Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Digitalius

Zarejestrowani
  • Zawartość

    40
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Digitalius


  1. Ja osobiście się nie zawiodłem na ludziach z internetu, a NAWET jestem wdzięczny, że mogłem poznać tych ludzi, którzy mieli wielki wpływ na historię mojego życia.

    Odpowiadam tylko na pytanie z tytułu tego posta - nie ma on związku z randkami internetowymi, ani innymi rzeczami.

    Opiszę:
    w wieku 15 lat grałem w GTA przez internet, na serwerze z zamkniętą społecznością. Ten "romans" z grą na tym jedynym serwerze trwał 8 lat. W tym czasie społeczność rozwijała się, za pomocą czatów głosowych oraz rozmów konferencyjnych wideo. Wspólnie rozwijaliśmy serwer i wprowadzaliśmy wydarzenia integracyjne na serwerze.

    Pewnego dnia właściciel serwera/forum oraz ekipa moderatorów i JA staliśmy się sobie tak bliscy, jak przyjaciele - tylko, że internetowo. Pewnego dnia ta ekipa zaprosiła mnie na grilla NA ŻYWO do Warszawy (stamtąd pochodzili). Zgodziłem się bez wahania. Ten dzień był wyjątkowy. Na grillu poznałem dziewczynę - zakochaliśmy się w sobie i byliśmy sobie bliscy. Miesiąc później postanowiłem zamieszkać w Warszawie i tak spędziłem tam dwa lata.

    Po dwóch latach wszystko się zmieniło, jednakże podsumowanie w moim przypadku było takie, że gdyby nie ten grill, wiele doświadczył bym wielu niesamowitych rzeczy i dzisiaj nie znajdował bym się tu, gdzie teraz jestem. Dlatego do dzisiaj pomimo zakończenia tej ścieżki, z chęcią bym ją powtórzył ponownie.


  2. Odkopuje swój temat, dlatego, że wcześniej obiecałem.
    Również pisałem, że sprawdzę wszelkie rady, które użytkownicy mi podsunęli.


    Oto rezultat:
    Wszystko zakończyło się powodzeniem. Dziewczyna nie tworzy mi hałd naczyń po ugotowaniu prostego obiadu, zaczęła ekonomicznie wykorzystywać dostępne zasoby.

    Moja mama nauczyła się być samodzielna - potrafi ruszyć się z domu, pójść do salonu i spytać o konkretne sprawy. Przełamała strach przed nieznanym i z chęcią odkrywa więcej na własny rachunek. Wadą tej sytuacji jest to, że przestała zapraszać mnie z dziewczyną na obiady (wydaje się, jakby była obrażona, lub zrozumiała, że nie może nadużywać mojej uprzejmości, gdyż też mam swoje sprawy i swoje życie), lecz mi zaczęło to nie przeszkadzać.

    Jeśli chodzi o mnie, również zrozumiałem, że nie mogę ciągle naprawiać świata, gdyż jest to walka z wiatrakami. Skupiłem się na własnych przyjemnościach, uczę się nowych rzeczy rozwijając swoje hobby, wyluzowałem w pracy zmniejszając wydajność o 20% sprawiając, że pracodawca nie oczekuje ode mnie 110% efektywności, nikt nie oczekuje ode mnie pomocy.

    Podsumowanie:
    Wszystko się ustabilizowało, tak jak powinno.


    Odczułem po tym wszystkim ulgę i poczucie spełnienia. Takie ciepłe uczucie w środku, że zrobiłem na tym świecie wszystko i jestem gotów odejść, szczęśliwy.
     


  3. Osobiście powiem tak: na wioskach ludzie w punktach wiedzą dużo, tylko wiedzą, że jak ktoś miejscowy, to nie pojedzie za miasto po to, by coś wymienić / załatwić, dlatego wciskają kolejną ofertę, bądź przedłużenie.

    Jeśli dekoder lub inne urządzenie nie jest na własność, a udostępnione w ramach umowy, to każdy punkt MA OBOWIĄZEK wymienić sprzęt (nie ma wytłumaczenia, że nie wie nic!), gdyż podczas obowiązywania umowy obejmuje gwarancja.

