joasia536
Zarejestrowani-
Zawartość
9 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez joasia536
-
Witajcie, mam taki dziwaczny kłopot. Mam od miesiąca 25 lat, od 19 roku życia mieszkam z partnerem w wynajętym mieszkaniu. Jeszcze 2 lata temu i wcześniej normalnie pracowałam, jeździłam za granicę, miałam swoje oszczędności. Jednak nie mogłam znaleźć lepszej pracy, więc postanowiliśmy że pójdę na studia. Był to już ostatni dzwonek, wcześniej nie miałam możliwości a chciałam. Wybraliśmy dzienne bym więcej z nich wyniosła i miała dodatkowe stypendium. No i od tego momentu zaczęłam się czuć coraz dziwniej. Wiele osób mówi, że jestem młodziutka, że 25 lat to jeszcze dziecko. Inni że to już dojrzały wiek. Jednak ja obserwuje dookoła ludzi w moim wieku, którzy stawiają domy, spłacają mieszkania. Połowa moich koleżanek ze szkół ma już dzieci. Na forach czytam, że część osób jest po rozwodach lub muszą sami radzić sobie z małymi dziećmi. Część osób ma firmy. Mi został jeszcze rok studiów do licencjatu. Większa część grupy jest ode mnie kilka lat młodsza. Idąc na uczelnie czuję się jak dziewczynka. Wracam do domu i czuję się jak kobieta, zajmuje się domem. W tej sytuacji nie wiem czy dać sobie luz, odczekać ten rok. Cieszyć się tym, że chwilowo skupiam się najbardziej na studiach, odpocząć, poczuć tą młodość i cieszyć się nią czy może już nie wypada. Odkąd studiuje paradoksalnie zaczęłam bać się dorosłego życia, boję się pracy mimo że wcześniej normalnie pracowałam. Boję się też zajęć, spotęgowało to moją nieśmiałość. Czuję się żenująco gdy na zajęciach boję się odezwać, lęk mnie obezwładnia a wcześniej jeździłam po świecie i dogadywałam się w obcych miejscach. Stypendium starcza mi na pół opłat za mieszkanie. Część czasami dorobię, część opłaca partner. Miewam myśli o narzeczeństwie, mieszkaniu, w przyszłości dziecku. Wychodzę z domu i myślenie się całkowicie zmienia. Dodatkowo te dziwne uczucie potęguje mój wygląd. Wszędzie pytają mnie o dowód, wciąż wyglądam na 17 lat. Nie mogę kupić alkoholu bez dowodu czy nawet głupiej zdrapki. Mam sylwetkę kobiety a twarz i wzrost nastolatki. Ludzie pytają czasami na przystankach czy idę do szkoły. Jestem totalnie skrępowana, bo przecież mogłabym już swoje własne tam odprowadzać. Bywają dni, że wygodniej mi się zabrać z plecakiem jeszcze z liceum. Przez jakiś czas tak chodziłam stwierdziłam, że to tylko plecak ma być wygodnie aż w końcu uznałam, że to faktycznie może dziwnie wyglądać. Już nawet nie wiem co mi wypada a co nie. Czy ze mną jest coś nie tak? Mam wrażenie, że z kobiety stałam się dzieckiem. A może jestem dzieckiem i to nie czas na bycie kobietą. Sama już nie wiem. Wiem, że to śmieszne co napisałam, ale nie mam komu o tym powiedzieć.
-
Dodam, że dosyć wcześnie weszłam w 1stały związek, chociaż z perspektywy czasu to było bardziej młodzieńcze zauroczenie i toksyczna relacja. Teraz jestem w 5 letnim związku i dopadają mnie jakieś dziwne myśli, że to może za wcześnie i że może dopiero teraz powinnam się z kimś związać. Że być może gdybym wcześniej żyła tylko i wyłącznie młodym życiem, imprezowała, studiowała to teraz bym nie miała takich myśli. Dodam, że kocham mojego partnera i jak teraz mu wyskoczę z czymś takim to pomyśli że jestem całkowicie niedojrzała. Nie chcę się z nim rozstawać, podoba mi się nasze życie ale mam wrażenie, że coś mi się poprzestawiało w myśleniu.
