Hej, dziewczyny. Jestem w I trymestrze ciąży i okazało się, że mam problem z jednym zębem - 7 na dole. Tak się składa, że 6 obok usunęłam jeszcze jako dziecko. Przed ciążą wydawało mi się, że wyleczyłam wszystkie zęby i profilaktycznie zrobiłam RTG całej szczęki. Niestety okazało się, że właśnie 7 ma stan zapalny pod korzeniem i stomatolog nie daje gwarancji, że uda się to wyleczyć (leczenie kanałowe pod mikroskopem). Najpierw polecał mi usunięcie zęba, ale jak przypomniał sobie, że nie mam 6 to stwierdził, że można spróbować z leczeniem. Generalnie powiedział, że to pilny przypadek. Lekarz nie wie jeszcze, że jestem w ciąży. Zamierzam mu powiedzieć na kolejnej wizycie. Co byście zrobiły na moim miejscu? Usunąć ząb, który zajmuje naprawdę kawał szczęki i za kilka miesięcy zrobić implant / protezę (wolałabym najpierw zainwestować w aparat, wyprostować zęby, a potem zrobić implant), czy spróbować leczenia? Niestety tutaj problem polega na tym, że co 3 miesiące należałoby zrobić RTG zęba, by sprawdzić czy zmiana zapalna się cofa, a w trakcie ciąży robienie RTG jest w zasadzie niemożliwe. Czy taka zmiana zapalna w dziąśle, która mnie nie boli (gdyby nie zdjęcie to w ogóle bym się o niej nie dowiedziała) może zagrozić dziecku?