    W moim mieście w każdym punkcie CP wymieniają i nawet ich nie interesuje przyczyna (najczęściej mówiłem, że się przegrzewał).

    A najlepiej to proponuję sobie sprawić telewizję internetową. CP ma ofertę z dekoderem EVOBOX Stream za 60 zł ok. 100 kanałów, ale nie będę kierunkował swojej propozycji w jedną stronę - proszę się rozejrzeć za różnymi ofertami - z dekoderem lub tylko przez przeglądarkę.

    A co jeśli się ma umowę na czas określony a do końca jeszcze daleko?
    Ja osobiście wolę rozwiązać umowę z rozliczeniem kary umownej za przedwczesne wypowiedzenie. Co to za różnica wydać raz większą gotówkę i skończyć z czymś co nie działa, niż ratalnie wpłacać długo długo, a z oferty skorzystać i tak nie można (z różnych przyczyn)? 


  4. 6 godzin temu, Lara Antipowa napisał:

    Te, mądrala. Ty lepiej nad ortografią popracuj, bo nie jesteś w tym orłem. Pewnie bawi cię pisanie tych kocopałów i to, że ludzie tak tu z tobą dyskutują, ale chyba przedobrzyłeś. Chociaż, z drugiej strony, dostarczyłeś kilku osobom rozrywki i to też należy docenić...

    Tak, przyznaję. Orłem nie jestem, ani moje urządzenie, którego używam do pisania. Wybacz. Cieszę się, że jesteś!

    To tylko moje spostrzeżenie, czy może smutna prawda, że na każdym blogu, forum, artykule znajdzie się zawsze choć jedna osoba, która hejtuje ortografię? Pozdrawiamy lingwistów i polonistów 🙂

     

     


  5. Druga sprawa, jaką przeanalizowałem i wykonałem, to wcześniej (na samym początku) wspomniana sprawa mamy i dekodera. 

    Doszedłem do wniosku, że w tym przypadku, aby przez dwa lata nie płacić dodatkowo za coś co jest za darmo jako funkcja, postanowiłem zerwać umowę mamy na wybrany dekoder dodatkowy i zapłacić karę umowną z własnej kieszeni. Wyszło na to, że ten sposób jest oszczędniejszy, gdyż wysokość kary umownej pokrywa tylko wydatek 12 miesięcy z umowy na 24 miesiące, dlatego 12 miesięcy zaoszczędzone. 


  6. 1 Efekt:

    Nie wspominałem tego wcześniej, ale od chwili założenia tego tematu do dnia dzisiejszego pracowałem również nad poprawą harmonii i porządków codziennych z rozrzucanymi ubraniami przez moją dziewczynę. 

    Od kad pamiętam, moja dziewczyna nie grzeszyła w składaniu ubrań, ani znalezienia kąta na własne rzeczy, akcesoria itp. W taki sposób, by te nie rzucały się po całym mieszkaniu. Opracowałem układ, który z chwilą obecną się przyjął. Moja dziewczyna również lubi książki, szyć pluszaki, kolorować obrazki. 

    Aby sytuacja się nie powtarzała, wyjaśniłem, jak to negatywnie może wpłynąć na nasze samopoczucie mieszkania, stworzyłem jej kącik do składowania rzeczy, zrobiłem organizer akcesoriów i ustaliłem z nią: "to jest już teraz twoje miejsce na ubrania. Nie musisz ich składać jeśli nie chcesz, ale chociaz rzucaj je np. na tym krześle, wtedy sprzątanie będzie łatwiejsze. Wszelkie kredki, nici itp. Możesz również składować w tym kartonie i odkładaj go pod tym stolikiem ". 

    Pierwszy sukces. 


  7. 3 godziny temu, Takie moje zdanie napisał:

    Spróbuj tak podziałać kilka dni poprostu pytając. Nie czytaj z gwiazd czy z oczu bo jest duże prawdopodobieństwo, że sie myślisz, ale pytaj.

    Potraktuj to jako ćwiczenie w rozwoju osobistym. Nic nie tracisz, a możesz coś zyskać.

    Dobrze. Tak zrobię.