-
Witajcie.. Chciałabym poznać waszą opinię odnośnie tego kto ma rację. Jestem młodą dziewczyną, od kilku lat mam problem z nawracajacymi infencjami pochwy i pęcherza. Jest to dla mnie tak uciążliwe, że już załamuje się psychicznie . Leczyłam się u kilkunastu lekarzy, robiłam badania, brałam kilkanaście antybiotyków. Co miesiąc biorę globulki, bo problem ciągle nawraca. Od ponad 4 lat mam jednego partnera, wcześniej też byłam z jednym partnerem 3 lata. Nie miałam żadnych przelotnych znajomości itp. Problem zaczął się wcześniej, ale nie był tak intensywny jak teraz. W chwili obecnej po niektórych stosunkach od razu pojawia się problem. 2 lata temu namówiłam partnera na przebadanie się i pójście do lekarza. Wyszła mu bakteria, brał antybiotyki i na tym poprzestał. Nie sprawdził czy dalej tam jest, ponieważ lekarz zbadał mu prostatę w trakcie wizyty. Chłopak się tym strasznie zablokował. Przez kolejny rok męczyłam się dalej tak samo. Poprosiłam partnera o ponowienie badań i stwierdził, że ich nie zrobi bo nie i koniec. Potem się zgodził chyba dla świętego spokoju, ale przez rok nie zainicjował o tym żadnej rozmowy. Nic w tym kierunku nie zrobił. Dalej się często kochamy, ale nie myśli o moim zdrowiu. Objawy mijają i nawracają. Po kolejnej kłótni o to stwierdził, że to zrobi tylko ja mam kupić pojemniczki i zanieść próbki bo on nie chce stracić dniówki. Jesteśmy w takiej sytuacji, że tylko on pracuje, ja miałam stypendium które starczało tylko na pokrycie mieszkania i części wydatków. Szukam pracy, ale nie mogę nic znaleźć, wzięłam na siebie obowiązki domowe ale dalej czuje się źle a jednocześnie cieszę się ze studiów. Chciałam zrezygnować ze studiów by być bardziej niezależna i samodzielna jak przed studiami. Wcześniej oboje pracowaliśmy, ale chciał bym zrobiła studia i znalazła lepszą pracę. Bardzo mi z tym pomógł i teraz jestem między młotem a kowadłem. Nie wiem czy gdy on zarabia na nas mogę go prosić by wziął dzień wolny i zaniósł te próbki. Pokazał by mi w ten sposób, że mu zależy na moim zdrowiu i że weźmie to teraz na siebie by mi było lżej. Z drugiej strony zależy mu na innych rzeczach i nie wiem czy go obarczać swoim zdrowiem. Czego mogę od niego wymagać? Już nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem. Dodam, że nieraz jak jeszcze pracowałam dopadało mnie zapalenie i było mi bardzo ciężko pracować. Każda rozmowa o tym kończy się kłótnią, on twierdzi że to pewnie od byłego chłopaka a ja się czuję jeszcze gorzej. Już myślałam, że to wina złej diety ale dopóki nie wyeliminuje wszystkich możliwych przyczyn nic ze zdrowia. Dodam, że biorę tabletki antykoncepcyjne i wcześniej zawsze za nie placiłam. Teraz płacimy z jego pieniędzy, on przez pewien czas gdy ich nie brałam zaniedbywał kupowanie prezerwatyw. Także tu raczej nie chodzi o pieniądze tylko jego niechęć. Mój lekarz kazał wysłać go na badania, poprzedni twierdzili że nie trzeba i on się trzyma tej wersji. Jak go przekonać?
