posiłków, aby podczas kolejnego posiłku organizm nie odkładał zbędnych zapasów. 03. JEMY SUTE ŚNIADANIE, normalny obiad i lekką kolację, bo wieczorem te same produkty są bardziej tuczące niż rano. 04. Dozwolone są dwa typy posiłków: Białka+Tłuszcze lub Węglowodany+Białka. Do wyboru. 05. Rano. Można zjeść owoc lub kilka i po 30 minutach właściwe śniadanie. 06. Śniadanie Węgle+Białka czyli przeważnie na słodko, to chleb z mąki z pełnego przemiału, lub jakiś żytni wysokobłonnikowy, płatki owsiane, otręby oraz inne nie tłuste ziarna. Do tego np. konfitura bez cukru, owoce jagodowe, nabiał jak: jogurt, kefir i twaróg ale najlepiej 0% -> cały nabiał max do 3% tłuszczu. Wszelkie węglowodany do max IG<50 (indeks glikemiczny). Do śniadania Węglowodanowo+Białkowego NIE JEŚĆ żadnych dmuchanych, słodzonych muesli, czy chlebów z rafinowanej mąki. Posiłek ten nie może zawierać tłuszczów nasyconych oraz może zawierać bardzo malutko tłuszczów wielo- i jednonienasyconych. Po takim posiłku robimy 3h przerwy w jedzeniu. 07. Śniadanie Białko+Tłuszcz, czyli na słono. Tłuszcze i białka zawierające minimum 5% tłuszczu jemy najlepiej bez węglowodanów chyba, że są to węglowodany o IG<35 (indeks glikemiczny). Po takim posiłku robimy 4h przerwy w jedzeniu. 08. Do śniadania pijemy herbaty ziołowe, kawy zbożowe, wodę z cytryną. Unikać herbaty, kawy, soków owocowych i innych słodkich lub kofeinowych napojów, które doprowadzają do podniesienia cukru i wyrzutu insuliny do krwi.. Może brzmi to zagmatwanie, ale w gruncie rzeczy to bardzo proste zasady. Ciąg dalszy nastąpi choć jeśli chodzi o główne zasady to już w sumie tyle
  4. Czy ktoś z Was ją zna/stosuje? Ja chyba do niej wrócę. Na początku może nieco zagmatwana, ale efekty daje i nie jest monotonna. W innych dietach albo tylko białko, albo tylko tłuszcz, albo tylko węglowodany, z mięsem, bez mięsa.. a Montignac pozwala i na kawałek czekolady, i na lampkę wina, i na białko, i na tłuszcz, a nawet na spaghetti jeśli ktoś lubi. To mnie pociąga w tej diecie, że tak naprawdę z niewielu rzeczy rezygnujemy i niewielu unikamy. Ponadto jeśli zjemy coś zakazanego, to generalnie nic się strasznego nie stanie poza tym, że być może dany kilogram będziemy zrzucać troszkę dłużej. Na tej diecie nie unikamy niektórych produktów dlatego, że są kaloryczne tylko dlatego, że rozumiemy jak bardzo podbijają one cukier we krwi i jak wiele przez to insuliny będzie musiało zostać wyrzucone do krwioobiegu przez trzustkę, aby ten cukrowy armagedon zdławić i doprowadzić do normy. Dieta Montignac to nie wyścig. To nie transformacja w dwa tygodnie. Ja schudłam na niej 12 kg w trzy miesiące, podobnie jak moja mama, a miałam znacznie miej kilogramów do zrzucenia niż teraz. Czy to dużo czy mało oceńcie już sami. Jako, że ostatnio stosowałyśmy Dietę "MM" z mamą kilkanaście lat temu, musiałabym powtórzyć sobie jej zasady, jeszcze raz przejrzeć książkę, ale to co wiem na pewno to fakt, że ta dieta uspokaja i reguluje pracę trzustki i wydzielanie insuliny poprzez spożywanie i odpowiednie łączenie produktów o niskim indeksie glikemicznym. Teraz jest na to idealny czas, pełen sezonowych warzyw i owoców (tak, wolno jeść owoce:)), a więc chyba poczytam i do tej diety wrócę. Czy ktoś z Was miał/ma z nią do czynienia?
  5. -Aza-

    Sadzawka hipopotamów..

    Minuta prywaty. Mój osobisty hipopotam waży (obecnie) 47 kg. W środku hipopotama siedzę ja z kilogramami, które chciałabym, aby przy mnie pozostały. Jest ich dokładnie 68. Nie jestem ani stara ani młoda, ale raczej starsza niż młodsza. Myślę, że to już raczej jedna z ostatnich, a najlepiej ostatnia i oby skuteczna, bitwa o wydobycie się z hipopotama na wolność. Byłaby to piękna wolność.. od bólu fizycznego i psychicznego, od wiecznych rachunków sumienia, od samosądów i od rezygnacji z wielu fajnych aspektów życia. Niby miły ten mój hipopotam, ale płace zbyt wysoka cenę, za to, że się w niego ubrałam.
  6. -Aza-

    Sadzawka hipopotamów..

    To bardzo źle, że człowiek mało kiedy ma możliwość poobserwowania siebie z zewnątrz. Jak chodzi, jak mówi, jak wygląda. Gdyby było to możliwe na co dzień, to raczej mało kto zapuścił by się do otyłości "hipopotamicznej". Chodzisz latami, patrzysz rano w lustro i myślisz, że (najpierw) nie jest źle.. potem, że jeszcze nie jest aż tak źle, następnie, że chyba jeszcze ujdzie, aż któregoś dnia odkrywasz, że w lustrze siedzi hipopotam. Hipopotamy nie są złe. Są miłe i szeroko uśmiechnięte, ale ich wielka paszcza chyba za dużo mieli i zbyt wiele godzin dziennie spędzają w sadzawce. Z "hipopotamozą" jest jak z alkoholizmem. Zawsze będzie czekać na szansę, żeby wyskoczyć z Twojej szafy, dlatego już zawsze musisz się pilnować. Tak wiele z nas już to wielokrotnie przerabiało.. Był power, był start, a hipopotam i tak znów wyskoczył, i bezczelnie wpycha się przed nas za każdym razem, gdy patrzymy w lustro. A to będzie miejsce dla tych, co właśnie odkryli, że zamienili się w hipopotamy i pragną transformacji w jakieś bardziej "zwarte" zwierzę. Jak dla mnie?... Gazela, lwica, kocica - tak, hipopotam - nie... absolutnie nie...
×