    Biorę każde zdanie w tym temacie pod uwagę, każdego użytkownika, by przeanalizować każdą opcję i dojść do jak najlepszych efektów. Dziękuję za poświęcenie czasu.

    Gdy sprawy przyniosą efekty, odezwę się jeszcze. Jeśli w tym czasie zostaną dodane jeszcze wpisy, zawsze je przeczytam.

    Dziękuję również pozostałym użytkownikom za wkład.


  8. 2 godziny temu, Takie moje zdanie napisał:

    Jest taki serial na Netflix "New Amsterdam". Dyrektor szpitala też starał się ułatwiać pracę swoim pracownikom co przekładało się na funkcjonowanie szpitala na wysokim poziomie. 

    Różnica taka między Wami, że on zawsze zaczynał rozmowę czy spotkanie z lekarzami od pytania:

    "W czym mogę pomóc?

    W moim przypadku jest to tak, że nikogo pytać nie muszę, ponieważ wszyscy wiedzą, że jak jest potrzeba, wystarczy powiedzieć lub poprosić.

    A próśb jest wiele, lub jeśli ich nie ma, to z oczu wyczytam, że jak czegoś nie zrobię, to się ktoś obrazi, bo się robi głupio, by powiedzieć o problemie. 


  9. 1 godzinę temu, Takie moje zdanie napisał:

    Mówisz jakbyś był szefem firmy, a nie  partnerem. Co Ty komu masz do powierzania? Co TY w ogóle piszesz?

    Raczej doceń kobietę, podziękuj jej za obiad, który zrobiła bo chciała, a zaręczam Ci, że nie musiała. Za cierpliwość do Ciebie też jej podziękuj i licz na to, że się jej nie skończy 🙂

    Zastanów się też ze spokojem czy ten perfekcjonizm nie szkodzi innym, ale przede wszystkim  Tobie.
    Zobacz jakie nieprzyjemne emocje Tobą targają, z tak błahego powodu jak ilość sztućcy. Zmywarka umyje wszystko i 5 noży i, i 10, i 15. Nie martw się. To nie koniec świata.

     

    Nie chodzi o szefostwo, tylko partnerstwo i współpracę. Tak jak wspomniałem wcześniej ja robię coś dla innych, ale również sam będę potrzebował rzeczy, by ktoś mógł zrobić coś dla mnie, bo gdybym dla wszystkich wszystko robił sam, dodatkowo wszystko dla samego siebie, to zwariować można. Jak coś robię dla kogoś to chce jak najlepiej dla tych osób, więc czemu nie mogę oczekiwać tego samego? 


  10. 1 godzinę temu, Takie moje zdanie napisał:

    Źle mnie zrozumiałeś. Mam na myśli to, że daj innym żyć swoim własnym życiem. Nie próbuj nikogo uszczęśliwiać na siłę bo ich szczęście może wyglądać inaczej niż Ty sobie to wymyśliłeś.

    Skup się na sobie. Spróbuj akceptować drugiego człowieka takim jak jest. Pewnie wydaje Ci się to trudne, ale można się tego nauczyć.

    Mówisz o rozwoju to spróbuj zająć się rozwojem osobistym chociażby w temacie zrozumienia lub akceptacji.

    Próbujesz zmieniać innych, a siebie potrafisz?
     

     

    Dziękuję za sprostowanie. 


  11. 1 godzinę temu, Lara Antipowa napisał:

    Dokładnie to sugeruję. Niby dlaczego masz w tym brać udział? A druga rzecz, że sprawy są drobne. Jesteś zwykłym upierdliwcem. 

    To nie upierdliwość.

    Skoro nie mogę liczyć na kogoś, kto nie umie wykonać błachej rzeczy, jak mogę takiej osobie powierzyć coś odpowiedzialnego. 

    Jestem o tyle zdrowy na umyśle, że nikt nie zdoła mnie przekonać, że jest inaczej. 


  12. 3 godziny temu, Takie moje zdanie napisał:

    Digitalius  przeczytałam co piszesz i naszły mnie pewne refleksje.

    1. Chcesz zmieniać świat zacznij od siebie np. gotując obiady na swój wymyślony, logiczny sposób. Skoro świetnie wiesz jak to się robi (jak twierdzisz lepiej od partnerki) to może po prostu się tym zajmij.

