Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kaja.kaj

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kaja.kaj

  1. Mam dziecko już 2 lata, a nie radzę sobie z nim. Nie mam już powoli cierpliwości słuchać ciągłego jej krzyku.. I zastanawiam się czy to ze mną jest coś nie tak czy moje dziecko jest dla mnie zbyt wymagające. Od zawsze było tak, że moje dziecko przy mnie ryczało... Tydzień po porodzie miałam depresję. Moje dziecko zapłakało ja biegłam, śpiewałam, ja nie spałam po nocach, ja karmiłam, ja masowalam, kapalam- robiłam wszystko to co inne matki , a ich dzieci miały z nimi więź, oprócz mojego... Moje dziecko przy mnie tylko płakało, płakało i płakało... Przyszła teściowa wzięła tylko na ręce, a dziecko przestało plakac, przyszedł mąż przestało. Oczywiście ja też nosilam na rękach starałam się i mimo wszystko nic... Inni nie musieli nic, a ja się dwoilam i troilam a dziecko płakało. Kiedyś nawet mąż podczas kłótni mi powiedział, że ona przy mnie tylko płacze i on jest lepszy, bo on nie musi nic, a ja latam koło niej jak ...ka, a ona i tak mnie nie lubi ... I już wtedy wiedziałam, że jestem złą matką. Baaa... Nawet kiedyś byłam w sklepie z moją mamą, a moje dziecko zaczęło przy mnie wyć i musiała ja wziąć moja mama żeby się uspokoiła i ktoś uznał moją mamę za jej matkę... Za to moja mama obrosła w piórka... Teraz moje dziecko ma 2 lata . A potrafi w sklepie za moją mama wołać mama, moja mama oczywiście szczęśliwa mówi już idę i hapy że mówi do niej mama- pozostawiam to bez komentarza, ale swoje myślę, że nie powinna tak reagować, powinna powiedzieć jestem babcia. Bierzemy wózek sklepowy moje dziecko mnie odpycha, że nie mogę jej wieść tylko babcia, albo jak jesteśmy w sklepie z mężem może ja wieść tylko tata, absolutnie nie ja... Jeśli pojawię się w zasięgu wózka odpycha mnie. Nie chcę iść ze mną przez ulicę za rękę, jest ryk, kładzenie się na chodniku. Jako że ma zauważalne wady wymowy powiedzialam mężowi że koniec że smoczkiem oczywiście stopniowo zrobiłam mała dziurkę ona od razu nie chce takiego smoczka wyrzuciła go i jest ryk przed spaniem z godzinę. Oczywiście mąż mówi że jestem złą matką. Jedyne przy czym dziecko wybiera mnie to przy ukladankach, zabawach itd. wtedy też muszę słuchać się jej bo jeśli zrobię coś nie po jej myśli nie tak jak ona kazała to jest ryk. Jest odpieluchowana, ale mimo to ciągle popuszcza, czasami na tydzień przestaje i później znowu zaczyna. Całymi dniami ryczy, krzyczy i czegoś oczekuje. Inne osoby wystarczy że koło niej usiądą i to jej wystarczy, ktoś może ja trzymać na rękach i nie branczy a mi się wyrywa. Nie rozumiem w czym zrobiłam błąd, co zrobić, a może co bym zrobiła to moje dziecko i tak mnie nienawidzi. Jeszcze ze smoczkiem byłam w stanie tylko ja ją uspac. A teraz bez tego smoczka znowu mąż mówi że jestem tyranem... Wada wymowy jest naprawdę duża, a do tego zaczęły jej się krzywić zeby. Ale mimo wszystko mam wyrzuty sumienia. Naprawdę poświęcam wiele czasu dziecko - bawię się z nią, uczę ja- mała naprawdę wiele potrafi jak na swój wiek... I tylko do tego mnie dopuszcza... Teściowa mi też powiedziała jaka to że mnie złą matka, a ja robię wszystko na każde zawołanie jestem, czy jest chora tak samo... myślałam, a może spędzam z nią zbyt dużo czasu, więc specjalnie robiłam tak żeby bawiła się z mężem. Na co ona przez ten czas zaczęła mnie jeszcze bardziej traktować jak powietrze, a tatę jeszcze bardziej pokochała... Pomimo, że jego zabawa z nią wygląda tak: układaj klocki, a on tylko siedzi i jej gratuluję. Ode mnie wymaga zupełnie więcej- przy układaniu klocków muszę brać aktywny udział inaczej branczy i nie będzie układala. Jeśli mąż da jej tor z różnymi fakturami wystarczy że siedzi i na nią zagląda i jej gratuluje. Za to ode mnie wymaga abym to ja z nią chodziła bo jeśli nie to jęczy. Przy łowieniu ryb wystarczy że mąż siedzi. Ja z kolei muszę jej poświęcić maksymalna uwagę... Czyli mówić jaki kolor ryby ma zlowic mówić plum mówić bach bo ja tego nie zrobię to ona będzie jęczeć. Przy ciastolinie mąż wystarczy że siedzi a jeśli przy mnie się bawi to tak samo muszę brać udział w tym co robi bo ona tego nie zrobi. I wiele takich przykładów podczas których ktoś wystarczy że jest i tyle a przy mnie branczy jeśli nie spełnię jej wymagań. Przy kimś potrafi siedzieć lub być na rękach a przy mnie nie potrafi siedzieć bo jęczy, a tym bardziej na rękach a już o trzymaniu za rękę nie wspomnę... Innym na to pozwala. Ja jedynie mam taki zaszczyt kiedy to ona ma na to ochotę. Czyli jak coś chce a nie umie dosięgnąć to mówi opa... Były chwile że przy nieznajomych siadała przy mnie ale po 10 min przyzwyczajała się i sobie szła do tej osoby. W skrócie- traktuje mnie bardziej jak rzecz, jestem potrzebna wtedy kiedy chce coś osiągnąć. Nie traktuje mnie jak mamę.
×