Cześć. Chciałabym po prostu dowiedzieć się, czy moja niechęć jest uzasadniona, czy wymyślam.
Mam koleżankę, która mieszka kawałek drogi od nas. Odwiedziamy się na zmianę, czasem nocujemy. Ale ilekroć się z nią umawiamy, że przyjeżdżamy np na 16.00, wchodzimy do ich domu a ona jest pod prysznicem, jej mąż na zakupach, albo też ma zamiar się kąpać, wyciera podłogi, wszędzie jest mokro i tak dalej. Ogólnie zawsze mówią że się nie wyrobili. Tak samo jak mamy gdzieś jechać nad jezioro czy gdzieś. Specjalnie umawiamy się na wcześniej, a potem i tak na nich czekamy. Jakiekolwiek jedzenie muszę robić sama, ona ewentualnie obierze jakieś Warzywa. Ja zawsze przywożę jakieś jedzonko, a potem idę z nią na zakupy, bo ona nie ma nic do jedzenia i picia, bo cały dzień oglądała serial i się nie wyrobiła. I zawsze mówi, że nie zdążyła posprzątać. Do tego ma psy. I sierść jest dosłownie wszędzie. Nawet jak stawiam kubek z kawą na stole, po 2 minutach już nie mogę jej dokończyć, bo pływają kołtuny. Często idziemy do nich w jakiś starszych ciuchach, bo wychodząc jesteśmy cali w siersci. Wszędzie walają się koty kurzu i psich włosów, jest okropny bałagan, naczynia nieumyte, zmywarka zapleśniała. Kiedyś zostaliśmy u nich na noc, wstając rano moje ubrania były białe a ja musiałam umyć włosy, bo jej pies położył się że mną w łóżku.... Toaleta brudna, w wannie włosy, na podłodze też włosy, śmieci z kosza w łazience się wysypują...
Ogólnie nie jestem jakimś maniakiem czystości. Sama mam 2 psy. Ale zawsze jak się z nimi umawiamy i przyjeżdżają do nas (zawsze się spóźniają), ja ogarniam w miarę mieszkanie i mam naszykowane picie i jedzenie, bo wiem, że jadą z daleka. Ogólnie nie lubię do niej jeździć, wykręcam się jak mogę, przeszkadza mi ten syf i brak organizacji. Wiem, że nie każdy musi mieć czysto w domu, bo to jego dom. Wiadomo, idę w gości więc się dostosowuje do sytuacji, ale bez przesady.obrzydza mnie jej dom. Czuję po prostu nieszanowana. Skoro się z kimś umawiam to jestem punktualna i staram się mieć w miarę czysto, bo szanuje moich gości. Najgorsze, że ona mi kaze zdejmować buty u siebie w domu. I potem skarpety do wywalenia, no dopranie to cud.
Przesadzam? Czy mam prawo być zniechęcona?