-
Dziękuję za pomoc Poczytam o tej szczepionce i poproszę lekarza żeby mi przepisał. Być może to zadziała
-
Bardzo dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Czyli tak jak myślałam, facet powinien mi pomóc. Jeśli chodzi o bakterie to właśnie e-coli, jakieś inne paciorkowce, klebsiella i candida parapsilosis. Głównie w pęcherzu te bakterie. Tak właściwie to wyszła mi też jakaś szpitalna bakteria, sam lekarz się zdziwił skąd się wzięła. Nic nie pomaga. Jedna ginekolog zasugerowała, że to idzie z mojego organizmu i się nie wylecze. Za to mój obecny ginekolog uważa, że mnie wyleczy. Dostałam właśnie flukonazol i jest lepiej. Infekcje są słabsze i rzadziej, ale dalej się pojawiają niestety głównie po seksie :( W sumie biorę te tabletki już prawie pół roku. Dlatego tak się podłamuje tym wszystkim. Boję się, że w końcu dostanę jakiegoś zapalenia nerek. Mój facet twierdzi, że powinnam się leczyć naturalnie. Dodam, że nie miałam wielu partnerów, nigdy nie miałam żadnych przygód na jedną noc. Oczywiście, nie uważam, że to coś złego, ale mnie to nie interesowało. Mój partner też nie z tego co wiem. Także jest to dla mnie dodatkowo ciężkie, bo się czuję właśnie jakbym była gorsza przez te choroby. Wiele osób to kojarzy z nie myciem się a paradoksalnie wpadłam w obsesję na punkcie higieny. Po każdym siusianiu się podmywam.
-
P.S. Dodam, że raz miał widoczne objawy i odczucia na które kupiłam mu maść. Od tamtej pory nigdy ich nie miał. Po za tą bakterią, której też nie czuł.
-
Witam, mam pewien problem i nie wiem już sama czy nim jest czy wymyślam. Mianowicie mam problem z kontaktami rodzinnymi. Mam 25 lat, mój partner 27. Mieszkamy wspólnie od kilku lat. Na codzień każdy zajmuje się swoimi sprawami, weekendy spędzamy różnie. Moja mama mieszka sama, od kilkunastu lat nie ma stałego partnera. Jego rodzice widzą się tylko w weekendy ze względu na pracę. W związku z tym moja mama dzwoni do mnie codziennie i rozmawiamy po 1h dziennie. Nie chcę by czuła się samotnie, ale czuję się przytłoczona. Codzienne rozmawiamy prawie o tym samym. Mój partner twierdzi, że to za często. Ja boję się, że będę żałować że nie poświęciłam mamie tyle uwagi ile trzeba. Ostatnio raz od kilku lat przyjechała mnie odwiedzić. Została na tydzień czasu. Nie widziałam w tym problemu, mimo że nie było wcześniej ustalone na ile dokładnie. Cieszyłam się. Za to mój partner czuł się mało swobodnie. Zapomniał, że około rok temu mieszkałam u jego rodziców kilka miesięcy i często również brakowało mi prywatności, widzieliśmy się dzień dnia. Jednak byłam i jestem im wdzięczna. On do mojej rodziny wcale nie przyjeżdża, moja rodzina nie jest zbyt rodzinna ale się stara. Bardzo bym chciała by i on spróbował pobyć trochę z nimi. Jego rodzina najchętniej widywałaby się tydzień w tydzień, minimum raz na 2 tygodnie. Co tydzień dostajemy zaproszenie. Jakiś czas temu zaczęło mnie to przytłaczać, zajęliśmy się związkiem i teraz jego rodzinie jest przykro. W sumie rzadko mogą zobaczyć się z dziećmi, głównie ojciec pracujący w rozjazdach i mama która siedzi sama w tygodniu. Ją też rozumiem. Jednak stało się to powodem naszych kłótni. Oboje chcielibyśmy mieć dobry kontakt z rodzinami, ale totalnie nie wiem jak to zrobić by nikt nie był pokrzywdzony. Moja mama chce rozmawiać często, ale spotkania akceptuje rzadsze. Rozumie, że chcemy pobyć też razem. Jednak miło by jej było spotykać się częściej. Z kolei on nie rozmawia z rodzicami przez telefon, bardzo rzadko to robi. Z kolei widzę jak na wizytach u nich się cieszy i pewnie chciałby żebyśmy byli tam tak często jak kiedyś chociaż twierdzi, że nie. Ostatnio w gniewie powiedział mi że chciałam ograniczyć mu kontakt z mamą. Potem stwierdził, że to nieprawda i chciał mi dogryźć. Było mi przykro bo nie raz wysyłałam samego. Starałam się zawsze być miła i pomagać jeśli mogłam. W końcu jednak uznałam, że nie chce aż tak bliskich relacji tak byśmy mieli własne sekrety. On zdaje się nie chcieć budować relacji z moją rodziną. Oni też nie zapraszają to nigdzie, wcale z nim nie rozmawiają. Jego rodzice chcieliby rozmawiać ze mną często i ciągle mnie zapraszają. Nie wiem już jak to pogodzić. Nie chcę skupiać się tylko na jego rodzinie ale też nie chce ich zaniedbywać. Totalnie nie możemy się zgrać. Nie chcę też ustawiać się na spotykanie w konkretnym okresie czasu. Potrzebuję też czas na odpoczynek i pobycie samej. Nieraz chcę pobyć tylko we 2 albo spotkać się ze znajomymi.Ktoś wie jak to zrobić żeby każdy był szczęśliwy? Facet zarzuca mi że moje rozmowy są niezdrowe mimo tego, że widuje się z bliskimi raz na 2 miesiące. Nie wiem czy to też nie odwet z jego strony. Ja z kolei uważam, że spotkania co tydzień są niezdrowe i lepiej by było gdyby częściej do nich dzwonił. Ehhh..