    Taki masz świetny dar do rozwiązywania problemów, a na taki oczywisty pomysł nie wpadłeś?

    2. Związek polega na akceptacji partnera takim jakim jest. Nie możesz kogoś zmieniać na silę. Każdy jest inny i to jest właśnie w ludziach piękne. Możesz za to zmienić siebie poprzez podejście do czegoś na co nie masz wpływu albo nie powinieneś go nawet próbować mieć. Zostaw to tak jak jest. Oczywiście możesz zasugerować Twój pomysł na dane nawyki partnerki, ale to tyle. Wyrazić swoje zdaniem, ale decyzję zostawić tylko jej. 

    Chcesz mieć wpływ na ilość zużytych naczyń - gotuj. Proste nie?

    3. Poczytaj o trzech kolorach mózgu. Structogram.

    Ty masz zdecydowanie mózg niebieski czyli nastawiony na logiczne myślenie, analizy, dążenie do celu...

    Twoja partnerka może mieć mózg zielony czyli taki emocjonalny. Dla niej nie jest ważne ile zużyje naczyń, ale to że może zadbać Ciebie, zrobić Tobie obiadek taki jak lubisz, może przytulić się wieczorem.

     

    Jesteś programistą w pracy. Fajnie, ale staraj się nie zabierać roboty do domu. Nie programuj otoczenia. To już nie Twoja działka.

    No tak, rozumiem. Skieruj wszystko na osobę, która chce wszystko ulepszyć i uprościć. Jakie to proste, a reszta będzie siedzieć w kapciach i tylko liczyć na mnie... Czyli wychodzi na to, że nie masz zielonego pojęcia o tym, co napisałem. 

    Skoro będę robił wszystko za wszystkich, to wtedy te osoby zatrzymają się w rozwoju, bo nie wpadną na nic, co pomogło by im się rozwijać. 

    Nie zamierzam nikogo rozpuszczać. 


  13. Na całym świecie w Mediach jest szał na wycieki informacji o Windows 11. Od tego momentu zapaliła mi się lampka... chwileczkę, 2 lata temu kupowałem komputer z Win10, najbardziej doceniałem Win 7, nie miało być więcej systemów, a tu nagle na tytuły okładek Win11.

    Windows 10, niby dobry, choć często problematyczny - pewne funkcje przestawały działać, nieintuicyjny interfejs, menu start - nawet modyfikatory nie były tak satysfakcjonujące (dla fanów Win7), aby choć wygląd podmienić, dla naszej wygody.

    Fajnie, że system był rozwijany, częste aktualizacje systemu, wiele nowych funkcji i możliwości... no ale co z tego? Od Windowsa 7 posiadałem - prostotę interfejsu, intuicyjna obsługa i wsparcie sprzętowe (aktualizacje, sterowniki), niska zasobożerność podzespołów, co czyniło go szybkim systemem. Jednakże nie lubię (choć to normalny krąg życia) gdy coś dobiega końca. Utrata wsparcia dla Win7 sprawiła, że w końcu zmieniłem na Win10 (nie miałem win8 z tego względu, że nienawidzę kafelek). Każdy z systemów ma swój charakter, ale nie lubię, gdy ktoś chce mi go narzucić do użytku! System powinien być dokładnie taki, jaki chcę - skoro kupuje sprzęt, to patrzę na to, czy spełnia moje oczekiwania, a nie co może jeszcze spełnić.

    Wraz z zapowiedzią Windows 11 postanowiłem skończyć z systemem Microsoft. Tylko dlatego, że sam wiem, czego oczekuję od systemu. Od tego momentu zacząłem analizować systemy Linux. Systemy te posiadają swoje grono fanów, ale jeśli ja dojrzałem do tego systemu, to sądzę, że jeszcze wielu użytkowników również na swój sposób stwierdziło: czas na zmiany, gdyż na tym świecie jest coś nie tak.

    Wielu też słyszało, że Era Cyfryzacji staje się łatwą pułapką inwigilacji populacji świata. Nie wszystkim to odpowiada (tak jak mnie), ale pewnie jest to nie uniknione. Można natomiast ograniczyć inwigilację.