-
Witajcie.. mam problem z partnerem. Być może dla was będzie bardzo dziecinny, ale mi jakoś przykro i chętnie się dowiem czy nie przesadzam. Ogólnie jesteśmy razem ponad 4 lata i do tej pory było normalnie. W sumie facet dalej jest dla mnie kochany, ale mam wrażenie że go nie pociągam. W sumie on chce się kochać, wciąż często . Niestety od jakiegoś czasu wprowadza nowe czynności. Część rzeczy była fajna i je wprowadziliśmy. Część typu footjob wprowadziliśmy bo on chciał. Reszty nie chciałam, bo mam wrażenie że nie są dla mnie np.robienie loda podczas jazdy autem. Mam wrażenie, że on ciągle chce czegoś nowego. Nie byłoby nic w tym złego, ale nie wiem czy się tylko inspiruje porno czy chce mnie taką jak na filmach. Raczej tego nie oglądał kiedyś bo nie musiał będąc ze mną, czasami się zdarzyło . Tak mi powiedział. Ja czasem oglądałam i nie widziałam ogólnie w tym nic złego bo widziałam to jako całokształt. Nie sądziłam że ludzie się podniecają np.samą kobietą czy mężczyzną tylko całokształtem. Ostatnio gdy moja mama przyjechała na kilka dni chciał się kochać gdy była za ścianą i chodziła dosłownie obok. Od jakiegoś czasu partner siedzi na pewnej męskiej grupie gdzie przez cały dzień wysyłają dziwne filmiki porno zwłaszcza takie obrzydliwe lub śmieszne. Nieraz wysyłają też same filmiki np.z kobietami jak wywalają piersi czy się masturbuja. Nie widziałam w tym nic złego aż do teraz. W sumie nieraz mi pokazywał, przy mnie przewijał te z samą urodą kobiet, pokazywał tylko te dziwne w parach.Ogólnie jestem młodą brunetką, bardzo naturalną. Od zawsze partner chwalił mój wygląd, mówił że nie muszę się malować. Wróciłam do swojego koloru włosów by były zdrowsze, popierał to. Twierdzi, że najlepiej mi bez makijażu itp. Chciałam raz w życiu doczepić rzęsy na wesele to powiedział, że się nie zgadza. Dużo osób mówiło, że rudy by mi bardzo pasował. Kiedyś zrobiłam pasemko to facet twierdził, że nie podoba mu się. Raz miałam jaśniejsze włosy to akceptował je ale mówił że on od zawsze za brunetkami jest. Nieraz chciałam być właśnie ruda to protestował. Myślałam że mu się podobam do wczoraj. Akurat coś patrzyłam w jego telefonie jak wyświetliło mi się, że dołączył do grupy "kocham rudowłose". Weszłam na nią i zobaczyłam dziesiątki zdjęć rudych kobiet z wypietym tylkiem xl i silikonem w wielkich cyckach, pełną tapetą i wulgarnymi pozami. Mało tego zawsze akceptował np. włoski na nogach itp a ostatnio widząc na zdjęciu blizne po porodzie stwierdził bym lepiej w przyszłości nie rodziła. Zachowuje się jak ktoś inny. Na początku związku prawie nie dotykal moich piersi a jak przytylam to ciągle. Mówi bym z nich nie schudła a ja muszę schudnąć i nie da się ich nie zrzucić. Zapytałam czy podobała bym mu się ruda stwierdził żebym nic nie robiła bo jestem seksowna taka jaka jestem. Jednocześnie ogląda moje przeciwieństwa. Może jestem przewrazliwiona, bo poprzedni partner traktował mnie jak przedmiot. Ten traktuje mnie dobrze.
-
Witajcie.. mam problem z partnerem. Być może dla was będzie bardzo dziecinny, ale mi jakoś przykro i chętnie się dowiem czy nie przesadzam. Ogólnie jesteśmy razem ponad 4 lata i do tej pory było normalnie. W sumie facet dalej jest dla mnie kochany, ale mam wrażenie że go nie pociągam. W sumie on chce się kochać, wciąż często . Niestety od jakiegoś czasu wprowadza nowe czynności. Część rzeczy była fajna i je wprowadziliśmy. Część typu footjob wprowadziliśmy bo on chciał. Reszty nie chciałam, bo mam wrażenie że nie są dla mnie np.robienie loda podczas jazdy autem. Mam wrażenie, że on ciągle chce czegoś nowego. Nie byłoby nic w tym złego, ale nie wiem czy się tylko inspiruje porno czy chce mnie taką jak na filmach. Raczej tego nie oglądał kiedyś bo nie musiał będąc ze mną, czasami się zdarzyło . Tak mi powiedział. Ja czasem oglądałam i nie widziałam ogólnie w tym nic złego bo widziałam to jako całokształt. Nie sądziłam że ludzie się podniecają np.samą kobietą czy mężczyzną tylko całokształtem. Od jakiegoś czasu partner siedzi na pewnej męskiej grupie gdzie przez cały dzień wysyłają dziwne filmiki porno zwłaszcza takie obrzydliwe lub śmieszne. Nieraz wysyłają też same filmiki np.z kobietami jak wywalają piersi czy się masturbuja. Nie widziałam w tym nic złego aż do teraz. W sumie nieraz mi pokazywał, przy mnie przewijał te z samą urodą kobiet, pokazywał tylko te dziwne w parach.Ogólnie jestem młodą brunetką, bardzo naturalną. Od zawsze partner chwalił mój wygląd, mówił że nie muszę się malować. Wróciłam do swojego koloru włosów by były zdrowsze, popierał to. Twierdzi, że najlepiej mi bez makijażu itp. Chciałam raz w życiu doczepić rzęsy na wesele to powiedział, że się nie zgadza. Dużo osób mówiło, że rudy by mi bardzo pasował. Kiedyś zrobiłam pasemko to facet twierdził, że nie podoba mu się. Raz miałam jaśniejsze włosy to akceptował je ale mówił że on od zawsze za brunetkami jest. Nieraz chciałam być właśnie ruda to protestował. Myślałam że mu się podobam do wczoraj. Akurat coś patrzyłam w jego telefonie jak wyświetliło mi się, że dołączył do grupy "kocham rudowłose". Weszłam na nią i zobaczyłam dziesiątki zdjęć rudych kobiet z wypietym tylkiem xl i silikonem w wielkich cyckach, pełną tapetą i wulgarnymi pozami. Mało tego zawsze akceptował np. włoski na nogach itp a ostatnio widząc na zdjęciu blizne po porodzie stwierdził bym lepiej w przyszłości nie rodziła. Zachowuje się jak ktoś inny. Na początku związku prawie nie dotykal moich piersi a jak przytylam to ciągle. Mówi bym z nich nie schudła a ja muszę schudnąć i nie da się ich nie zrzucić. Zapytałam czy podobała bym mu się ruda stwierdził żebym nic nie robiła bo jestem seksowna taka jaka jestem. Jednocześnie ogląda moje przeciwieństwa. Może jestem przewrazliwiona, bo poprzedni partner traktował mnie jak przedmiot.