    Dlaczego Linux?
    - kontrola każdego procesu - bez naszej zgody lub świadomej decyzji, w systemie nie zostaną wykonane żadne zmiany;
    - bezpieczeństwo - mała baza wirusów na ten system czyni go bezpiecznym, wręcz (prawie) niemożliwym do złamania;
    - reklamy - Linux odpowiada: a co to? 🙂
    - koszty - yyyy... chyba żartujesz;
    - personalizacja - każda odmiana Linuxa (ja mam Ubuntu) posiada własne unikatowe środowisko, dzięki któremu każdy z użytkowników doskonale dopasuje system taki, aby spełniał jego osobiste oczekiwania;
    - wsparcie - Społéczność linuxa dba o to, by było to darmowe, bezpieczne miejsce,  w którym każdy jest sobą.

    Proszę mieć uwagę, że w/w wypowiedź jest moją osobistą opinią o tym, co ja myślę porównując systemy!

    Wracając do sedna, zainstalowałem Linux Ubuntu w najnowszej wersji. Pierwsze co zauważyłem:
    - optymalizacja - szybsze działanie podczas wykonywania czynności (nawet o 50% szybciej);
    - prostota - tak jak wspomniałem wcześniej, ten system ma wszystko to,  czego chcę, a nie to, co mi ktoś narzuci. Jeśli jest coś, co mi nie pasuje, zawszę mogę to zmienić za pomocą Terminala, przykładowo: zmieniłem aplikacje systemowe, na własne, ponieważ bardzo dobrze się czuje podczas ich obsługi.
    - brak zbędnych funkcji - porównując do Win10, jeśli nie usunąłem aplikacji, to lista w menu start była bardzo długa. W Linuxie te funkcje też mogą być, ale nie są one eksponowane i są widoczne tylko wtedy, gdy ja tego potrzebuję.

    Mógłbym tak pisać dalej, ale jest już późno i nie mam zamiaru pisać artykułu redaktorskiego, a tylko pogląd tego, co wkrótce może stać się domeną wśród systemów.

    Kto z Was również podjął taką decyzję i dlaczego? Chętnie poczytam.


  14. Powiem jeszcze, że czasami oglądam sporadycznie film "Sekret", który odkryłem w Warszawie. W stolicy dowiedziałem się, że dla wielu jego treść ma wielki wpływ na ich życie. Próbowałem i dlatego go czasami oglądam na nowo, by sobie przypomnieć o tym, co mogę zrobić a nawet co mogę zmienić. Lecz teraz patrząc na to, może się zdarzyć, że nadal mogę go źle stosować.


  15. 5 minut temu, marinero napisał:

    To instynkt zakodowany w genach:) mamy sie rozmazac aby "zycie" trawalo .

    a gdyby ten kontekst przypisać do mojej historii? Miało by to sens

    instynktowne unikanie lub niedopuszczenie do sytuacji problematycznych, mogących wpływać na życie i otoczenie, oparte na odpowiednich decyzjach

     

    7 minut temu, marinero napisał:

    czytalem o takiej koncepcji ze ludzie na Ziemi to sa jak mrowki -musza zyc w symbiozie ze srodowiskiem bo prawdziwa jednostka jest Ziemia -Planeta Alfa ktora dopiero jako calosc sie liczy w Kosmosie.

    To wtedy Alfą w naszej galaktyce będzie słoneczko, które ostatnio jest bardzo aktywne +33 stopnie celsjusza itp. xD


  16. 1 minutę temu, marinero napisał:

    Cokolwiek ! jesli uwazasz ze masz cos waznego do przekazania to wal do przodu! 😉

    6 lat temu miałem wszystko - zwiastun, scenariusz, książkę - TVP chciało być sponsorem... ALE aktorzy się wykruszyli, a nie chciałem innych, bo każdego z osobna samodzielnie wybierałem i wiem, że najlepiej by się nadawali.

    Pewnego dnia doszedłem do takiego etapu, aby zapomnieć o przeszłości i wymazać historię, zaczynając od nowa. Tak zrobiłem, dlatego nie ma już nic z tego. Tytuł był "Bliżej życia".

×